poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 1 Zima

Przeglądała tą książkę już tyle razy, iż nosiła na sobie już multum śladów użytkowania. Wciąż jednak pełna zachwytu nie mogła oderwać oczu od zdjęć, opisów.
- Co ja bym dała, żeby na żywo zobaczyć śnieg - westchnęła ciężko, po czym opadła na łóżko, zamknęła oczy i pogrążyła się w marzeniach.
Niania często opowiadała jej o tym jak było na Ziemi, zanim musieli się stamtąd wynieść. Niewiele pamięta z czasów dzieciństwa. Cały ciąg wydarzeń potoczył się tak szybko, że nawet nie wie kiedy z małej dziewczynki zmieniła się w kobietę. Może stąd wzięło się jej zamiłowanie do odkrywania wszystkich niezwykłych miejsc, poznawania zwyczai, szczególnie lubiła te, które wydawały się tak dziwne, że aż niewiarygodne. Chciała wiedzieć wszystko co się tylko da o planecie z której pochodzi, oraz o tej na której przyszło jej teraz żyć, choć właściwie nie jej, bo ona wraz z tatą i siostrą żyłą raczej nad nią. Poznawanie obu z tych planet nie było jednak, tak proste jak by się mogło wydawać. Książki w dzisiejszych czasach to rzadkość, ma tylko te, które zostały jej po mamie. Oturia jest jeszcze zbyt mało znana nawet tym, którzy uważają się za wielkich odkrywców. Mimo wszystko i tak wiedziała o niej dużo więcej niż przeciętny człowiek w jej wieku żyjący wyłącznie na statku. Zawdzięczała to przyjacielowi.
Aktualnie pogrążyła się w wielkim marzeniu. Wraz z Obitem biegała po parku zatopionym w puchu śnieżnym, rzucali się śnieżkami, lepili bałwana i robili orzełki, gdy z pięknego marzenia wyrwał ją srogi głos.
- Hinata!
Ocknęła się w pierwszej chwili nie rozumiejąc skąd ten karcący ton w głosie siostry.
- Co sie stało?
- Czy ty ogłuchłaś?! Wołam cię od piętnastu minut. Ojciec wrócił i chce żebyś przyszła, ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Spojrzała na nią jakby nie rozumiała o czym do niej mówi. Jak to od piętnastu minut, nic nie słyszałam. Ale ona już nic nie powiedziała, machnęła na nią ręką i odwracając się, ruszyła w kierunku wyjścia.
Hinata leniwie podniosła się z łóżka, jakby za karę, pomimo że siostra spowodowała w niej uczycie niezbyt przyjemne, to odczuwała jeszcze resztkę przyjemności w sercu jaką wywołało jej marzenie. Skarciła się jednak w myślach, że nie czas na to i posłusznie udała się do salonu.
Po twarzy ojca dało się odczuć od samego początku lekkie podenerwowanie, pewnie kazała mu na siebie zbyt długo czekać. Czasem zastanawia się czy on już całkowicie zapomniał jak to jest się uśmiechać, czy po prostu nie ma już rzeczy które by go cieszyły.
- Siadaj, Hinata! - Hiashi wskazał krzesło przy stole, na którym zwykle zasiadała jego starsza córka. - Spotkałem się dziś z Madarą i zaprosiłem ich jutro do nas na kolację. Przyjdzie wraz z Itachim. Przybyli niedawno z Konro i na pewno będą mięli sporo do opowiedzenia.  
Hinacie serce zabiło mocniej. Była żądna informacji o Oturnii. Już nawet nie pamięta kiedy ostatnio tam była, a może bardziej nie chce pamiętać tego dnia. Często jej się śni, że przeprawia się przez lasy, doliny, choć nie wie czy to wszystko świat wymyślony, który stworzył dla niej Obito czy też może prawdziwy. Nie pozwolono jej bowiem wyjść poza ogrodzenie Konro. Zawsze obserwowała wszystko z daleka, a co ciekawsze miejsca zna tylko ze zdjęć. Gay jest w tej kwestii strasznym zapaleńcem, często zapuszcza się na wyprawy poznawcze. Wielokrotnie wraca poobijany, czy też ranny, ale go to nie zraża. Raz nawet wrócił bez jednego palca u ręki. Gdy go pytano, czy teraz sobie odpuści, śmiał się, że przecież ma jeszcze dziewięć. A gdy ktoś go pyta czemu to robi, ryzykując przy tym życie odpowiada: “Póki jest we mnie siła młodości, póty będę to robił”. Na wspomnienie jego słów uśmiechnęła się pod nosem…
- Hinata!!! Czy Ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię, młoda panno!?
Wyrwało ją to z zamyślenia.
- Przepraszam ojcze - spuściła głowę, gdy jego groźne spojrzenie wbiło ją w krzesło. Czuła się tak, jakby nie mogła się poruszyć. Przerażał ją często, a ona bała się go z każdym rokiem coraz bardziej.
- Czy możesz mi wytłumaczyć czemu ciągle bujasz w obłokach?! Powinnaś w końcu przestać czytać w kółko te same książki i zająć się czymś bardziej przydatnym!
- Co masz na myśli, ojcze? - wzdrygnęła się widząc wściekłość jaka wzrasta w jego oczach. Nigdy nie mogła zrozumieć tego, co on takiego ma w sobie, że każdy drży gdy spojrzy właśnie tak jak teraz na nią .
- Już ci mówiłem, że te książki o Ziemi to strata czasu. Myślisz, że nie wiem, iż w dalszym ciągu chowasz je w pokoju, a gdy tylko wyjdę z domu od razu wciskasz nos w nie i bujasz w obłokach?!?
Spojrzała na niego i gdy tylko otworzyła usta kontynuował swoją wypowiedź tonem tak srogim, że teraz najchętniej zapadłaby się pod ziemie.
- Nie próbuj nawet zaprzeczać!!! - Kątem oka zauważyła twarz Hanabi, jej szyderczy uśmiech zdradził wszystko, to ona mu powiedziała. - Ogarnij się wreszcie dziewczyno, nie jesteś już dzieckiem i czas zacząć myśleć o dorosłości. - Te słowa nie były dla niej zaskoczeniem: nie bujaj w obłokach, dorośnij, zachowuj się jak na damę przystało, przestać zajmować się głupotami, powinnaś przejść przez trening Byakugana, rozczarowałaś mnie, twoja siostra lepiej by się spisała bla bla bla…. - Hinata przyszedł już czas. Madara zdradził mi, że Itachi ma w stosunku do ciebie poważne plany, dlatego masz się jutro zachować jak na członkini rody Hyuga przystało. Jeśli nie zrobisz nic niestosownego, to dostąpi cię zaszczyt i zostaniesz panią Uchiha. Dlatego liczę na to, że nie przyniesiesz mi wstydu.
- Ale tato…
- Żadnego ale, nie będziemy na ten temat nawet dyskutować! Dobrze wiedziałaś, że ten dzień nadejdzie.
- Tato proszę, przecież…
- Hinata! - Wstał, a postać jego jeszcze bardziej ją przeraziła i postanowiła zamilknąć. - Słyszałaś co powiedziałem, więc koniec tematu! - Po czym odszedł do swojego pokoju.
Gdy przyglądała się mu jak odchodził nie czuła nic więcej poza pustką, jakby ktoś właśnie pozbawił ją wszelkich myśli i słów, tylko pustka i ból.
- Uuuuu, no to się porobiło - a w tle słyszalny był już tylko chichot młodszej siostry - przyszła Pani Uchiha…  hahahahaha! Ciekawe czy Itachi ucieszy się, gdy się dowie, że jego wybranka to małe strachliwe kurczątko, bojące się własnego cienia…. hahahaha w dodatku całymi dniami buja w obłokach, a to co kocha to stare zniszczone książki… hahaha
- To ty mu powiedziałaś!? - wysyczała gniewnie - Co ja ci takiego zrobiłam, że robisz wszystko, żeby tylko mi dopiec? Jesteśmy siostrami i powinnyśmy się wspierać, a ty cieszysz się z każdej mojej porażki, a gdy tylko możesz podkładasz mi kłody pod nogi - wypowiedziała to drżącym głosem pełnym ból, smutku, a w kącikach jej oczu łzy bezwiednie napływały i mimo iż chciała nad nimi zapanować, pociekły po policzkach.
Hanabi najwyraźniej widok siostry bardzo się spodobał, cieszy się za każdym razem gdy siostra cierpi, uśmiechnęła się więc głębiej i z triumfem na twarzy poszła do swojego pokoju, a gdy była już w pobliżu drzwi dało się jeszcze posłyszeć jej śmiech.
- W dodatku beksa… hahaha Oj Itaś los ci nie sprzyja - drzwi od jej pokoju trzasnęły głośno.
Hinata nie wytrzymała dłużej, zatopiła twarz w dłoniach i rozpłakała się gorzko.
- Nie płacz kochanie. - Starsza pani pogłaskała ją po plecach. Ciepło jej ręki zawsze ją pokrzepiało, dlatego mimo iż nie przestała płakać, część bólu złagodniała. - Bądź dzielna, kto wie, może los się odmieni i będziesz cieszyć się własnym szczęściem.
- Oj nianiu, powtarzasz mi to za każdym razem, ale spójrz prawdzie w oczy, mijają lata, a ja znajduję się w coraz gorszym położeniu. Siostra z każdym dniem coraz bardziej mnie nienawidzi, a tata…. - Tu urwała wybuchając salwą jeszcze większego płaczu. - Ja już nie mogę, za każdym razem jest tak samo. Nic się nie zmieniło, w ogóle tu nic się nie zmienia. Nie chce mi się żyć. - To mówiąc wstała i zaczęła iść w stronę swojego pokoju.
- Hinata! - Niania zawołała za nią i chodź podniosła ton głosu, to dalej był przepełniony ciepłem które uwielbiała, odwróciła się do niej.
- Przepraszam, chciałabym teraz zostać sama. - Spojrzała na zatroskaną twarz staruszki, po czym dodała już nieco milszym głosem, zmuszając się do sztucznego uśmiechu. - Spokojnie, nic sobie nie zrobię, przecież mnie znasz. Po prostu chcę być teraz sama.
To uspokoiło staruszkę. No jakby nie patrzeć miała rację, zna ją od dziecka i wie że to rozsądna dziewczyna. Udowodniła to już wielokrotnie.
- Och! - Westchnęła ciężko. - Kto mnie pokarał, żebym to ja doczekała takich czasów? Gdybym mogła wytargałabym najchętniej całą tą rodzinę za uszy, ale kto posłucha staruchy? - Po czym sama do siebie zaśmiała się ze swoich słów i poszła zająć się swoimi sprawami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz