poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 34 Wschód Słońca



Wiem, że bardzo dawno nic tu nie dodałam. Była mi potrzebna przerwa, na podładowanie akumulatorków. Teraz wracam, a ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy czekali mniej lub bardziej cierpliwie. Dziękuję, za wszystkie miłe i motywujące słowa. Dzięki Wam mam pewność, że czas jaki poświęcam na pisanie ma sens i dalej chcę to robić.
Miłego czytania! ;)

* * * * * * *

Zbliżał się moment na który czekał Sasuke. Stwierdził, że należałoby spróbować obudzić dziewczynę. Chwilę przyglądał się śpiochowi, rozważając możliwe opcje. Najdrastyczniejsza, to mocno nią potrząsnąć, ale mogłaby się zbyt mocno wystraszyć, a wtedy straciliby zbyt wiele czasu na uspokajanie jej. Gdyby odkrył koc i przestał ogrzewać jej ciało, to drastyczna zmiana temperatury najprawdopodobniej by ją wybudziła. Na twarzy pojawił mu się grymas. Nie taki miał plan. Jak to zrobić, aby ocknęła się w dobrym humorze? Łaskotki? Ivi złości się na niego, gdy tak jej robi, dlatego nie wydawało mu się to trafionym pomysłem. Westchnął, po czym opuszkiem palca zaczął gładzić jej nosek. Uśmiechnął się, widząc jak go marszczy pod wpływem jego dotyku. Poruszyła odrobinę głową. Mogłaby w ten sposób odpędzić nieznośnego owada, ale nie jego. On nie da się zbyć. Hinata podniosła dłoń, chcąc odepchnąć łaskoczący dotyk. Zamiast tego palcami przesunęła po swojej twarzy. Nie otwierając oczu, podrapała nos, wtuliła się bardziej w przyjemne ciepełko i dalej spała. Uśmiech mężczyzny sugerował jawne rozbawienie. Wcale nie chciało jej się wstawać. No trudno, ten jeden dzień będzie chodzić bardziej niewyspana niż zwykle. Brunet zdecydował się na odważniejsze poczynania. Jego dłoń objęła połowę jej twarzy, a ciepłe palce gładziły policzek. Hinata wzdrygnęła się, szybko podniosła powieki i przestraszonym wzrokiem obserwowała bruneta. Nie do końca na taką reakcję on liczył.
- Hej śpiochu. - Przywitał ją delikatnym i ciepłym uśmiechem.
- Sasuke. - Jej głos sprawiał wrażenie zaspanego, ale dało się też odczuć w nim ulgę.
Odwzajemniła uśmiech, okryła się szczelnie kocem i zamknęła oczy rozkoszując się przyjemnym gorącem.
- Ej, śpioszku. Czas wstać.
- Jeszcze chwilkę.
- W innych okolicznościach spełniłbym twoją prośbę, ale wtedy przegapisz najlepszą zabawę.
Na początku nie załapała o co mu chodziło. Podobnie jak w nocy, marszczyła nosek, próbując zmusisz swoje zwoje mózgowe do większego wysiłku. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że jej oczy nie są zawiązane. To pierwszy raz, kiedy budząc się, nad jej głową nie znajdowały się drzewa ani liście. Hinata usiadła, trzymając koc, aby jak najmniej przyjemnego ciepła uciekło podczas zmiany pozycji. Miejsce różniło się od wszystkich dotychczasowych, jakie znała, a jednocześnie z całą pewnością mogła stwierdzić, że jest typowe dla tej planety. Fakt, że znajdowali się na skałach, dawał im widok na dużo większy obszar. Dziewczyna rozglądała się, ale gdy spojrzała na wschód, zamarła. Otworzyła szeroko buzię i przyglądała się niebu. Było jeszcze szarawo, ale w miejscu gdzie skupiła swoją uwagę, działo się coś nadzwyczajnego. Tańczyły tam barwne promyki światła. Hinata zlekceważyła zimno, wstała i podeszła bliżej urwiska. Sasuke poszedł w jej ślady. Zarzucił jej koc na ramiona i stanął obok.
- Co to jest? - Zapytała z zachwytem, nie spuszczając wzroku ze zjawiska dziejącego się na niebie.
- Wschód Słońca. Tak właśnie się zaczyna, ale to nie jest najciekawszy etap. - Brunet wielokrotnie zaczynał swoje poranki w tym miejscu, wiedział więc dokładnie czego się spodziewać.
- Będzie jeszcze ładniej?
- Sama niedługo zobaczysz.
Po kilku minutach na niebie zaczęły pojawiać się kolorowe pasma światła, rozłożone promieniście. Wyglądało to tak, jakby ktoś rozłożył wachlarz z kolorowych świateł. Od niego z każdą mijającą chwilą robiło się jaśniej, a barwy zatapiały się na tle błękitnego nieba. Po godzinie nie został nawet ślad niepowtarzalnego zjawiska. Mino tego Hinata dalej stała i patrzyła się w niebo jak urzeczona. Z miejsca w jakim się znajdowali, dało się dostrzec korony drzew oraz wystające wzniesienia górskie. Gdy Sasuke zapytał, czy się podobało, ona rzuciła się mu na szyję i z łzami w oczach dziękowała, że ją tu przyprowadził. Oboje usiedli, by zjeść śniadanie. Po posiłku zeszli na dół, gdzie na dziewczynę czekała kolejna niespodzianka. Sasuke wziął jej torbę, licząc na to, że ma w niej swój strój kąpielowy. Kazał jej się przebrać.
- Co chcesz zrobić? - Zapytała ostrożnie, nieco się krępując. Byli sami, a ona czuła się nieswojo, gdy musiała paradować tak skąpo ubrana.
- Nie zawsze będę przy tobie, więc musisz się nauczyć podstawowych zasad przetrwania. Zaczniemy od nauki pływania.
- Nauczysz mnie pływać?
- Mam nadzieję, że nie boisz się wody po tym jak się topiłaś.
- Troszkę, ale mimo tego chcę się uczyć.
- W takim razie zaczynamy.
W tym pięknym miejscu z górnych skał spływał niewielki wodospad wprost do stawu. Na brzegu było stosunkowo płytko, ale dalej zaczynała się głębia. Sasuke wytłumaczył jej ogólne zasady, pokazał podstawowe style i o co dokładnie w nich chodzi. Było zabawnie, a czas płynął im szybko jak rwąca rzeka. Gdy zdecydowali się wracać, było koło południa. Dziewczyna w drodze powrotnej dowiedziała się, że miejsce, gdzie nocowali, to tajemniczy raj bruneta. Ona jest pierwszą osobą, jaką tu przyprowadził i choć wątpi, aby pamiętała drogę, to prosił, by zatrzymała wszystkie informacje dla siebie.

Powrót do wioski był zaskoczeniem dla Hinaty, w przeciwieństwie do jej domniemanego porywacza. Mad szybko wyczuła, że wracają. Dała znać swojej przyjaciółce, więc to Ivi jako pierwsza ich dopadła. Nie zwracała uwagi na przerażoną minę białookiej. Swoją złość skupiła na Sasuke. Przywaliła mu pięścią w klatkę piersiową, nazwała nieodpowiedzialnym gówniarzem i już chciała dalej kontynuować, gdy wyczuła jego aurę. Mężczyzna, który stał przed nią nie przypominał samego siebie z ostatnich kilku dni. Był nadzwyczaj spokojny i opanowany. Nie dostrzegła w nim złości, dezorientacji, ani zagubienia. Cokolwiek się stało, on się wyciszył i był prawie taki jak kiedyś. Prawie, bo Sasuke już nigdy nie wróci do dawnego stanu. Ostatnio dużo się wydarzyło i sporo dowiedział się o swojej przeszłości, przez co trochę się w tym wszystkim pogubił. Ivi otworzyła szeroko buzię chcąc zapytać, ale brunet przekazał jej za pomocą myśli odpowiedź, która musiała jej póki co wystarczyć.
- Jak wygląda sytuacja? - Zapytał spokojnie.
- Sakura o dziwo nie narobiła wrzawy. Na początku się wściekła i wyładowała swoją złość na mnie. Chciała iść do Kankuro. Zrobiłaby to, ale to ty miałbyś problemy, więc zgodziła się współpracować. Powinieneś jej podziękować, inaczej zemści się na Hinacie.
- Spoko, zajmę się tym.
- Nie ciesz się, aż tak bardzo. Mnie nie udobruchasz tak łatwo. Musiałam znosić jej towarzystwo wystarczająco długo, aby nakopać ci na dupę i mocno przypieprzyć w głowę.
Sasuke uśmiechnął się, powiedział coś w języku którego nie zrozumiała Hinata, po czym zostawił je same.
- Przepraszam za kłopot. To pewnie z mojego powodu. - Hyuga czuła się winna. Gdyby się nie zgodziła i została, to nie byłoby całego tego zamieszania.
- Daj spokój! Nie wiem co robiliście, ani gdzie byliście, ale to był dobry pomysł. - Ivi z wielkim uśmiechem wyściskała mocno przyjaciółkę. - Na drugi raz dajcie mi znać, aby wiedziała co się dzieje. Łatwiej wtedy będzie zapanować nad różową złośnicą.
- Nie jesteś zła? - Jeszcze chwilę temu mogłaby się założyć, że miała przed sobą wściekła dziewczynę.
- Na ciebie nie. Trochę na Sasuke, ale to nie ma z tobą nic wspólnego. No i cieszę się, że on się uspokoił. Widocznie wymknięcie się z wioski dobrze na niego zadziałało. - Oderwała się od niej, złapała za rękę i zaczęła ciągnąć w sobie znanym kierunku. - Musimy jak najszybciej zaprowadzić cię do Goro. Powiedziałam, że masz trening z Sasuke, a Sho potwierdził. Dzięki temu kupiłam wam trochę czasu. Teraz będzie lepiej abyś się u niego pojawiła jak najszybciej.
Oświecony spoglądał nieufnie na Hinatę, ale dziewczyna nie dała się przyłapać na kłamstwie. Wprawiła się nieco przy ojcu. Dzięki temu Goro w pełni kupił historię Ivi.
Sasuke stanął na wyżynach swojej samokontroli. Wiedział, że jego kobieta miała rację. Co oznaczało, że naraził Hinatę na znaczące pogorszenie sytuacji w jej nowym pokoju. Sam poszedł do różowłosej i poprosił o rozmowę w cztery oczy. Była bardzo zaskoczona, ale równocześnie ogromie szczęśliwa. Spoglądała na niego z delikatnymi rumieńcami.
- Wiem od Ivi, że pomogłaś ukryć moją i Hinaty nieobecność.
- To oczywiste, zrobię wszystko aby cię chronić.
- Nie potrzebuję, abyś tak bardzo się dla mnie poświęcała. Nie mniej cieszy mnie, że choć raz ty i Ivi potrafiłyście współpracować.
- Jeśli chodzi o ciebie, to jesteśmy wyjątkowo zgodne. - Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Sasuke zauważył w niej osobę, którą mógłby polubić. Wystarczyłoby, aby nie ganiała za nim jak jakaś nawiedzona i przestała wykorzystywać Naruto. Chociaż pewnie to się nigdy nie stanie.
- Dziękuję. - Wyciągnął do niej dłoń, a ona choć była oszołomiona, to uścisnęła jego rękę od razu.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość.
Sakura cieszyła się jeszcze bardzo długo. Jej dobry humor utrzymywał się również kolejnego dnia. Brunet był nieco milszy, a od Hinaty dowiedziała się, że jako jej opiekun testował jej zaufanie względem jego osoby. No bo w końcu jak ma ją uczyć, jeśli ona by mu nie ufała? Na taki pomysł wpadła Ivi. Kazała Hyudze podsunąć Sakurze taką historyjkę. Tak jak się spodziewała, zadziałała idealnie.

Dzień po powrocie Sasuke i Hinaty, brunet postanowił wprowadzić w życie swój plan. Rozmawiał już z Goro i ustalił jak będą wyglądały dni Eleny we wiosce. Gdy nauka z oświeconym została zakończona, przyszedł po nią.
- Zabieram cię na trening. - Zakomunikował jej bardzo rzeczowo.
- Będziesz mnie trenował? - Hinata, na sama myśl, że spędzi z nim więcej czasu w ciągu dnia, poczuła zadowolenie.
- Powiem ci więcej na miejscu, a teraz chodźmy.
Ich podróż nie trwała długo. Sasuke skierował ich na jedno z pól treningowych wojowników.
- No dobra, jesteśmy na miejscu.
- Co będziemy tu robić? - Hinata spojrzała na Ivi i Mad stojące sto metrów od nich.
- Ja mam masę zajęć, a ty będziesz się szkolić pod okiem dziewcząt.
- Jak to? Przecież to ty jesteś moim opiekunem.
- Owszem, ale nie jestem w stanie poświęcić ci wystarczająco dużo czasu. Za to Ivi ma go w nadmiarze, a Mad to ekstremalny pracoholik. Dlatego włączyłem je do twojego szkolenia.
- Skoro tak mówisz. - Od razu zauważył jej udawany uśmiech.
- Jest jeszcze jeden powód. Powiem ci pod warunkiem, że mnie nie zdradzisz.
- Masz moje słowo, tylko czy Ivi nie wyczyta tego z moich oczu?
- Wątpię. Jak do tej pory nic jej się nie udało odkryć z obserwacji twoich tęczówek, więc możemy założyć, że teraz będzie tak samo.
- Co to za tajemnica?
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o Ivi i o jej zdolności? - Pokiwała głową. - Ona jest na drugim poziomie i nie chce się dalej rozwijać. Boi się tego kim stanie się, jeśli ponownie zacznie trenować. Ivi bardzo cię lubi i chce dla ciebie jak najlepiej, dlatego zgodziła się pomóc. Szkoląc ciebie, mimowolnie będzie rozwijać się sama. Liczę na to, że przełamie swój strach i dołączy do grona zasłużonych mieszkańców wioski.
- Czy to znaczy, że okłamujesz ją? Co jeśli się dowie i będzie zła?
- Robię to dla jej dobra. Ivi niepotrzebnie boi się swojej mocy. Prawda jest taka, że jako jedyny człowiek ma szanse na dostanie się do grona oświeconych. To wyjątkowe ninju, a ja jestem pewny, że nigdy nie wykorzystałaby go w złej wierze. Dam ci teraz pierwszą lekcję, a zarazem jedną z najważniejszych. - Skupiła na nim całą swoją uwagę. - Ninju potrafi być bardzo niebezpieczne. Kiedy się szkolisz, myślisz, że najtrudniejszym momentem jest jego odkryć. Tak naprawdę dopiero wtedy zaczynają się schody. Same posiadanie zdolności nie czyni z ciebie wyjątkowej osoby. Trzeba ją dobrze poznać, okiełznać i nauczyć się nią wprawnie posługiwać. Większość jest niegroźna dla otoczenia, ale zdarzają się takie, które wymagają dużo większej ostrożności. Gdy stałem się posiadaczem ognia, szybo zrozumiałem znaczenie słów mojego opiekuna. Zacząłem wiązać ręce od palców aż do ramienia i nosić długie spodnie. Miałem poparzoną skórę w wielu miejscach, po tym jak spaliły mi się włosy na nogach i rękach. Trenowałem w samotności, z daleka od innych, aby nie zrobić nikomu krzywdy. Gdy nauczyłem się panować nad ogniem, byłem dumny z tego, że mam w posiadaniu jeden z żywiołów. Tak samo było z innymi mieszkańcami i jestem pewny, że tak byłoby również w przypadku Ivi. Oczywiście o ile da sobie szanse. Teraz rozumiesz?
- Tak. To miłe, że się o nią troszczysz. Pomogę tak, jak to tylko możliwe. Ivi ma szczęście, że ma tylu przyjaciół i ciebie. - Uśmiechnęła się. Cieszyła się jej szczęściem, a w głębi serca miała nadzieje, że i ona zapracuje na to, by również otoczyć się takimi osobami.
- Pamiętaj, że plan nie zadziałałby bez ciebie. Przyjdę później, sprawdzić jak ci idzie. Powodzenia
- Dziękuję. Miłego dnia.
Machnął jej jedynie ręką i odszedł. Hinata z uśmiecham odwróciła się do dziewczyn. Pełna entuzjazmu podeszła i wysłuchała jak ma wyglądać ich dzień. Na samym początku Ivi zaczęła tłumaczyć jej, jak ważne jest poznanie swoich mocnych i słabych stron. Wszystko po to, aby skutecznie maskować niedoskonałości oraz umiejętnie wykorzystać zdolności. Aby odpowiednio poznać samego siebie, trzeba przejść indywidualny trening i one miały jej w tym pomóc.
Ivi i Mad chciały zacząć od sprawdzenia jej predyspozycji do walki. Najpierw wytłumaczyły, że jeśli chce wychodzić na wyprawy, to musi wiedzieć chociaż podstawy samoobrony. Jako człowiek było prawie pewne, że nie dołączy do grona oświeconych, dlatego miała przejść trening dla wojownika. Mad obejrzała dokładnie Hinatę. Oceniła jej umięśnienie, postawę i cechy fizyczne. Nie było źle, ale szału też nie zrobiła. Najpierw rozgrzewka, później podstawowe ćwiczenia zręcznościowe i siłowe. Temari pojawiła się na treningu i obserwowała poczynania nowej mieszkanki.
- No dobra, teraz sprawdzimy jak ci pójdzie z kunaiami. - Ivi stanęła przy Hinacie i dała jej pięć do ręki. - Spróbuj nimi trafić w Mad.
- Mam w nią wycelować bronią? - Nieświadomą dziewczynę przeraziło kolejne zadanie.
- Nie tylko wycelować, ale też rzucić i najlepiej tak, by trafić.
- Ale...
- Żadne ale, tylko rzucaj! - Uśmiechnęła się, stanęła za nią, poprawiła jej pozycję i pokazała jak ma się zamachnąć. - No to dajesz!
Hinata spojrzała na Mad trzymającą w dłoni drewniany kij. Wydawała się całkowicie niewzruszona tym. Ręce Hyugi zaczęły drżeć. Wcześniej próbowała fechtunku bronią, kijem, strzelała z łuku, ale rzucanie kunaiami było najgorsze.
- Nie mogę, nie zrobię tego. - Opuściła dłoń z bronią.
- Chyba nie myślisz, że mogłabyś cokolwiek zrobić Mad? - Mina dziewczyny sugerowała, że tego się właśnie boi. Ivi zaczęła się śmiać, po czym zabrała jej broń i rzuciła wszystkimi pięcioma, jeden po drugim. Celowała jak potrafiła najlepiej, a mimo tego, żaden nie dosięgnął wojowniczki. Wszystkie powbijały się w kij, który trzymała Mad. - Sama widzisz. Z Mad nie wygrasz póki trzyma w dłoni niepozorny kawałek drewna. Obroni się nim nawet przed mieczem. - Podeszła do dziewczyny odebrać broń i wróciła z powrotem. - Teraz twoja kolej.
Hinata nie dała rady rzucić chociażby jednym. Widziała jak niezwykłe umiejętności posiada brunetka, ale to nie przekonało jej do rzucania chociażby jednym z nich. Spróbowały z kilkoma innymi broniami, ale efekt był taki sam. Czyli nie znalazły niczego, w czym białooka wykazywałaby szczególne predyspozycje.
- Masz jeszcze jakiś pomysł? - Ivi zmęczona i nieco zrezygnowana położyła się na ziemi.
- Może pozostać przy walce wręcz, ze sztyletem jako bronią wiodącą? - To jedyne co przychodziło Mad do głowy.
- Jak nic innego nie wpadnie mi do głowy, to chyba tak zrobimy. - Ivi zanurzyła się w myślach, wertując w swojej głowie całą posiadaną wiedzę o walce i nowej mieszkańce. Przed oczami stanęła jej scena, którą podzielił się z nią Sasuke. - Chwila! Jesteś zwinna! - Spojrzała entuzjastycznie na Hinatę. - Sasuke mi pokazał, jak radziłaś sobie z przejściem przez krzewy. Czego dokładnie uczyłaś się w Konro?
- Ja ćwiczyłam gimnastykę.
- Czyli co dokładnie? Albo czekaj! Po prostu nam to pokaż. Może wtedy odkryjemy co cię cechuje.
- Dobrze, ale dajcie mi chwilę.
Hinata rozejrzała się po całym dostępnym arsenale broni. Znalazła tam mini wersję kija. Uśmiechnęła się zadowolona. Sprawdziła jego wagę i to jak leży w dłoni. Nie był tym do czego była najbardziej przyzwyczajona, ale musiał wystarczyć. Podrzuciła go kilka razy, aby wyczuć jak się obraca w locie. Rozplątała długą wstążkę, którą Ivi wplotła jej dzień wcześniej we włosy i przywiązała do trzymanego patyka. Trójka dziewcząt obserwowała jej poczynania z wielkimi oczami. Cokolwiek chciała pokazać Hinata, to było to czymś nowym. Hyuga stanęła stabilnie na ziemi. Skupiła się, aby przypomnieć sobie cały układ. Porozciągała mięśnie i przyjęła postawę. W głowie nuciła melodię i początkowo z zamkniętymi oczami zaczęła pokaz. Układ różnił się od tego, który podejrzał kiedyś Itachi. Sama gimnastyka była czymś co lubiła, ale to w tańcu ze wstążką czuła się najlepiej. Radziła sobie doskonale. Była zwinna, gibka, a prowizorycznie zmontowana wstążka zataczała piękne kółka zarówno w dłoni dziewczyny, jak i w locie po wyrzuceniu w górę. Gdy Hinata skończyła, lekko zasapana spojrzała na obserwujące ją osoby. Ivi najbardziej zdradzała zaskoczenie. Mad jedynie zmarszczyła brwi.
- To było piękne. Wielki szacun. - Najmłodsza z towarzystwa zaczęła bić brawo. - Ale nie mam pojęcia jak można to sklasyfikować. Wstążką raczej nie da się walczyć.
- Wanduli Delerien! - Temari wstała i donośnym głosem wypowiedziała kolejne słowa. - Jesteś Wanduli Delerien! Sprowadzę ci broń, w której będziesz się szkolić.

....................................................................................

Postanowiłam wrócić do głównej historii i nieco podgonić z biegiem wydarzeń. Jeśli będę się trzymać tego planu, to akcja nieco przyspieszy, ale jakbym przesadziła z tempem (co raczej się nie stanie), to zawsze możecie zwrócić mi uwagę. Jestem otwarta na sugestie czytelników i o ile nie kolidują z głównym wątkiem, to rozważam uwagi innych :))



6 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że powróciłaś <3 Uwielbiam opisywaną przez ciebie historię, jest taka inna niż wszystkie i przez to cudowna <3 Awhhhhh Sasuke jest taki uroczy!
    Tak przy okazji chciałabym się zapytać: na jakim etapie historii już jesteś?
    Życzę dużo, dużo weny i wolnego czasu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za motywujący komentarz :)) Cieszę się za każdym razem, gdy kogoś uda mi się zarazić chęcią do śledzenia historii Eleny.

      Zadałaś mi bardzo trudne pytanie. Ciężko mi na nie dokładnie odpowiedzieć. Gdy wpadłam na pomysł tej historii, zrobiłam sobie coś w stylu spisu wydarzeń. Gdy piszę, niektóre z punktów w rozwinięciu stają się całym rozdziałem, a czasem ujmuję kilka z nich w jednym poście. Dlatego nie jestem w stanie podać procentowego etapu czy też ilości planowanych rozdziałów. Mogę jednak przyznać, że umownie dzielę historie na 4 etaty. Pierwszy z nich zakończył się ucieczką Hinaty. To najkrótszy z nich. Czwarty powinien być podobnej długości, choć raczej będzie nieco dłuższy. Najdłuższy to etap drugi (tak mi się przynajmniej wydaje), w którym aktualnie jesteśmy. Patrząc na spis, to póki co pojawiło się jakieś 33% jego domniemanej zawartości.
      Reasumując, to nie jestem jeszcze w połowie całości. Tak jak pisałam w Prologu, popłynęłam z tą historią i możliwe, że aż za bardzo.
      Mam nadzieję, że moja wypowiedź jest w miarę czytelna. :))

      Usuń
  2. Jej :D dużo nie zdradziłaś w tym rozdziale, co spotęgowało moją ciekawość do kolejnego. Tak mnie ten rozdział wciągnął, że spóźniłam się na autobus bo czytała rano i dzięki temu też na 1 lekcji mnie nie było. Ale powiem Ci że warto. Czytając chociaż twój najkrótszy rozdział to się uśmiecham. Strasznie przyjemne się czyta. I te moje myśli w głowie "kiedy Sasuke zakocha się w Hinacie, pacałuje ją?" takie i gorsze myśli zaprzętają moją głowę. Jak ją miał budzić to już myślałam, że idealna okazja, ale jednak nie :( czekam na kolejny rozdział z nie cierpliwością i życzę weny 😘
    ~Eri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie poświęcenie robi wrażenie :))) Mnie też się zdarzało nie docierać na poranne zajęcia. Najgorsze były te, które zaczynały się o 7:15 :/
      Aż strach się bać jakie gorsze myśli zaprzątają Ci głowę :)) Coś mi podpowiada, że mogą być bardzo interesujące :)) podzielisz się nimi??

      Jak się uporam z chorobą, to coś napiszę. Na razie mój mózg się wyłączył i sklecenie chociaż kilku zdań sprawia mi trudność.
      Dziękuję za miłe słowa :))

      Usuń
  3. Rodział.. To naprawdę rozdział!! *O* Już nie mogłam się doczekać ;3
    Rozdział jak zawszę świetny ale brakowało mi obrazka/komiksu na koniec T.T
    Zdrowiej szybciej~~
    Aya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, po tak długim czasie znowu zaczęłam pisać :) Jak wstawię ostatni rozdział Skorupy Żółwia, to przysiądę bardziej do tego opowiadania. Taki jest mój plan. Oby nic mi go nie skomplikowało ;)
      Póki co będę skrobać coś do obu historii :)
      komiks mówisz :)) hmmm zobaczę co da się z tym zrobić :)))

      Usuń