Przeglądała
tą książkę już tyle razy, iż nosiła na sobie już multum śladów użytkowania.
Wciąż jednak pełna zachwytu nie mogła oderwać oczu od zdjęć, opisów.
- Co ja
bym dała, żeby na żywo zobaczyć śnieg - westchnęła ciężko, po czym opadła na
łóżko, zamknęła oczy i pogrążyła się w marzeniach.
Niania
często opowiadała jej o tym jak było na Ziemi, zanim musieli się stamtąd
wynieść. Niewiele pamięta z czasów dzieciństwa. Cały ciąg wydarzeń potoczył się
tak szybko, że nawet nie wie kiedy z małej dziewczynki zmieniła się w kobietę.
Może stąd wzięło się jej zamiłowanie do odkrywania wszystkich niezwykłych
miejsc, poznawania zwyczai, szczególnie lubiła te, które wydawały się tak
dziwne, że aż niewiarygodne. Chciała wiedzieć wszystko co się tylko da o
planecie z której pochodzi, oraz o tej na której przyszło jej teraz żyć, choć
właściwie nie jej, bo ona wraz z tatą i siostrą żyłą raczej nad nią. Poznawanie
obu z tych planet nie było jednak, tak proste jak by się mogło wydawać. Książki
w dzisiejszych czasach to rzadkość, ma tylko te, które zostały jej po mamie. Oturia jest jeszcze zbyt mało znana nawet tym, którzy uważają się za wielkich
odkrywców. Mimo wszystko i tak wiedziała o niej dużo więcej niż przeciętny
człowiek w jej wieku żyjący wyłącznie na statku. Zawdzięczała to przyjacielowi.
Aktualnie
pogrążyła się w wielkim marzeniu. Wraz z Obitem biegała po parku zatopionym w
puchu śnieżnym, rzucali się śnieżkami, lepili bałwana i robili orzełki, gdy z
pięknego marzenia wyrwał ją srogi głos.
- Hinata!
Ocknęła
się w pierwszej chwili nie rozumiejąc skąd ten karcący ton w głosie siostry.
- Co sie
stało?
- Czy ty
ogłuchłaś?! Wołam cię od piętnastu minut. Ojciec wrócił i chce żebyś przyszła, ma nam
coś ważnego do powiedzenia.
Spojrzała
na nią jakby nie rozumiała o czym do niej mówi. Jak to od piętnastu minut, nic nie
słyszałam. Ale ona już nic nie powiedziała, machnęła na nią ręką i odwracając
się, ruszyła w kierunku wyjścia.
Hinata
leniwie podniosła się z łóżka, jakby za karę, pomimo że siostra spowodowała w
niej uczycie niezbyt przyjemne, to odczuwała jeszcze resztkę przyjemności w
sercu jaką wywołało jej marzenie. Skarciła się jednak w myślach, że nie czas na
to i posłusznie udała się do salonu.
Po twarzy
ojca dało się odczuć od samego początku lekkie podenerwowanie, pewnie kazała mu
na siebie zbyt długo czekać. Czasem zastanawia się czy on już całkowicie
zapomniał jak to jest się uśmiechać, czy po prostu nie ma już rzeczy które by
go cieszyły.
- Siadaj, Hinata! - Hiashi wskazał krzesło przy stole, na którym zwykle zasiadała jego
starsza córka. - Spotkałem się dziś z Madarą i zaprosiłem ich jutro do nas na
kolację. Przyjdzie wraz z Itachim. Przybyli niedawno z Konro i na pewno będą
mięli sporo do opowiedzenia.
Hinacie
serce zabiło mocniej. Była żądna informacji o Oturnii. Już nawet nie pamięta
kiedy ostatnio tam była, a może bardziej nie chce pamiętać tego dnia. Często
jej się śni, że przeprawia się przez lasy, doliny, choć nie wie czy to wszystko
świat wymyślony, który stworzył dla niej Obito czy też może prawdziwy. Nie pozwolono jej bowiem
wyjść poza ogrodzenie Konro. Zawsze obserwowała wszystko z daleka, a co
ciekawsze miejsca zna tylko ze zdjęć. Gay jest w tej kwestii strasznym
zapaleńcem, często zapuszcza się na wyprawy poznawcze. Wielokrotnie wraca
poobijany, czy też ranny, ale go to nie zraża. Raz nawet wrócił bez jednego
palca u ręki. Gdy go pytano, czy teraz sobie odpuści, śmiał się, że przecież ma
jeszcze dziewięć. A gdy ktoś go pyta czemu to robi, ryzykując przy tym życie odpowiada:
“Póki jest we mnie siła młodości, póty będę to robił”. Na wspomnienie jego słów
uśmiechnęła się pod nosem…
-
Hinata!!! Czy Ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię, młoda panno!?
Wyrwało
ją to z zamyślenia.
-
Przepraszam ojcze - spuściła głowę, gdy jego groźne spojrzenie wbiło ją w
krzesło. Czuła się tak, jakby nie mogła się poruszyć. Przerażał ją często, a
ona bała się go z każdym rokiem coraz bardziej.
- Czy
możesz mi wytłumaczyć czemu ciągle bujasz w obłokach?! Powinnaś w końcu
przestać czytać w kółko te same książki i zająć się czymś bardziej przydatnym!
- Co masz
na myśli, ojcze? - wzdrygnęła się widząc wściekłość jaka wzrasta w jego oczach.
Nigdy nie mogła zrozumieć tego, co on takiego ma w sobie, że każdy drży gdy
spojrzy właśnie tak jak teraz na nią .
- Już ci
mówiłem, że te książki o Ziemi to strata czasu. Myślisz, że nie wiem, iż w
dalszym ciągu chowasz je w pokoju, a gdy tylko wyjdę z domu od razu wciskasz
nos w nie i bujasz w obłokach?!?
Spojrzała
na niego i gdy tylko otworzyła usta kontynuował swoją wypowiedź tonem tak
srogim, że teraz najchętniej zapadłaby się pod ziemie.
- Nie
próbuj nawet zaprzeczać!!! - Kątem oka zauważyła twarz Hanabi, jej szyderczy
uśmiech zdradził wszystko, to ona mu powiedziała. - Ogarnij się wreszcie
dziewczyno, nie jesteś już dzieckiem i czas zacząć myśleć o dorosłości. - Te
słowa nie były dla niej zaskoczeniem: nie bujaj w obłokach, dorośnij, zachowuj
się jak na damę przystało, przestać zajmować się głupotami, powinnaś przejść
przez trening Byakugana, rozczarowałaś mnie, twoja siostra lepiej by się
spisała bla bla bla…. - Hinata przyszedł już czas. Madara zdradził mi, że
Itachi ma w stosunku do ciebie poważne plany, dlatego masz się jutro zachować
jak na członkini rody Hyuga przystało. Jeśli nie zrobisz nic niestosownego, to
dostąpi cię zaszczyt i zostaniesz panią Uchiha. Dlatego liczę na to, że nie
przyniesiesz mi wstydu.
- Ale
tato…
- Żadnego
ale, nie będziemy na ten temat nawet dyskutować! Dobrze wiedziałaś, że ten
dzień nadejdzie.
- Tato
proszę, przecież…
- Hinata!
- Wstał, a postać jego jeszcze bardziej ją przeraziła i postanowiła zamilknąć. - Słyszałaś co powiedziałem, więc koniec tematu! - Po czym odszedł do swojego
pokoju.
Gdy
przyglądała się mu jak odchodził nie czuła nic więcej poza pustką, jakby ktoś właśnie
pozbawił ją wszelkich myśli i słów, tylko pustka i ból.
- Uuuuu,
no to się porobiło - a w tle słyszalny był już tylko chichot młodszej siostry -
przyszła Pani Uchiha… hahahahaha! Ciekawe czy Itachi ucieszy się, gdy się
dowie, że jego wybranka to małe strachliwe kurczątko, bojące się własnego
cienia…. hahahaha w dodatku całymi dniami buja w obłokach, a to co kocha to
stare zniszczone książki… hahaha
- To ty
mu powiedziałaś!? - wysyczała gniewnie - Co ja ci takiego zrobiłam, że robisz
wszystko, żeby tylko mi dopiec? Jesteśmy siostrami i powinnyśmy się wspierać, a ty cieszysz się z każdej mojej porażki, a gdy tylko możesz podkładasz mi kłody
pod nogi - wypowiedziała to drżącym głosem pełnym ból, smutku, a w kącikach jej
oczu łzy bezwiednie napływały i mimo iż chciała nad nimi zapanować, pociekły po
policzkach.
Hanabi
najwyraźniej widok siostry bardzo się spodobał, cieszy się za każdym razem gdy
siostra cierpi, uśmiechnęła się więc głębiej i z triumfem na twarzy poszła do
swojego pokoju, a gdy była już w pobliżu drzwi dało się jeszcze posłyszeć jej
śmiech.
- W
dodatku beksa… hahaha Oj Itaś los ci nie sprzyja - drzwi od jej pokoju
trzasnęły głośno.
Hinata
nie wytrzymała dłużej, zatopiła twarz w dłoniach i rozpłakała się gorzko.
- Nie
płacz kochanie. - Starsza pani pogłaskała ją po plecach. Ciepło jej ręki zawsze
ją pokrzepiało, dlatego mimo iż nie przestała płakać, część bólu złagodniała. - Bądź dzielna, kto wie, może los się odmieni i będziesz cieszyć się własnym
szczęściem.
- Oj
nianiu, powtarzasz mi to za każdym razem, ale spójrz prawdzie w oczy, mijają
lata, a ja znajduję się w coraz gorszym położeniu. Siostra z każdym dniem coraz
bardziej mnie nienawidzi, a tata…. - Tu urwała wybuchając salwą jeszcze
większego płaczu. - Ja już nie mogę, za każdym razem jest tak samo. Nic się
nie zmieniło, w ogóle tu nic się nie zmienia. Nie chce mi się żyć. - To mówiąc
wstała i zaczęła iść w stronę swojego pokoju.
- Hinata!
- Niania zawołała za nią i chodź podniosła ton głosu, to dalej był przepełniony
ciepłem które uwielbiała, odwróciła się do niej.
-
Przepraszam, chciałabym teraz zostać sama. - Spojrzała na zatroskaną twarz
staruszki, po czym dodała już nieco milszym głosem, zmuszając się do sztucznego
uśmiechu. - Spokojnie, nic sobie nie zrobię, przecież mnie znasz. Po prostu chcę
być teraz sama.
To
uspokoiło staruszkę. No jakby nie patrzeć miała rację, zna ją od dziecka i wie
że to rozsądna dziewczyna. Udowodniła to już wielokrotnie.
- Och! - Westchnęła ciężko. - Kto mnie pokarał, żebym to ja doczekała takich czasów? Gdybym mogła wytargałabym najchętniej całą tą rodzinę za uszy, ale kto posłucha
staruchy? - Po czym sama do siebie zaśmiała się ze swoich słów i poszła zająć
się swoimi sprawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz