poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 2 Po prostu bądź

Puk! puk!
- Proszę!
- Cześć! Podcinasz sobie żyły czy może przed chcesz jeszcze pogadać z kuzynem?
- Neji! Niech zgadnę. Niania! - Hinata uśmiechnęła się szeroko.
- Trafiony, zatopiony. To jak kończysz już ze sobą, czy może jeszcze poczekasz aż książę z bajki po ciebie przyjedzie na białym rumaku i zabierze cię do swojego zamku? - Kończąc, ledwo osłonił się przed poduszką lecącą w jego stronę.
- W bajki już nie wierzę, a co do pierwszego, to wiesz że jestem na to za głupia i za mądra jednocześnie.
- No tak. Za mądra, bo wiesz, że bym się po tobie zapłakał, a za głupia, bo nie wiesz jak to zrobić, żeby Tsunade nie dała rady cię odratować - i znowu poduszka poleciała w jego stronę, a że skończyły się Hinacie naboje, za poduszką leciały miśki które akurat znajdowały się na łóżku.
- Jesteś okropny, a twoja teoria jest błędna, bo raczej poza nianią nikt by się tym nie przejął, nawet tata… - kończąc posmutniała.
- Dobrze wiesz, że to nieprawda. Jesteś jego ukochaną córeczką i by się nie podniósł gdyby ciebie stracił.
- Coraz bardziej w to wątpię. To Hanabi jest tą lepszą córką, a on nie ukrywa tego, że powinnam być taka jak ona, wtedy nie byłoby tych wszystkich problemów.
- Oj Hina, nie zapominaj, że od ciebie musi wymagać więcej niż od innych, jesteś kontynuatorem jego spuścizny.
- Neji proszę, zmieńmy temat. Wielkie rody? Czy Ty sobie w ogóle wyobrażasz mnie jako wielką rządzącą? Spójrz prawdzie w oczy, ja nigdy nie miałam do tego drygu i nie będę miała. Wielkie tłumy mnie przerażają, prawie tak samo jak mój ojciec. Nie jestem w stanie nawet postawić się Hanabi, a mowa że komuś innemu. Dzień w którym ja będę podejmować jakiekolwiek decyzje, będzie końcem naszej społeczności. - Chłopak spojrzał na nią i nawet chciał coś powiedzieć, ale co? - No widzisz, więc nie ma tematu.
- Wiesz co, myślę że źle siebie oceniasz. Kobiety są wręcz stworzone do rządzenia z ukrycia.
- Z ukrycia? Ha, ha, ha.
- No tak, wiesz jak to mówią, faceci to głowy, a kobiety to szyje i one kręcą tymi głowami. - Śmiech dziewczyny wypełniał już cały pokój. - Mimo że się śmiejesz, nie zaprzeczasz. - Na to zaczęła kręcić głową na nie. - Może przerażają cię tłumy, ale mądra z ciebie dziewczynka, dlatego dobrym rozwiązaniem jest poślubienie takiego co to nie będzie się bał. On będzie przemawiał przed ludźmi, a Ty w domu będziesz mu podsuwała całe przemówienia.
- No super pomysł, to co może się ze mną ożenisz? Coś czuje, że ty byś się do tego nadawał doskonale. - To mówiąc dalej się śmiała.
- No wiesz, ja to raczej nie, bo to za bliska rodzina, więc moglibyśmy stworzyć potomka potworka, ale obiło mi się o uszy, że Itaś wrócił. - Teraz to jego twarz uśmiechała się od ucha do ucha, a Hinata zrobiła się poważna.
- Itachi! Wiesz, to trochę dziwne, że tak nagle się pojawia i od razu zaczyna się temat zaślubin. Od dwóch lat mogłabym już być jego żoną, ale mu się nie śpieszyło. Nawet myślałam, że planuje się wykręcić. Czasy kiedy mi imponował i podkochiwałam się w nim, są już tak odległe, że nie wydaje mi się, aby tak łatwo powróciły. Nie widziałam go przeszło 8 lat. To jest bardzo długo.
- No i? Wiesz, on jest już mężczyzną i na pewno inaczej ma poukładane w głowie niż kiedyś.
- A co, myślisz, że już nie podgląda co mają dziewczynki pod spódniczkami? - Oboje parsknęli śmiechem, nie mogąc się powstrzymać.
- Jesteś okrutna.
- Nie prawda, przecież mówię prawdę…. hihi.
- No niby tak, ale ty też święta nie byłaś.
- Że co?!? - oburzyła się dziewczyna.
- A przepraszam, pomyliło mi się z Hanabi. Pamiętasz, jak rozzłościła się na Lee? - pytając śmiał się tak bardzo, że aż z łóżka spadł.
- TAK!!! hihihi A potem... hihihi w ramach zemsty... hihihi nasikała mu do buta hihi…
- No, ale wspaniałomyślna Hinata zabrała tego buta i wyprała zanim biedaczek spróbował go założyć.
- No co, w końcu to była moja siostra, a rozzłościła się na niego przeze mnie.
- Jak to się wszystko zmienia, kiedyś broniła cię przed innymi, a teraz nie możecie się dogadać.
- Ja też tego nie rozumiem. Brakuje mi jej i to bardzo. Neji myślisz, że przyjdzie czas kiedy znowu będziemy sobie bliskie? - Rozmowa o tacie, czy o siostrze zawsze wywoływała smutek w jej sercu i odzwierciedlała się bardzo w jej mlecznych oczach.
- A co innego możemy mieć niż wiarę, że kiedyś będzie tak jak byśmy tego chcieli? Straciliśmy już tak wiele: prawdziwy dom, dziadków, przyjaciół, rodziców. Tułamy się po miejscach których sami sobie nie wybraliśmy, lecz nam je narzucono, żyjemy w śród “wybrańców”, choć nikt nam nie powie, czy bardziej jesteśmy wybrańcami czy też wygnańcami. Hinata, żeby przetrwać takie czasy trzeba w coś wierzyć, chociażby w ułudę, która nigdy nie nadejdzie. A wiesz dlaczego? - Zaprzeczyła ruchem głowy - Dlatego, że póki w naszym sercu będzie wiara, że istnieje miejsce dla nas, gdzie będziemy szczęśliwi, póty będziemy mieć siłę wstawać z łóżka rano, a gdy nadejdzie czas, postawić nogę na przód tak, żeby wkroczyć na ścieżkę, która poprowadzi nas tam, gdzie się serce rwie.
Przytulił ją mocno, a ona nie odezwała się już ani słowem. Łza pociekła jej po policzku. Jak ona uwielbiała każdą z rozmów z Nejim. Nikt tak jak on nie potrafił jej wesprzeć na duchu. Przeklina w sercu fakt, że jest teraz zastępcą głównego kapitana i nie może częściej jej odwiedzać. Pewnie musiał sporo nakombinować żeby tu z nią być w tej chwili. Ukradkiem otarła policzek, aby nie widział łez. Spojrzała na niego tak jak ją zawsze uwielbiał oglądać.
- Dziękuję - głos się jej nieco załamał - Bez ciebie….
- Wiem - uśmiechnął się ciepło. - Ale prawda jest taka, że to ja bardziej potrzebuję ciebie niż ty mnie.
- Nie mów tak!
- Hinata… - Teraz to jego głos się załamał, a ona przyglądała mu się osłupiała. Zawsze był taki twardy, a ona ryczała mu w rękaw, takiego widziała go pierwszy raz - … Ty masz mnie, nianie, Obito, Gaya, Hanabi, tatę, niedługo dołączy Itachi, może nie każdy docenia cię tak jak na to zasługujesz, ale są. Ja mam tylko ciebie i Obito. - Oniemiała, a słowa które wypowiedział tak ją poruszyły, że nic nie była w stanie odpowiedzieć. To był ten czas kiedy to ona powinna stanąć na wysokości zadania, a tymczasem nie mogła wydusić ani słowa. - Hinata, proszę cię, po prostu bądź. - Pokiwała głową w ramach, że się zgadza. - Co by się nie działo, pamiętaj że cię kocham jak siostrę i zawsze będę po twojej stronie. A teraz wybacz, ale muszę już uciekać.
- Dziękuję.
- Uszy do góry, pierś do przodu! - Zamykał już drzwi, kiedy jeszcze na chwile zajrzał i dodał - Jak już się spotkasz z Itasiem, to daj mi znać, czy podglądał ci majteczki.
- Neji!!! - Wykrzyknęła i rzuciła w jego stronę poduszką którą sam oddał po poprzednich atakach, ale odbiła się od zamkniętych drzwi.

Wychodził już, gdy niania stanęła mu na drodze.
- I co z nią? - odezwała się przygnębionym głosem.
Położył jej rękę na ramieniu uśmiechając się życzliwie.
- Sytuacja opanowana, pozbiera się i tym razem, a póki co nie trzeba będzie prosić na pogrzeb.
- Neji! - skarciła go spojrzeniem - Żarty ci w głowie, jak to możliwe, że dali ci tak ważne stanowisko, skoro taki jajcarz z ciebie?
- Może za mało błaznów mieli - i to odpowiadając zaśmiał się pod nosem, ale widząc jej niezadowolenie z jego odpowiedzi, dodał - Ona jest twardą dziewczyną, nie zrobi nic głupiego. Wiesz, że zawsze postąpi tak jak należy.
- Myślisz, że poślubi tego chłopca?
- Myślę, że nie sprzeciwi się ojcu w tym przypadku. - Wtedy zauważył kątem oka, że ktoś stoi w głębi nieoświetlonego salonu, zaświtało mu że to może być Hiashi. Taka okazja, on się ukrywa, więc nie będzie wiedział, że powiedział to specjalnie, musi to zrobić. - Nianiu, ja mogę przychodzić i wspierać ją, ale ona potrzebuje ojca a nie mnie.
- Wiem synku, ale co ja mogę na to poradzić? Hiashi jest uparty i jak już coś postanowi, to nawet gdy się myli, zdania nie zmieni. - Teraz spojrzenie dodało jej 10 lat, a Neji zdał sobie sprawę jak bardzo boli ją położenie Hinaty.
- Do widzenia, dbaj o nią dopóki nie przyjdę tu kolejny raz. - Ucałował ją w czoło i nie czekając na odpowiedź wyszedł z apartamentu państwa Hyuga.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz