piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 35 Wanduli Delerien



Ivi przyglądała się chwilę odchodzącej wojowniczce.
- Wiesz o czym ona mówiła? - Choć nie skonkretyzowała do kogo kieruje swoje pytanie, to Mad wiedziała, że na jej odpowiedź czeka.
- Moja wiedza jest uboga w tej kwestii.
- Czyli coś wiesz. Kim jest Wanduli Delerien?
- To rzadko spotykany styl, który można przetłumaczyć jako machający wojownik.
- Machający wojownik? Na czym polega ta technika? Jakim rodzajem broni się posługuje?
- Pewnie niedługo się dowiesz. Temari wie więcej ode mnie. Ja nawet nie wiem jak ona rozpoznała w Hinacie nosiciela umiejętności Wanduli Delerien.
- Ktoś jeszcze ma takie predyspozycje jak Hinata?
- Jedna osoba ze stróżujących wojowników i podobno jego opiekun.
- Kto?! - Wypowiedź przyjaciółki była dla niej jasnym sygnałem. Nie powiedziała od razu, więc nie zamierza jej tego zdradzić tak z marszu.
- Kto to wie? - Mad położyła się na ziemi i oddała błogiemu lenistwu. Tak to przynajmniej wyglądało z zewnątrz. W rzeczywistości dokładnie śledziła co się dzieje we wiosce. Wiedziała gdzie udała się Temari i że teraz we dwójkę idą w stronę arsenału zgromadzonej broni. Nie zdziwiło ją też, że w ich stronę powędrowały dwie pary stóp. Skąd to wiedziała? Zawdzięczała to swoim zwierzakom. Nie posiadała jednego pupila, a całą gromadę małych gryzoni mieszkających pod powierzchnią ziemi. Dzięki nim wiedziała jak iść, aby nikogo nie spotkać, oraz potrafiła szybko kogoś znaleźć na terenie wioski i nie tylko to.
- Nie lekceważ mnie! Powiesz po dobroci kogo masz na myśli, czy mam użyć silniejszych argumentów?
Mad olała jej groźbę.
O nie, takich rzeczy nie można pozostawić tak po prostu! Wskoczyła na nią okrakiem. Obie mierzyły się groźnym spojrzeniem, choć bardziej zdawały się rozbawione. W końcu Ivi postanowiła zastosować swoją najcięższą amunicję. Na jej twarzy pojawiła się błagalna mina, którą mogłaby skruszyć najtwardsze serce.
- Temari już tu idzie. Nie jest sama, więc za chwilę dostaniesz odpowiedź. - Musiała coś odpowiedzieć, bo ten słodki wzrok potrafił wyciągnąć od niej masę informacji.
- Mam nadzieję, że to nie będzie nikt, kogo wolałabym nie oglądać.
Życzenie Ivi nie było do końca spełnione. Wojownik jaki stanął przed Hinatą był lubiany i szanowany, ale za wesołą trzpiotką nie przepadał i jakoś szczególnie tego nie ukrywał. Hyuga przełknęła ślinę i uważnie przyglądała się mężczyźnie. On kazał jej pokazać to, co widziała Temari. Czuła się o wiele bardziej zawstydzona i pokaz przy drugim podejściu nie wyszedł jej tak dobrze jak poprzednio. Kankuro podszedł do niej, dokładanie obejrzał jej dłonie, a później namacalnie zbadał mięśnie ramion. Ostrzegł ją, że na jakiś czas przejmie kontrolę nad jej ciałem, a ona ma się nie opierać. Hinata poczuła jak porusza się niezależnie od swojej woli. Podskoczyła trzy razy w miejscu, wykonała kilka zamachnięć dłoni, po czym bardzo sprawnie złapała zawiniątko rzucone przez przyszłego wodza. To z niego wyciągnęła linkę zakończoną z każdej strony kulami wielkości zaciśniętej pięści.
- Od tej pory to będzie przedłużenie twoich dłoni. Zaczniesz od nauki kontroli obrotów. - Nie miał wątpliwości, że jego siostra się nie pomyliła. Nie zakładałby, że jakiś człowiek może wykazywać predyspozycje tak rzadko występujące, ale Elena w teorii mogłaby znacznie różnić się od innych ludzi.
- Co to znaczy? - Zapytała, chcąc coś w końcu zrozumieć.
- Że masz się nauczyć kręcić tym. - Wskazał na trzymany w jej dłoniach przedmiot. - Pokaże ci od czego masz zacząć, a później dam ci inne wskazówki.
Przytaknęła, choć cała sytuacji nie wydawała jej się ani łatwa, ani czytelna. Kankuro korzystając ze swoich umiejętności, kontrolował ciało Hyugi, mogąc jej zademonstrować na jej przykładzie, jak powinny wyglądać prawidłowe treningi. Dla niej to było zbyt dużo na raz, ale starała się zapamiętać postawę jaką przyjął, intensywność użytej siły i sposób którym mężczyzna kontrolował wirujące kule. Gdy skończył, przerwał połączenie i kazał jej samej spróbować. W jej mniemaniu nie szło jej zbyt dobrze. Myliła się, a każdy zły ruch skutkował bolesnym kontaktem kuli z ciałem. Kankuro jeszcze przez jakiś czas uczestniczył w treningu dziewczyny. Od czasu do czasu dawał jej wskazówki. Nie mówił zbyt wiele, bo z doświadczenia wiedział, że przy takiej umiejętności liczy się wyczucie, a nie da się go inaczej wypracować, niż wytrwałością i uporem. Potrzebny jest też czas, który sama poświęci.
- Ćwicz codziennie, a ja będę od czasu do czasu sprawdzał twoje postępy i dawał ci wskazówki w dalszym rozwoju umiejętności.
- Dziękuję.
Już na samym początku zastanawiała się, czy nauka walki ma sens. Gdy ojciec zmuszał ją do brania udziału w zajęciach, nienawidziła tego. Postawiła się i o dziwo udało jej się przekonać Hiashiego, że to bez sensu w jej przypadku. Pewnie wiedział od jej nauczycieli, że się nie nadaje, ani nie wykazuje jakichkolwiek predyspozycji do walki. Była wtedy bardzo zadowolona. Teraz nie wiedziała czy żałować, czy też dalej trzymać się twardo swoich poglądów na ten temat. Nie miała też pojęcia jak zdobyć odpowiedź. Ivi tłumaczyła jej, że chcąc wychodzić na wyprawy za teren wioski, musi wiedzieć jak się bronić. Pragnęła poznawać Oturnię, ale walka? Wędrując z Naruto i Sasuke nie dostrzegła momentu, w którym użycie broni byłoby potrzebne. Goro uczył ją o zwierzętach i z tego co tłumaczył, to większość jest niegroźna, jeśli się ich nie sprowokuje.
Nim przyszły wódz odszedł, odważyła się zadać mu pytanie. W jakimś sensie jego sytuacja podobna jest do jej, więc chciała poznać jego opinię.
- Kankuro, czy ty również uważasz, że powinnam uczyć się walczyć?
Spojrzał na nią i zmierzył chłodnym wzrokiem.
- Dlaczego to mi zadajesz takie pytanie?
- Ivi tłumaczyła mi, że muszę umieć się bronić. Rozumiem jej sugestię, ale chciałabym poznać też twoje zdanie. - Spuściła głowę tuż po tym jak odpowiedziała. On bardzo ją krępował. Możliwe, że w przyszłości to się zmieni.
- Jaką chciałabyś usłyszeć odpowiedź od osoby takiej jak ja? Szkolę się całe życie i choć posiadam duże umiejętności, to ciągle nie przestaję trenować. Robię to, by mieć pewność, że gdy coś zagrozi tej wiosce, to zrobię wszystko co w mojej mocy, aby ją ochronić. Zamiast pytać się mnie, czy powinnaś uczyć się walczyć, zapytaj samą siebie, co jest ważne dla ciebie.
Kankuro mierzył się chwilę ze wzrokiem Hinaty. W końcu skinął jej głową i odszedł. Była tak zaskoczona, że nie odwzajemniła gestu. Nie przyzwyczaiła się jeszcze na tyle, aby to było dla niej czymś normalnym. W głowie cały czas zastanawiała się nad słowami machającego wojownika. Co jest dla niej ważne? Nie chciała walczyć, bo nie widziała takiej potrzeby jako Hinata Hyuga. Teraz jest daleko od Konro i ojca. Jej życie się zmieniło. Od dziecka przygotowywano ją na zostanie reprezentantką rodu Hyuga. We wiosce jej dawna pozycja nie ma żadnego znaczenia. Nie będzie tu rządzić, tylko musi się dostosować. Jako człowiek ma znikome szansę na dołączanie do grupy oświeconych. Oznacza to, że może stać się wojownikiem, albo kimś ze zdolnościami pomiędzy. Jeśli pójdzie na łatwiznę, rezygnując że szkolenia, to stanie się nikim. Na to nie mogła pozwolić. Postanowiła, że będzie podążać podobną drogą do Kankuro. Będzie się szkolić, aby móc obronić innych. Pewna swoich postanowień, oplotła sznurek wokół dłoni i stanęła w postawie, jaką pokazał jej przyszły wódz. Postanowiła trenować, aby móc chronić wszystkie ważne dla niej osoby i nie tylko. Koniec z nieporadną Hinatą, która zdana jest na innych!
Kankuro odchodząc zatrzymał się przed Ivi. Spojrzał jej w oczy i przekazał myśli. Dziewczyna nie od razu spostrzegła o co mu chodzi. Gdy odczytała cały przekaz, odetchnęła ciężko.
- Nic na to nie poradzę. - Odpowiedziała mu ze zrezygnowaniem. - Ona dowie się jako pierwsza, gdy tylko jego stopa postanie we wiosce. Nie zatrzymasz jej, zwłaszcza, że od dwóch tygodni go wyczekuje.
Jego ostatni przekaz mówił: "Zrób to, co dasz radę." Ivi wiedziała, że nic nie poradzi. Jakakolwiek próba powstrzymania przyjaciółki, była bez sensu. Kankuro pewnie też to wiedział, ale nawet on nic nie poradzi.

Następnego dnia Ivi zabrała Hinatę na skraj wewnętrznej części wioski. Usiadły na przeciwko siebie.
- Chciałabym dziś poprowadzić twoją lekcję tutaj. Zaczniemy od nauki języka tubylców. Na początek kilka prostych słów.
- Dobrze. - Hinata cieszyła się na myśl, że pozna gwarę jaką porozumiewa się całą wioska.
Siedziały tak koło godziny. Gdy Ivi zaczęła wyłapywać interesujące ją myśli, zwróciła się do przyjaciółki.
- Wczoraj tłumaczyłam ci, że ważne jest poznanie swoich mocnych i słabych stron. Mam nadzieję, że pamiętasz moje słowa.
- Oczywiście. - Odpowiedziała jej uśmiechnięta Hyuga.
- To dobrze. Dziś chciałabym rozwinąć ten temat. Otóż jak dobrze wiesz, umiejętne wyszkolenie mocnych stron, daje duże szanse na wygraną nawet słabszym osobom. Przykładowo. Ja nie jestem zbyt silna, ale gdyby udało mi się rozproszyć przeciwnika do tego stopnia, że straciłby swoją czujność, to mogłabym odczytać jego myśli. W takiej sytuacji dałabym radę przewidzieć jego ruch i uniknąć ataku. Jest też szansa, że mogłabym przeprowadzić kontrę i obezwładnić silniejszego od siebie. Zasada brzmi dość łatwo, ale wiadomo, że gdy stajesz do walki, to często nie wiesz jakie są zdolności przeciwnika. Nawet tutaj, we wiosce tak jest. Wojownicy trenują wspólnie tylko do pewnego momentu. Później grupa się dzieli często na dwuosobowe zespoły i doskonali swoje techniki w zaufanym gronie. Gdy przychodzi dzień górowania mniejszego słońca we wiosce odbywa się święto wojowników. Wtedy każdy ma okazję zobaczyć namiastkę umiejętności naszych siłaczy. No, ale w sumie to odbiegłam nieco od tematu. Zmierzam do tego, że tak jak często ukrywa się swoje nieprzeciętne zdolności, aby móc zaskoczyć przeciwnika w odpowiednim momencie, tak jeszcze ważniejsze jest, by nie dać odkryć innym  swoich słabości. Jeśli ktoś dowie się, że boisz się pełzających stworzeń, albo że ciosy z dołu sprawiają ci problem, to możesz mieś spore problemy. - Zauważyła jak Hinata otwiera usta. Domyśliła się co może chcieć powiedzieć. - To był tylko przykład, nie mówię, że to tyczy się bezpośrednio ciebie. Jesteśmy tutaj, bo chciałabym pokazać ci skrajny przypadek ludzkiej słabości.
- Skrajny przypadek? - Hyuga zdziwiła się. W jej głowie zaczęły kłębić się myśli. W pierwsze chwili zakładała, że chodzi o nią, ale wyraz twarzy młodszej z dziewcząt sugerował coś innego.
- Tak. - Ivi westchnęła ciężko i złożyła dłonie. - Jak by tu zacząć? Chodzi mi o to, że czasem zdarza się, że ktoś wydaje się wręcz doskonały. Jednak nawet taka osoba może mieć swoją piętę Achillesa. Bywają słabości, które czynią nas bezsilnymi, zmieniają tak bardzo, że w ich obliczu stajemy się bezsilnymi i podatnymi na zranienie. Spójrz tam! - Dłonią wskazała coś za plecami Hinaty.
Do wioski wchodziły trzy osoby. Dwójka należała do tubylców. Ludzka kobieta w tym gronie prezentowała się wyśmienicie. Długi, blondwłosy kucyk kończył się na linii pośladków. Trzpiota na ucho Eleny wyszeptała, że to Ino, jej współlokatorka, z którą do tej pory mieszkała Sakura. Oznacza to, że od dzisiejszej nocy w jej pokoju przybędzie nowa osoba. Dziewczyna wyglądała na zmęczoną i lekko podenerwowaną, a mimo tego jej uroda przewyższała większość kobiet jaką spotkała Hinata. Koło niej szedł wysoki i barczysty mężczyzna z uśmiechem, rozglądający się wkoło. Wydawało się, że kogoś szukał w tłumie. W rzeczywistości rozglądał się, bo taki już po prostu był, zawsze czujny. Na przedzie pochodu maszerował czerwonowłosy wojownik. Zdawało się, że jest znacznie młodszy od reszty, choć nie odstawał wiekowo od swoich towarzyszy. Po nim nie było widać zmęczenia, a jedynie znużenie i obojętność. Nawet przez chwilę nie spojrzał w bok. Dało się odczuć, że zmierza w konkretnym celu. Hinata powiodła wzrokiem w kierunku, do którego kierowała się grupa przybyłych. Ich celem bez wątpienia był Kankuro, który czekał kilkadziesiąt metrów dalej. Zanim do niego dotarli, z tłumu wyłoniła się Mad i od razu rzuciła się na szyję czerwonowłosego mężczyzny. Przez chwilę Hyuga zastanawiała się, czy aby dobrze widzi. Dziewczyna uwieszona na szyi wojownika ani trochę nie przypominała samej siebie. Była uśmiechnięta i zapatrzona w niego jak w obrazek.
- Skrajny przypadek. - Wyszeptała Ivi. Później mówiła już normalnie. - To Gaara. Jest młodszym bratem Kankuro i Temari. On jest jedyną słabością Mad, ale na tyle silną, że bez wątpienia mógłby być jej zgubą. Mad, którą poznałaś, nie istnieje, gdy on jest obok.
Nie można było się nie zgodzić ze słowami Ivi. Wojowniczka wyglądała jak po przejściu metamorfozy. Gaara nie zmienił swojego obojętnego wyrazu twarzy. Zdawało się, że kompletnie lekceważył osobę wiszącą na nim.
- To znaczy, że słabością może być drugi człowiek?
- Owszem, choć w przypadku Mad, to bardziej mowa o słabości do czerwonych włosów, niż do drugiej osoby.
Jakby na potwierdzenie słów przyjaciółki, Mad wplotła palce w kosmyki Gaary i zaciągnęła się ich zapachem. Była niemal, że jego wzrostu, dzięki czemu miała łatwy dostęp. Wojownik próbował ją od siebie odsunąć, ale to nie było proste. Dopiero Kankuro zdołał ją nieco pohamować swoimi zdolnościami. Choć każdy był przyzwyczajony, do takiego zachowania wojowniczki, to i tak uśmiechy mieszkańców wioski były dowodem na to, że śmieją się z zachowania tej dwójki.
- Czy oni są parą? - Hinata zwróciła się do Ivi.
- Nie. On cały czas trzyma ją na dystans. Sytuacja zmienia się, kiedy Gaara jest pijany. Wtedy zachowują się jakby byli ze sobą.
- Czyli, że tylko wtedy kiedy się napije, to odwzajemnia jej uczucia?
- Tego nie powiedziałam. - Ivi skrzywiła się lekko. - Jak się napije, to jej nie odtrąca, odwzajemnia pocałunki, a czasem nawet ściąga spodnie i przystępuje do ataku.
- To przykre.
- Jej to wystarcza, a ja mam nadzieję, że Gaara kiedyś zrozumie, jak wielkie ma szczęście, że interesuje się nim ktoś taki jak Mad. To najwspanialsza osoba jaką znam. Za tych, których kocha oddałaby życie z uśmiechem na ustach. Nigdy się nie poddaje, bez względu na to, jak jest ciężko. Mogłabym mówić o niej godzinami. - Spojrzenie przykuła do osoby, o której opowiadała. - Czasami tak bardzo bym chciała, aby pojawił się ktoś, kto wybiłby jej z głowy rudzielca. Kiedyś nawet podejrzewałam, że swoją postawą wojowniczki imponowała Kankuro. Nie przepadam za nim, ale jestem pewna, że nie byłby dla niej taki zimny, jak Gaara. Tyle, że ten mądrala ma zostać wodzem, a ojciec pewnie nie pozwoli mu połączyć się z ludzką kobietą.
- Kankuro nie sprzeciwił się nigdy ojcu, prawda? - Hinata zastanawiała się czy to dobrze, że jest taki oddany rodzinie. Jeśli tak, to oznacza, że potępiłby jej zachowanie. Może doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że uciekła i dlatego czasem wypowiada słowa, które ją ganią za to co zrobiła.
- Potrafisz dodać dwa do dwóch. Kankuro postąpi tak, jak przykaże Rasa. Ciekawa jestem jak zachowa się za rok, gdy sam stanie się wodzem i wtedy to on będzie podejmował decyzje.
W głowie Hinaty od razu pojawiła się odpowiedź: O ile będzie miał coś do powiedzenia. To może odróżniać ją od Kankuro. Ona nawet po objęciu tak ważnego stanowiska, jakie było jej pisane i  tak miała być więźniem. Czy gdyby Kankuro był w takiej sytuacji jak ona, to postąpiłby tak samo? A może nawet w tak beznadziejnej sytuacji dalej słuchałby rozkazów ojca?

Ino nie była zadowolona z nowej lokatorki. Złość, jaką odczuwała do Sakury potwierdzała, że medyczka maczała palce w zakwaterowaniu Hinaty w ich pokoju. Blondynka była tak bardzo zmęczona, że od razu położyła się spać. Ona nie dysponowała tak dobrą kondycją jak dwójka tubylców w którymi była na wyprawie, a oni wcale jej nie oszczędzali. O ile jeden z nich zwolniłby, bądź robił więcej postojów z jej względów, o tyle Gaara nie chciał nawet o tym słyszeć. Był ich dowódcą, a oni nie mieli wyboru. Musieli grzecznie słuchać, albo oddzielić się od niego, co źle byłoby widziane przez wodza. Dlatego Hinata nie zdążyła poznać swojej współlokatorki, zanim blondynka pogrążyła się we śnie. Ivi udzieliła Hyudze sporo wskazówek dotyczących niedawno przybyłej dziewczyny. Najważniejsza głosiła, aby unikać jej jak ognia, gdy ma okres. Druga ostrzega przed spoufalaniem się z Kibą w jej towarzystwie. Ino łatwo się obrażała, a na tym cierpiał wyłącznie jej chłopak, dlatego dla jego dobra lepiej zachować dystans. Trzecia ostrzegała przed ciętym językiem kobiety. Choć piękna, to zawsze chciała mieć ostatnie słowo, dlatego potrafiła dopiec do żywego. Po usłyszeniu jeszcze paru ostrzeżeń, Ivi podsumowała swoją wypowiedź.
- Mimo jej charakteru, to gdyby nie przyjaźniła się z Sakurą, to myślę, że bardzo bym ją lubiła.
Te słowa dawały nadzieje, że nie będzie tak źle.

Tej nocy Hinatę ponowie męczyły koszmary. Ostatnio najczęściej śnił jej się Obito. Kimase wymierzał mu baty, a ona nie mogła zamknąć oczu. Widziała tą scenę wiele razy, a mimo tego, zawsze cierpiała tak samo. Jedynie zakończenia się różniły. Dziś, gdy Obi podnosił głowę, to nie jego twarz pojawiła się tuż przed jej oczami. Itachi spoglądał na nią nieprzytomnym wzrokiem. Po nogach i dłoniach spływała mu krew. Klatkę piersiową pooraną miał bliznami, a czarne kosmyki sterczały w różne strony. Patrząc na ten przerażający widok, zrobiło jej się go żal.
- Itachi.
Wypowiedziała jego imię, zanim zdążyła się powstrzymać. Dłonią zasłoniła usta, a powieki mocno zacisnęła. Choć to był tylko sen, a ona nie miała już żadnych wątpliwości, to błagała w myślach, żeby tylko jej nie zauważył. Cisza trwała wystarczająco długo, aby nadzieja mogła być prawdą. Otworzyła oczy, lecz wokół niej panowały ciemności, w których kompletnie nic nie dało się dostrzec, nawet własnych dłoni.
- Hinata... - Mrożący krew w żyłach szept rozległ się za nią.
Odwróciła się, ale nikogo nie zauważyła.
- Odnajdę cię.
Po skórze przeszły ją ciarki. O ile mogła mieć wątpliwości do kogo należał wcześniejszy głos, o tyle teraz była pewna z czyich ust się wydostał. Rękoma młóciła powietrze, chcąc natrafić dłonią na cokolwiek. W końcu poczuła ciepły materiał. Wytężyła swój wzrok, aby dostrzec co trzyma. Wyglądało to tak, jakby zaczęła podnosić się kutyna. W rzeczywistości stała przed nią postać w czarnym płaszczu. Gdy mężczyzna zaczął podnosić głowę, kaptur powędrował do góry, odsłaniając twarz. Pomimo wszechogarniającej ciemności, doskonale widziała, jak czarne oczy twardo gapią się na nią. Tym razem jego wzrok był przytomny i czujny. Kąciki ust się uniosły, a ona z trudem powstrzymywała się od wpadnięcia w panikę.
- Tu jesteś.
Dwa słowa, które przelały czarkę szaleństwa. Hinata wyrwała się ze snu krzycząc. Macając ręką ścianę, cofała się do tyłu. Chciała uciekać, ale nie myślała na tyle przytomnie, aby wiedzieć gdzie i jak. Sasuke wpadł do pokoju i szybko do niej podbiegł. Miał spory problem z uspokojeniem dziewczyny. Sakura wstała i podeszła bliżej, ale nawet ona nie miała pojęcia jak zapanować nad sytuacją. Ino jak tylko usłyszała krzyk, zerwała się i złapała za broń wypatrując wroga. Doznała szoku, zdając sobie sprawę z tego co, a raczej kto jest przyczyną zamieszania. Westchnęła ciężko, odłożyła oręż i położyła się na łóżku. Poduszką zastawiła uszy, mając nadzieję, że jak najszybciej wrzaski ustaną. Gdy jej prośba została spełniona, podniosła się, oparła dłonie o biodra i z irytacją przemówiła.
- Co to u licha ma być? Tak jest każdej nocy, czy specjalnie dla mnie to przedstawianie?
- Zazwyczaj wygląda to podobnie. - Sakura odpowiedziała jej ze skruchą w głosie.
- Nie no, to chyba jakieś żarty. Przydzieli nam ją za karę czy co?
- Na życzenie twojej piapsiuły. - Sasuke odburknął. - Przeszkadzało jej, że Hinata śpi w moim łóżku.
- No nie wierzę! Mi to nie przeszkadza, więc bądź tak miły i zabierz ją z powrotem do siebie. Jak się nie wyśpię, to zrobię z was taką sieczkę, że nikt was nigdy nie pozbiera.
- Przepraszam. - Drżący głos należał do sprawczyni całego zamieszania. Sasuke przytulał ją do siebie i głaskał po głowie.
Ino przyglądała się dziewczynie. Widząc jej rozdygotane ciało, spuściła z tonu.
- Dobra, jest jakiś sposób, abyś tak nie krzyczała po nocach?
- Zrobię jej napar. - Sakura zgłosiła się na ochotnika.
- To nie pomoże i dobrze o tym wiesz. - Sasuke odburknął.
- A co pomaga? - Ino miała pewność, że sporo ją ominęło. Sam fakt, że brunet jest w ich pokoju, jest czymś niezrozumiałym.
- Moja obecność. - Przy tych słowach mężczyzna popisał się drwiącym uśmieszkiem.
- Dobra, więc ty zostajesz i głaskasz, czy co tam chcesz robić z nową, aby nie wrzeszczała. Sakura daj mi coś do zatkania uszu, bo nie chcę słuchać ani krzyków, ani jęków i wszyscy kładziemy się spać.
Sakura wykonała polecenie przyjaciółki. Ino zatkała uszy i poszła spać. Po tak długiej misji, nie miała ochoty się więcej budzić. Nawet Kibę odprawiła twierdząc, że najpierw musi wypocząć. Sakura nie była zadowolona, ale zadzieranie ze zmęczoną Ino, to jak strzelenie sobie w kolano. Dlatego położyła się i zawzięcie obserwowała plecy ukochanego.
Hinata i Sasuke leżeli na przeciwko siebie. On obejmował ją ramieniem, a ona tuliła się do jego klatki piersiowej.
- Sasuke. - Wyszeptała bardzo cicho.
- Tak?
- Co się stanie, jeśli ludzie z Konro mnie znajdą?
- Nie musisz się tego obawiać. Nie znajdą cię.
- Śniło mi się, że Itachi mnie znalazł. - Na samo wspomnienie ciarki przeszły jej po plecach.
- To tylko sen. Jesteś tu bezpieczna. - Zapadła cisza, która nie trwała zbyt długo. - Rozmawiałem dzisiaj z Kankuro.
Podniosła wzrok, aby spojrzeć na zarys jego twarzy.
- O czym?
- Dostaliśmy pozwolenie na opuszczanie wioski, abym mógł cię uczyć pływać. To nie jest prawdziwa wyprawa, ale przynajmniej nie musimy wymykać się ukradkiem i kombinować z powrotami. - Miał jej powiedzieć innego dnia, ale pomyślał, że ten moment będzie dużo bardziej odpowiedni.
- To cudownie.
- A teraz śpij, bo jutro planuję dać ci popalić, gdy tylko zanurzysz się we wodzie.

....................................................................................

Nie ma obrazka, za to jest dłuższy rozdział niż zakładałam. Jeszcze wczoraj nie wiedziałam co dopisać, a dziś doznałam olśnienia i się wręcz rozpisałam.




11 komentarzy:

  1. Ino jest straszna 😵 i ten sen Hinaty, może spotka ich kiedy opuści wioskę, spotka Itachiego. Często wyobrażałam sobie jak to będzie wyglądać i jakiś zawsze kończyło sie załamaniem biednej Hinaty i wściekłością Saska. Hinata ma ciekawą broń, nie mogę się doczekać aż jej użyje :D może w czasie jej lekcji z Sasuke? Widać że nie mam dziś weny do komentaży... Nie mogę doczekać się dalszej części :D pozdrawiam
    ~Eri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na następną część warto czekać, bo planuję coś fajnego (przynajmniej w moim mniemaniu) ;) Mam już w głowie zarys tego co bym chciała, ale nie wiem dobrze kiedy do tego zasiądę :)

      Usuń
  2. UWAGA!! Jest godzia 20:30, otwieram po kolei wszystkie rozdziały, będę je przeglądać i spróbuję coś na temat każdego z nich coś naskrobać.
    Obiecałam, że przeczytam. W kółko to odwlekałam. A to przerażała mnie ilość rozdziałów do nadrobienia, a to sam pomysł HINATA W KOSMOSIE był dość dziwny... Na wagarach, przy kawie trzeba było coś poczytać a książki żadnej nei wzięłam. Tak, przyznaję się - zmusiłam się do tego. Czy żałuję poświęconego czasu?? ...

    Przeczytałąm prolog. Wtedy nie dotarło do mnei z niego prawie nic. Zapamiętałam tylko tyle: uciekli z Ziemi, śmierć matki, zaaranżowane małżeństwo z Itachim, Elena. Przeszłam dalej i nawet nei starałam się przyswoć chociażby nazwy nowej planety.
    Wzięłam się za spis bohaterów, w końcu muszę wiedzieć o kim będę czytać. Zdziwił mnie brak nazwiska pod obrazkiem z podobizną Sasuke. Nie wplątywałąm sie w jakieś rozkminy "a czemu tak??" bo po prostu nie lubię Sasuke. Odkąd pamiętam jestem uprzedzona do młodego Uchihy i Sakury , dla tego FF o tym paringu omijam szerokim łukiem. Postać Ivi i Mad próbowałam sb na siłę wbić w głowę aby nie cofać sie do tej zakładki na mojej starej komórce...
    Obrazki pod rodziałami olewałam, były za małe abym mogła je zobaczyć na wąskim ekranie...
    Kiedy odmieniałaś imię Obito to szlak mnie trafiał normalnie!! [w sumie nei wiem czemu xd] Miałam wtedy ochotę ci nagadać za to, ale nie lubię pisac komentarzy na komórce więc musiałam to po prostu przeboleć i czytać dalej.
    Coś kiedyś widziałam gdzieś wzmiankę o Hiashim, że w PG jest strasznym człowiekiem więc jakoś się nie zdziwiłąm widząc go w roli surowego ojca "tyrana". Hanabi jest tu suką, ale i tak ja uwielbiam :D
    Serio? Hinata podkochiwałą się w Itachim?? W tamtym momencie to mnie tak bardzo rozbawiło, że zaczęłam dławić się ciastkiem. Teraz wydaje mi się to bardzo normalne. Chociaż wolałabym gdyby on wciąz się jej podobał, wtedy bardziej by przeżyła dzień zaślubin.
    Za dużo dialogów bez żadnych krótkich opisów sprawia, że zaczynam się gubić dla tego kilka razy musiałam czytać to samo aby zrozumieć o co chodzi.
    Chociaż obecnie jest już ponad 30rozdziałów, to wciąż moim ulubionym pozostaje nr. 3 - to tam wyjaśniłaś powód ucieczki ludzi z Ziemi. Chociaż trochę nie rozumiałam paru rzeczy, to to był ten moment który zapalił w mojej głowie światełko pt. "to może być dobre opowiadanie". Ucieszona, że nie bd musiałą się dalej do tego zmuszać z wielką chęcią brałam się za następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ja wiem, że Hinata była wtedy mała [no i była w szoku] no ale skoro pamięta jak wygląda matatabi który zabił jej matkę to czemu nie pamięta Kakashiego?? "Jest z Kakashim, nic jej nie jest, tylko trochę się wystraszyła."
      Hiashi jest dziwny. Inne słowo mi do niego jakos nie pasuje. W pewnym sensie jest załamany po stracie żony i zaślepiony miłością do córek zamyka je w klatce przed światem. Nie chce ich stracić i ja to rozumiem. Ale z drugiej strony izolując je wyrządza im krzywdę. To jak zachowuje się w stosunku do córek jest okropne i bezuczuciowe. Jest samolubny.
      Obito. Jak ja go uwielbiam. Kurde, nawet nie mogę znaleźć odpowiednich słów aby to opisać... Szalony i pozytywy. To co robi dla Hinaty bardzo mu się chwali. Jego wynalazki są super ale obszerny opis EWY mnie powalił. Nie rozumiałam kompetnie nic i mało z tego pamiętam. Nie iwem skad to wzięłaś ale jeśli to wymyśliłaś [jakkolwiek to dziwnie brzmi] to wielki szacun :D A! No i ten Gayowy Las... ile ja bym dała żeby mieć coś takiego ale z widokami z Shire *.* Oj widać, ze mu zależy na Hinacie. Szkoda mi go, w końcu jego kuzyn ma się z nią hajtnąć. Szczęścia to on raczej w życiu nie ma. [osobiście to bym go zesfatała z Ivi..]
      "Obiecuję ci, że jeśli on będzie taki jak twój ojciec, to zbuduję samolot, którym uciekniemy przed wszystkimi, tam gdzie już nigdy więcej nie poczujesz się więźniem." hahahah co jak co ale on już zbudował ten 'samolot' tylko szkoda, że Hyuga poleciała nim sama
      to dopiero 5rozdział a ja już nie mam siły... pozwolisz, że opiszę to w skrócie?? [bez czytania kolejnych 5notek]
      Itachi. Polubiłam go jakiś czas temu tak samo mocno jak Obito, i coś czuję, że to się szybko nie zmieni. Szkoda tylko, że nie jest w stanie przekonać przyszłego teścia do zmiany decyzji. Ta sielanka która zrodziła się tak nagle miedzy młodymi musiała się kiedyś skończyć. I chociaż wiem, że Itachi zachowałs się okropnie nie mówiąc wcześniej nażeczonej planów jej ojca to ja dalej będę za nim stać murem. Widać było, że Hinata mu sie spodobała. Nie była to wielka miłość ale na pewno coś w niej zobaczył. Chciał jej pomóc, chciał zabrać ją na Konro, nawet jadł te dziwne kluski xd I chociaż jest głową rodu Uchiha to nie był w stanie przemówić Hiashiemu do rozsądku. Jestem pewna że próbował na różne sposoby. Wszyscy są na niego cięci za to co robił, że to przez niego Hinata uciekła. Też. No ale to nie jego wina, że jej ojciec jest DZIWNY. Wystarczy przeczytać 11 rozdział - "Odnajdę cię! - powiedział delikatnie, ale pewnie. - Nigdy nie przestanę cię szukać. - Złożył delikatny pocałunek na jej czole i mocno do siebie przytulił." No helooł!! Minęły 3 tygodnie a on dalej jej szukał! Gdyby chciał się jej pozbyć, miałby te poszukiwania głęboko w dupie!! Na co mu by to było??
      A i tam gdzieś było wspomniane, że Itachi posówał Karin. To tak jakby Kakashi miał romans z Kankuro xd Oni do sb nie pasują... nie lepiej było wpakować tam jakiejś innej laski?? Ja wiem, że Karin nie odegra jakiejś znaczącej roli ale ja ją po prostu za bardzo lubię. Sentyment który mam względem jej osoby nie daje mi wierzyć w seks z Itachim.

      Usuń
    2. To jak przedstawiłaś Sasuke i Naruto... Z każdego wspólnego momentu daje się mocno odczuć, że są prawdziwymi przyjaciółmi. Jeden porąbany i lekkomyśny, drugi rozważny i oschły a w niektórych chwilach szalony.
      Oj jak mnie przez ten cały czas Hinata wkurzała... Jeszcze nie czytałam takiej historii w której główna bohaterka wkurzałaby mnie bardziej niż Bella ze "Zmierzchu" no ale tobie się to udało. Od 12 rozdziału nawet do teraz mnie denerwuje. Czasami nasuwają mi się na myśl słowa Hanabi "i do tego beksa". To, że dziewczyna ma ciągłe koszmary to ja rozumiem ale jej psychika jest w aż tak fatalnym stanie że ostry ton rozmówcy doprowadza ją do łez?? ehh... Chciałabym abyś coś z nią w końcu zrobiła. Mam nadzieję, że po treninach będzie mniej strachiwa i bardziej zdecydowana.
      Boże... jest już 23:19... A chciałam opisać chociaż po trochu każdy z rozdziałów... Nienstety musi ci wystarczeć moje masło maślane. :)
      Podróż do wioski wedłóg rozdziałów była cholernie długa, ale tak na serio to ile dni oni szli??
      Oj ciągnęło się to i ciągnęło... Powoli zaczynałąm mieć już tego dosyć. Nie dla tego że nie było ciekawe, o nie!! Ale wprost nei mogłam sie doczekać jak opisałaś ten punkt końcowy. No a propo opisów - jeszcze nigdy nie pragnęłam tak bardzo dokłądnego opisu krajobrazu. Wciąz czuję niedosyt. Przecież cała flora na Oturnii jest zupełnie inna niż na Ziemi. Hinata zachwycała się tym co widzi i wszystko podziwiała ale ja też chciałam to poczuć. Jakoś nie bardzo było mi to dane. Pisze "niebardzo" ponieważ były dwa momenty które jako tako mnie uspokoiły pod tym względem i mam tu na myśli: A) nocną scenę w której Hyuga bawiła się z dziwnymi stworzonkami w wodzie a które potem Sasuke żywcem spalił twerdząc, że zagrażają życiu dziewczyny, B) scenę w której dupek zabrał Białooką na wschód słońca. No ale i tak chciałabym jeszcze coś poczytać o tym... bo nawet nie wiem czy to bardziej przypomina dżunglę czy las [no oprócz tego że drzewa są cholernie wysokie...].
      Wioska. Oj jak ja na to czekałam!! :D Chociaż wielu rzeczy nie pojmuję to to w jaki sposób opisałaś zasady, zwyczaje tam paujące i samo życie wszystkich osadników podbiło moje serducho. Jest lepiej niż się spodziewałam. I to ninju. I to, że oni mają tych opiekunów. Aaaa... Nie umiem znaleźć dobrych słów na to wszystko... Jestem po prostu zadowolona. ^^
      "Związek" Sasuke i Ivi... Chociaż do siebie pasują to jestem pewna, że nie będą razem. Było raz coś takego, że mała ma jakąs tajemnicę o której nie wiedział nikt i że to podobniez było przepowiadanie przyszłości. I ona wtedy się zasmuciła bo wiedziałą że on odejdzie. I do cholery jasnej!! Jeśli to prawda to przeżyję wszystko ale nie połączenie Sasuke i Hinaty.

      Usuń
    3. Czemu tego nie chcę?? Ponieważ Sasuke ma być taki jak w 12 rozdziale a nie ciepłe kluchy które są na kazde zawołanie Eleny. A Hinata to mi pasuje do Obito najbardziej. XD
      Szkoda mi Naruto. On jest taki rozkoszny, szalony i kochany a Sakura go tak nienawidzi. Co on jej kurwa zrobił?! -,-'' Chciałabym abyś i jego z kimś zesfatała bo jemu też się coś w końcu od życia należy.
      Czekałam na pojawienie isę Sakury od samego prologu. Tak jak mi pisałaś, tutaj różowa kukła jest psychiczna. A ja z tego powodu się cieszę :D Najlepszy był moment w kórym "obmyśliła" plan zdobycia serca Sasuke z wykorzystaniem Hinaty, wtedy dowaliła takim fajnym tekstem którego nie mogę znaleźć ale tak mnie niesamowicie rozbawił XPP Sakura to suka i tyle. Tego chciałam i wiedziałam, że to dostanę. I się cieszę, znowu ^^
      Ciekawi mnie wątek Kankuro. Chodzi mi oczywiście o tą jego ukochaną której wódz nie akceptuje. No i ciekawa też jestem jaką dziewczynę mu ojciec wybrał.
      Gaara i Mad. No tego to się nei podziewałam. Chociaż wiedziałam, że czerwonowłosy będzie miał dobre wejście, to nie sądziłam że to on jest słabością wojowniczki. Już bardziej podejrzewałam, że ona jest bi i z wielką chęcią zgodziaby się na ten trójkacik z Ivi i Saskiem.
      Ino to postać którą lubię wiec mam nadzieję, że nie zrobisz z niej drugiej Sakury. Albo że to ona jest tą ukochaną Kankuro *.* tylko że ona jest w jakimś "związku" z Kibą... A co to był za jakiś barczysty facet który wrócił z nią i Gaarą z tej wyprawy?? Bo jakoś nei mogę go sb przypasować do żadnego znanego mi człeka...
      Oj... tak się wzięłam za te związki [a mogłabym jeszcze pisać i pisać i pisać... ale nam tego oszczędzę xd] że zapomniałam o reszcie :P
      Chociaż podczas rozmowy (jeszcze wtedy) przyszłych opiekunów z Kankuro i Kakashim jako tako wyjaśniła się sprawa Eleny, to ja dalej nic z tego wszystkiego nie kumam. Ja wiem, ze ty to robisz specjalnie. Tak samo z tym pochodzeniem Sasuke - on już wszystkio wie a my niewiele. Boże... jeszcze żeś dowaliła z tą szramą na jego piersi od tego stwora XD zaleciało mi wtedy takim tanim romansem z pułki "od dawna sobie przeznaczeni" oraz "miłośc od pierwszego wejrzenia". Jednak ciekawa jestem jak ty to rozpiszesz ;))
      Dobra, to wiemy jak wygladają treningi załątwione przez Sasuke. No ale co Hinata robi z tym oświeconym?? [zapomniałam jego imiena :O] No chyba że coś już pisałaś ale ja za nic nei moge sb tego przypomnieć...
      Hmm... czego ja tu jeszcze nie poruszyłam?? 00;26 - mój mózg zaczął się wyłączać jakieś czterdzieści minut temu...

      Usuń


    4. To może ja jeszcze raz o SasuHina xd Niech mają do siebie słabośc, niech będzie coś zapisane w gwiazdach bo przeciez on też jest Uchiha i w sumie jeśli by się chajtnął z Hinatą to te dwa rody będą połączone tak jak palowano od kilku pokoleń. No ale to byłoby za bardzo oczywiste. Już powiedziałam, chcę ObiHina. Co do Sasuke to mogłabyś go nawet i z Sakurą spiknąć. W końcu był tam kiedyś moment w którym dupek pomyślał coś w stylu "zobaczył w niej osobę którą mógłby nawet polubić" i to dało mi pewną nadzieję, że kiedyś odwali się od Eleny i pójdzie w swoją stronę.
      Ciekawe było połączenie ten gimnastyki ze stylem walki. Tym zaskoczyłaś mnie tak samo bardzo jak słabością Mad. Cieszę się też, że Kankuro bd brał w tym udział. Tylko błagam, nie pisz, że i on na nią poleci. Bo już trochę za dużo tych adoratorów isę robi xd
      Pomimo tego co dzieje się we wiosce, ja dalej pamiętam o Itachim. I chociaż wolę [w tej historii] Obito, to chciałabym aby Hinata nie była tak bardzo do niego uprzedzona. Serce mi się kraje kiedy czytam te jej okropne koszmary. Itachi jest dupkiem ale bez rzesady [no już o tym jaki on jest dobry naprodukowałąm się wczesniej]. Niech się oni pogodzą jak najszybciej i wgl ja chcę wiedzieć jak to isę zakończy, kto z kim, kto umrze bla bla bla... Ale wiem, ze to będzie tasiemiec a znajac szybkoc dodawania nowych rozdziałów to dopiero za jakieś 3 lata poznam odpowiedz na moje wsyztskie pytania.
      No i jeszcze pozostaje sprawa koperty którą niania przekazała Nejiemu...

      kurde... chciałabym jeszcze tyle napisać ale mózg się wyłączył, ja nei znajduję już słów i plotę 3 po 3...
      Bardzo się cieszę, że się zmusiłam do tego opowiadania. Nie żałuję spędzonego czasu na nadrabianiu tego. Czytałam zazwyczaj kiedy jechałam do/ze szkoły, jak jadłąm kolacje albo na nudnych lekcjach. Wtedy kiedy mogłam a miałam wykupiony pakiet to czytałam ile tylko się dało.
      Historia na serio fajna i w sumie możesz ją kiedyś wykorzystać na napisanie książki. Ja bym czytała bo wiem, że każde z twoich opowiadań jest wciągające jak mało co. :))
      Jeśli czymś się uraziłam to przepraszam :( :*
      wczoraj obczajałam wszystkie obrazki pod rozdziałąmi i najbardziej podobał mi się ten ze zboczonym pustelnikiem <3
      PS. jest godzina 00:52 a to oznacza że piszę ten komentarz 4godziny i 26 minut
      PS2. przepraszam za wszystkie błędy, ale napisałam tego tyle, że po rpostu nie chce mi się tego teraz jeszcze poprawiać

      bd czekać, bd czytać, całusy ;3

      Usuń
    5. Jak zobaczyłam Twój komentarz, to kopara mi opadła. Nie ma takiego cywilizowanego słowa, które mogłoby dać wyraz tego co poczułam. Za to powołując się na wulgaryzmy mogłabym dać radę. Oczywiście nie mam nic złego na myśli. Jestem po prostu w szoku, że nie tylko poświęciłaś swój czas na przeczytanie wszystkich rozdziałów, to jeszcze napisałaś mi najdłuższy komentarz jaki widziałam w życiu. Szacuneczek, wyrazy uznania, podziwu, itd, itp.

      Bardzo dobrze, że zauważyłaś brak nazwiska przy Sasuke. Bo on tu jest sierotą jak reszta młodych ludzi z wioski, a nie Uchihą ;))
      Kiedyś zajrzę do starych rozdziałów i oblukam odmianę imienia Obito. :))) Zaintrygowałaś mnie i możliwe, że czytając sama spalę się ze wstydu, że dałam ciała przy pisaniu ;)
      Ja wiem, że zachowanie niektórych osób może się wydawać dziwne. Nie jestem jakąś super dobrą pisarką i nie wątpię, że wielokrotnie można by coś przedstawić lepiej. Kiedy kreuję jakąś postać, to tworzę w swojej głowie jej historię i staram się wczuć w jej skórę. Jak wspominałam, nie jestem w tym mistrzem, ale myślę, że w miarę możliwość osiągnęłam to co chciałam. No i tak patrząc np. na postać Hiashiego. On sam przyznaje w pewnym rozdziale, że rozwiązanie które wybrał nie jest najlepsze, ale on nie zna lepszego, aby ochronić swoje córki. To dla osoby spoglądającej z boku może wydać się dziwne, ale jego postać taka po prostu jest i myślę, że dobrze odzwierciedla charakter zrozpaczonego ojca ze zbyt dużą władzą. Nie chcę, by ktoś kiedyś mi napisał, że wszyscy moi bohaterowie są tacy sami. Nie dzielę ich również na tych dobrych i złych. W mojej historii będzie podobnie jak w Naruto. Każdy chce dobrze, tylko ma inną wizję "dobrego", a działania tych którzy próbują coś zdziałać znacznie różnią się od siebie. Ciekawe czy teraz też motam swoim tekstem. Za dużo zdradzić nie mogę, poza tym, że będzie się działo :)))
      W każdym razie wracając do rodziny Hyuga. Hinata jest bardziej krucha i delikatna, więc jej psychika znacząco ucierpiała. Hanabi skupiła się na nienawiści do siostry, pogarszając w ten sposób jej stan. Nie oznacza to jednak, że jest zła. Obie dziewczynki czują się pokrzywdzone, po prostu reagują inaczej. W pewnym momencie Hanabi odegra znaczącą rolę i jeśli dotrwasz do tego momentu, to cytując tekst z telewizji: "Będzie Pan zadowolony." A później pewnie urwiesz mi głowę, ale to już szczegół i bardzo odległy czas :))))

      Jako ciekawostkę zdradzę Ci fakt, że rozdział trzeci miał pierwotną nazwę: "Oturnia część 1". W pewnym momencie chciałam dodać drugą część, w której opisałabym jak wyglądały początki ludzi na nowej, obcej planecie. W którymś momencie z tego zrezygnowałam, nie do końca mając wizję na szczegóły rozdziału. Teraz byłoby mi znacznie łatwiej, bo pisząc wędrówkę Hinaty do wioski i jej pierwsze dni na miejscu, cała Oturnia nabrała w moich oczach więcej kształtów i szczegółów. Mimo tego raczej nie wrócę do tego tematu ;)

      Co do pamięci Hinaty, to dzieci pamiętają tylko to co jest wyjątkowo strasznym przeżyciem, albo dobrym. Jak na moje nie jest to naciągane, że nie kojarzy Kakashiego. Ja sama nie wiele pamiętam z czasu, gdy miałam pięć lat.

      Obito :)) (w tej chwili sama się rozpływam) No nie ma co ukrywać, że jest cudowny. W końcu to moja ulubiona postać z Naruto. Nie zawsze go tak uwielbiałam. Zakochałam się w nim właśnie na podstawie tego jaki jest w tym opowiadaniu. Według mnie pasuje do niego tylko jedna osoba i to o nią on spróbuje zawalczyć, tylko czy mu się uda? :))) To będzie trudny orzech do zgryzienia. No i dzięki na pochwałę, bo oczywiście opis Ewy to mój pomysł. Co prawda zmieniałam go kilka razy, ale najważniejszy jest efekt finalny, a nie to, że autor kilka razy poprawiał :))

      Usuń
    6. Itachi.... to nawet nie tak, że nie chcę nic na jego temat zdradzać, kiedy o nim myślę, to brak mi słów. Jemu zawsze wieje wiatr w oczy. To wszystko co mam do powiedzenia :)

      Tak, zrobię coś z Hinatą. Nie będzie cały czas taka strachliwa. Kiedy w końcu poczuje się bezpiecznie, to jej stan się poprawi. Nie wierzę jednak w natychmiastowe metamorfozy, a człowiek z dnia na dzień nie pozbywa się szramy zakorzenionej głęboko w psychice.

      Podróż do wioski zajęła koło tygodnia. Szli okrężną drogą, bo Sasuke chciał mieć pewność, że nie popełniają błędu sprowadzając Hinatę do swojego domu.

      Opisy nie są moją mocną stroną, dlatego nie rozpisywałam się jakoś szczególnie. Będę miała na uwadze, że chciałabyś bardziej poczuć jak wygląda planeta. Postaram się coś więcej opisać, w końcu trzeba się uczyć i starać się wyjść na przeciw oczekiwaniom czytelników :))

      Ino nie jest ukochaną Kankuro. Wódz spotykał się z jedną z wojowniczek z jego gatunku, ale to nie była jakaś wielka miłość, tylko bardziej zainteresowanie, może mała fascynacja. Wojownik, który był z Ino i Gaarą na wyprawie, też nie jest jakąś szczególną postacią.

      Znak pozostawiony na Sasuke :))) To Ci się skojarzyło z tanim romansem. :)))) ale mnie rozbawiłaś. Ja wredna i takie tam.... oczywiście, że nie powiem o co z tym chodzi, bo nie byłabym wówczas sobą. Nie wiem czy mój pomysł się spodoba czy też nie, ale myślę, że trochę zaskoczę. Wiem, że wprowadziłam pewną konkretną sugestię a propos tego co dzieje się między Sasuke i Hinatą. To już chyba do mnie przylgnęło na tyle mocno, że każdy wie, że sielankowe rozwiązania do mnie nie pasują :)) Dlatego możesz być spokojna, bo nie będzie tu takich banalnych rozwiązań, a samo znamię może mieć wiele znaczeń.

      Goro (oświecony i zarówno opiekun Hinaty) póki co uczy swoją podopieczną opiekować się zwierzętami. Kiedy zacznie uczyć ją czegoś więcej, będzie to opisane ;) żeby historia nie stała się drastycznie wielkim tasiemcem, to ja staram się nie rozpisywać tego, co nie ma wpływu na bieg wydarzeń, albo nie jest spełnieniem oczekiwań czytelników.

      Kankuro... Postać, która wkradła się do mojego sera podobnie jak Obito. W mojej głowie pojawił się pomysł na niego, jego historię i stało się. Mam nadzieję, że uda mi się go sprzedać tak, aby inni też go pokochali.

      Wiem, że kiepsko idzie mi dodawanie tutaj rozdziałów. 3 lata? To bardzo możliwe, że trafiłaś w sedno. Może jeśli będę miała więcej wolnego, przyjdą cieplejsze dni, zasiądę sobie w ogródku, to natchnie mnie na pisanie i stworzę więcej rozdziałów na raz, a wtedy uda się częściej publikować. To pewnie ograniczy się jednak do marzeń, bo rzeczywistość często mija się z planami. Na pocieszenie mam to, że z późniejszej części mam sporo rozdziałów gotowych na kompie. Jeśli już dojdę do tego momentu, to będę je wstawiać regularnie :))

      Ja również cieszę się, że się zdecydowałaś na przeczytanie tego opowiadania. Jeszcze bardziej z faktu, że nie zrezygnowałaś po pierwszych rozdziałach :)) Niczym mnie nie uraziłaś. Cenię sobie szczerą opinię, nawet jeśli jest niepochlebna. Zdaję sobie sprawę z moich niedociągnięć, choć nie ze wszystkich. Wytykając mi moje błędy, dajesz mi znak co należy poprawić i za to bardzo dziękuję. Wiem też, że jest wiele rodzajów złości. Jeśli denerwuje Cię coś, bo jest źle napisane, to należy to poprawić. Jeśli nie chodzi o sposób opisania, tylko zachowanie danej osoby, to na swój sposób może być to również sukcesem, kiedy zamysł był celowy i miał wzbudzać właśnie takie emocje.

      Dziękuję za to, że jesteś :)))

      Usuń
  3. Przeczytałam już dawno dawno, ale dopiero teraz kiedy zajrzałam tu znowu z nadzieją, że pojawiła się nowa notka zauważyłam, ze nie wstawiłam komentarza. A to ja zła.
    Co ja mogę napisać. Jak mam być szczera, to tak jak napisałam pod komentarzem któregoś z rozdziałów z początku historia nie przypadła mi do gustu, przez co czytałam pierwszy i drugi rozdział kilkakrotnie. Zaczęłam to czytać, kiedy byłam w trakcie czytania Skorupy i Labiryntu i w pewnym momencie uznałam, że jeśli z tamtych opowiadań zrobiłaś coś tak wspaniałego to i to musi być podobne. Usiadłam więc jednego wieczora z winkiem w ręce i zaczęłam czytać. Niestety zaczęłam w złym dniu tygodnia. Następnego dnia musiałam wstać na zajęcia, więc niestety musiałam przerwać czytanie. Czemu niestety? A no bo trzeci rozdział być kulminacyjny. Opowiedziałaś w nim czemu ludzie uciekli z Ziemi i to właśnie to mnie zaciekawiło. Od tamtego rozdziału szłam jak burza ( cóż do momentu aż musiałam przerwać, bo w końcu spać trzeba, przynajmniej trochę ).

    OdpowiedzUsuń
  4. Z początku zrobiłam bardzo wielki błąd bo nie przejrzałam listy bohaterów, co robię praktycznie zawsze ( nie wiem czemu nie zrobiłam tego i tatym razem) Ale w końcu kiedy to zrobiłam, zdałam sobie sprawę, że to musi być epickie jeśli w jednym opowiadaniu pojawił się i Itachi i Obito. Doskonale zdajesz sobie sprawę, jak bardzo je lubię. Dlatego teraz cię nienawidzę ( ale do tego wrócę, poczekaj )
    Zacznijmy od wielbienia ciebie, tyranię zostawię na później. KAKASHI! Ja wiem... nie ma go za dużo, ale JEST. Mój kochany Kaszalot znalazł miejsce w twoich opowiadaniu, które teraz wielbię. Uwielbiam fakt, że mimo, ze wykreowany przez ciebie świat jest... hmm jakby to ująć... jest po prostu dziwny ( jednak w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu ), postać Hatake pozostaje taką jaką ją lubię. Opanowany, myślący i patrzący w przyszłość. Kochany człowieczek który zajął się biednymi sierotami. Nie każ Kakashiemu zmusić Hinaci do opuszczenia planety... Przecież to zrobi z niego złego człowieka a tego przecież nie chceMY prawda? Kakaś jest dobry i go takiego zostaw.
    Nie będę się rozpisywała na temat stylu, gramatyki i tego tam, bo nie chce. Sama nie piszę nie wiadomo jak dobrze. Na dodatek uważam, że masz dużo lepszy styl ode mnie więc nie mam co tu dużo o tym pisać. Jedyne co to czasami gubię się w rozmowach, ale to może być jedynie moja wina a nie twoja. Oczywiście jak zawsze jestem pod wrażeniem szaty graficznej. Sama jestem ciołkiem jeśli chodzi o te sprawy i się po prostu na tym nie znam. Nie potrafię stworzyć pięknego bloga i zawsze uwielbiam patrzeć na pracę innych osób.
    Jak widzę i mogę się spodziewać po wydarzeniach, to opowiadanie nie jest jeszcze nawet w połowie, więc mogę oczekiwać dłuuuuugiego tasiemca, co lubię :) Mam jedynie nadzieję, że nie zapomnisz o tym blogu, aby zaspokoić czytelników SKorupy ( o której będę ci przypominała po wsze czasy ) i Labiryntu i Poświęcenia :) Sama pisze kilka opowiadań na raz ( jakby tak naliczyć to z 5-6? ) więc znam ból jak to jest podzielić czas tak aby wszystkie miały szanse się rozwijać. Więc trzymam kciuki.
    A teraz TYRANIA!
    Czemu robisz to biednym Uchiha. CO ty do nich masz ( rozumiem Sasuke) ale ktoś tak piękny i wspaniały jak Itachi i Obito ? Czemu robisz z nim albo tych złych kolesi albo tych którzy są zbyt kochani aby zaznać prawdziwej miłości. jesteś okrutna i tyle. Biedny kochany Obito. Nie chcę nawet myśleć i sobie wyobrażać co musiał czuć kiedy zostawiła go tam samego. przecież byli przyjaciółmi. Powinna wziąć go ze sobą. Hinata jest potworem, ty jesteś potworem ( Miśka idzie się wypłakać do kąta, bo nie lubi złej Ann Zwill, bardzo nie lubi )
    A Itachi? A odwal się od niego haha jak nie Labirynt to tu. Czemu robisz z niego tego złego? ja wiem że on zły nie jest, ale czemu kreujesz go tak aby wszyscy w koło myśleli, że jest ? Dlaczego go tak nie lubisz, dlaczego nie lubisz biednej Miśki, która chce przytulić tego biednego skrzywdzonego przez CIEBIE chłopca :P
    Cóż tu zakończę swoją TYRANIĘ! Mam nadzieję, że zrozumiałaś swój błąd i zmienisz swój pogląd na biednych Uchiha ( wyżyj się na Sasuke, Sasuke nie lubie )
    AAAA SASUKE. Na miłość o nim zapomniałam. Sasuke NIE LUBIĘ ( do momentu aż stał się dorosły) więc proszę cię nie twórz go takiego, że teraz zaczynam go lubić. Ten Sasuke jest dziwny, bo go lubię. A nie mogę pozwolić sobie na to aby go lubić, słyszysz? Więc go zabij, zmień na złą bestię, zmuś do napadnięcia i zabicia Hinaty, abym mogła go na nowo znienawidzić. Hahah
    Cóż co ja mogę. Mogę ci życzyć Weny aby ci pisanie szło tak dobrze jak ci idzie i abyś doprowadziła to wspaniałe opowiadanie do końca. Bo warto a ja będe je śledzić z wielką chęcią, jak zresztą każde, bo stałam się twoją nową fanką :D

    OdpowiedzUsuń