środa, 3 września 2014

Rozdział 11 Odnajdę Cię!

Aby przyjęcie zaręczynowe odbyło się w spokoju i bez komplikacji, zarówno Uchiha, jak i Hyuga mieli wyznaczyć swoich reprezentantów do tego zadania. Główno dowodzącym został Neji Hyuga. Jako swoich pomocników zaproponował Lee oraz Tenten. Itachi wybrał Kisame, Nagato i Yahiko. Cała szóstka siedziała w tak zwanym pokoju dowódców. Żadna z tych osób nie zakładała, że może się cokolwiek stać. Siedzieli, głównie milcząc. Prawie każdy robił coś innego. Kisame miał wszystko w dupie i on przeglądał jakieś pornograficzne gazetki, które kiedyś skombinował mu Yahiko. Wspomniany rudzielec grał w grę. Trzeba przyznać, że szło mu całkiem nieźle. Lee nie mogąc znieść bezruchu, stanął na rękach przy ścianie i robił pompki. Neji, z uwieszoną na jego ramieniu Tenten, gapili się na widok z kamerki. W ten sposób mogli obserwować co się aktualnie działo na przyjęciu. Jedynie Nagato tak naprawdę wykonywał swoją pracę. Śledził wszystkie raporty spływające do niego od strażników porozrzucanych po całym sterowcu.
- Neji, jedna z kapsuł ratunkowych została odłączona. - Nagato spokojnym głosem wypowiedział komunikat.
- Odłączona?!? Ktoś był w środku? - Zdziwił się. Po co ktoś odłączał by kapsułę ratunkową, kiedy nic się nie dzieje?
- To dziwne, ale mam tu komunikat, że Hinata Hyuga się zalogowała do programu i wydała polecenia.
- Hinata? - Przez chwilę ta informacja była niezrozumiała. Jak to ona, przecież to jej zaręczyny i nie może być w tej kapsule. - Przecież ona… - nie dokończył, tylko się zawiesił.
- Neji! - Tenten położyła mu rękę na barku. - Musisz wydać polecenia.
- Lee, jak najszybciej udaj się na przyjęcie i sprawdź czy Hinata tam jest, bo możliwe że ktoś się tylko za nią podaję. Jak się tylko czegoś dowiesz od razu mi melduj. Tenten idziesz ze mną, sprawdzimy czy to w ogóle możliwe, czy może ktoś zrobił sobie żart. Kisame, postaraj się jak najwięcej znaleźć o tej kapsule i melduj mi o każdej rzeczy jakiej się dowiesz.
- Nie będziesz mi tu rozkazywał dzieciaku. - Rekin oburzył się, nie będzie teraz słuchał jakiegoś szczyla, który nawet nie należy do Akatsuki.
- Dziś ja wydaję polecenia. Do mojego powrotu ty przejmujesz dowodzenie i masz mi meldować o wszystkim co się tylko dowiesz. Tenten ruszamy!
Oboje biegli. Kisame kazał wszystko sprawdzić Yahiko. W tym był najlepszy, więc zaraz znał całą historię kapsuły i meldował Nejiemu.
- Jakim kurwa prawem to odleciało, skoro mieli to dziadostwo testować, to powinni jakoś zabezpieczyć. - Hyuga się zdenerwował, a jednocześnie modlił w myślach, aby to był jakiś żart.
- Lee, słyszysz mnie?
- Tak jest szefie.
- Widzisz Hinatę?
- Nigdzie jej nie ma.
- Cholera! - Przełączył rozmówcę - Kisame, skontaktujcie się z Obito, może on będzie wiedział jak to sprowadzić z powrotem.
Dobiegł do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą było wejście do kapsuły. Widok jaki zastał przeraził go jeszcze bardziej. Narzeczony jego kuzynki opierał się o drzwi i uderzał w nie co chwila pięścią, jakby chciał je wywarzyć.
- Itachi?!? Gdzie jest Hinata?
- Neji - odwrócił się w jego stronę. Wyglądał naprawdę strasznie. - Ona… Ona odleciała - plecami oparł się o ścianę i osunął na podłogę. Siedział ze spuszczoną głową, a Neji patrzył na niego jakby nie wierzył w to co usłyszał.
- Jak? Dlaczego jej pozwoliłeś tam w ogóle wejść? Dlaczego? - Nie uzyskał odpowiedzi. Miał gdzieś to kim jest Itachi. Podszedł złapał go za koszulę i podciągnął do góry. Zaczął szarpać i wydzierać się. - Co ty jej zrobiłeś?! Słyszysz mnie?! Pytam się co żeś kurwa zrobił! Czy ty ją tam wepchnąłeś?!
- Neji uspokój się, przecież nie wolno ci. Musisz się opanować, on jest… - Tenten nie zdążyła dokończyć.
- Dobrze wiem kim jest! W dupie to mam! Jak ona się tam znalazła?!
- Nie zdążyłem. Po prostu nie zdążyłem jej zatrzymać. Pomóż mi to naprawić. - Słowa Itachiego nie wiele tłumaczyły.
- Kisame, słyszysz mnie? - Neji już wiedział co trzeba zrobić.
- Słyszę, a co już się stęskniłeś?
- Nie żartuj! Ogłaszam alarm! Jest ze mną Itachi. W kapsule odleciała Hinata. Udało ci się skontaktować z Obito?
- Udało się, teraz próbuję nam przekazać całą procedurę przechwycenia i sprowadzenia jej z powrotem.
- Dobrze. Zawiadom Hiashiego - to rzekł z ciężkim sercem. Wie, że będzie straszna awantura i że dziewczyna będzie miała poważne problemy, gdy on się dowie, ale nie może tego ukryć, bo on i tak by się dowiedział. - Wydaje mi się, że Madarę też powinniśmy powiadomić. Najlepiej niech ktoś ich poprosi aby wyszli z przyjęcia i dopiero wtedy przekaże informację. Może uda się w ten sposób uniknąć zamieszania. My zaraz będziemy u was.
Ruszyli od razu. Itachi poszedł z nimi. Tu nic nie zdziała. Co on zrobił, przecież to przez niego ona wsiadła do kapsuły. Tenten przekazała mu swoją słuchawkę i mógł sam wszystko słyszeć. Promyczek nadziei zaświtał w obu chłopcach, gdy Kisame przekazał im informację, że to się da sprowadzić bez problemu. Tak twierdził główny konstruktor. Według niego nie ma opcji, aby było inaczej. Dotarli na miejsce. Gdy inni zobaczyli bladego jak ścianę Uchihę, to nawet nie chcieli zadawać pytań. To na pewno nie był czas. Neji wydawał polecenia i doskonale radził sobie pomimo, iż dla niego to była bardzo osobista sprawa.
- Udało się. Kapsuła została przechwycona i teraz wraca na swoje miejsce. - Yahiko zakomunikował oddychając z ulgą.
- Idę tam! - Itachi wykrzyczał i od razu wybiegł, aby być pierwszym, który ją zobaczy. Będzie mógł przeprosić.
Nikt nie protestował.
- Przygotujcie samoloty, w razie gdyby coś poszło nie tak, piloci mają czekać w gotowości. Ja również udam się na miejsce, gdzie ma dobić kapsuła. Meldujcie mi o wszystkim co się będzie działo.
- Neji, poczekaj! Hiashi z Madarą tu idą, może lepiej zostań. - Nagato w końcu się odezwał. Jego najmniej ponosiły emocje i jako jedyny obiektywnie podchodził do sytuacji. - Itachi się nią zajmie, jak tylko przyleci.
- Po tym co tam zobaczyłem, nie jestem przekonany czy jest z nim bezpieczna. Tenten mnie wytłumaczy. - Spojrzał nieprzyjaźnie na rozmówce. Coś mu tu nie grało, ona nie uciekłaby tak po prostu. Może miała dość tego miejsca, ale nie na tyle, żeby uciekać. Gdy ją widział wydawało się, że jest szczęśliwa. Obito też dobrze się wypowiadał o najważniejszej parze w Konro. Czemu więc tam wsiadła? Był pewny, że to sprawka Itachiego. Po co w ogóle byli w zamkniętej części? Wejść mogli tam nieliczni. Ona nie, ale on tak. Może od początku to planował. Chciał się jej pozbyć? Dowie się tego, nie odpuści. Nie ważne kim jest Itachi. Neji zmierzał już w tą samą stronę co winny tego całego incydentu.
Oboje nie zaszli zbyt daleko, gdy w słuchawkach doszedł do nich kolejny z komunikatów.
- Słuchajcie, mamy problem. Zerwało połączenie z kapsułą. Jest dla nas niewidoczna. Pytaliśmy już Obito. On twierdzi, że to niemożliwe, ale my jej nigdzie nie widzimy. - Oboje usłyszeli głos Yahiko.
- Samoloty! Niech natychmiast startują! Zaraz będę u was. - Neji biegł już w drugą stronę.
- Yahiko, niech przygotują jeden z samolotów dla mnie. Powiedz, że zaraz tam będę. - Itachi podjął szybką decyzję, aby wziąć udział w poszukiwaniu narzeczonej.
- A drugi dla mnie - decyzja pojawiła się błyskawicznie: jeśli myślisz, że pozwolę ci samemu jej szukać, to jesteś w błędzie! Jestem przekonany, że to twoja sprawka - będę za pięć minut. - Neji ruszył w tym samym kierunku co Uchiha.
- No to się kurwa porobiło - Kisame nie wyglądał jednak jakby go to ruszało, pomimo wypowiedzianych słów.
Do pokoju dowódców weszli Hiashi i Madara prowadzeni przez Lee. Gdyby którekolwiek z nich wiedziało jaki będzie koniec tej historii, za żadne skarby świata by się nie zgodzili być w gronie wybranych, odpowiadających za bezpieczeństwo przyjęcia zaręczynowego. Nigdy więcej się nie zgodzą. Nagato próbował tłumaczyć sytuację, to też jemu oberwało się najbardziej. Nawet Obito był już w to wciągnięty po uszy. Neji z Itachim tak długo latali, aż maszyny oznajmiły, że energii nie starczy na dłużej niż powrót. Kapsuła zaginęła, po prostu przepadła bez śladu i mogła być zapewne wszędzie.

Oboje weszli do pomieszczenia, w którym kłócili się starsi mężczyźni.
- Neji, co to wszystko znaczy?! Jakim prawem dopuściłeś do tego aby Hinata zaginęła?! - Hiashi był bardzo wzburzony. - Rozczarowałeś mnie! Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
- Nie mam, nie potrafię tego wytłumaczyć.
- Jak to nie potrafisz?! Okryłeś się hańbą! Siebie i nasze nazwisko! Nie powinieneś był w ogóle wychodzić z pomieszczenia kontrolnego, tylko pilnować aby taka sytuacja się nie zdarzyła! Co to ma oznaczać, że sam wsiadasz do samolotu i szukasz?! Za kogo ty się w ogóle uważasz?! Zabrałeś miejsce osoby do tego wyszkolonej! Gdybyś dobrze dopilnował swoich obowiązków, Hinata byłaby tutaj, a nie w jakimś nieznanym miejscu, w którym sama zginie!!
- Przepraszam. Wiem, że zawiodłem.
- Zawiodłeś, ale to się więcej nie powtórzy. Od dziś jesteś nikim! Nie pokazuj mi się więcej na oczy!!
Ostra kara, ale sam sobie by też taką dał. Czuł się winny. Może gdyby poświęcił jej więcej czasu przed zaręczynami... Może by się wtedy dowiedział czegoś więcej i mógłby zapobiec tym wydarzeniom.
- Jak to możliwe, że ona tam w ogóle była? Przecież nie miała prawa wstępu? Ty ją tam wpuściłeś?!? Odpowiedz!! - Hiashi nigdy nie był tak zdenerwowany jak dzisiejszego dnia.
- Była ze mną. - Słabym głosem odpowiedział Itachi. Madara do tej pory stał i tylko obserwował z boku. Teraz widać było również złość na jego twarzy. Hyuga aż się gotował w sobie.
- Z tobą?! Dlaczego ją tam zabrałeś?! Zwariowałeś?! A może ty ją wepchnąłeś do kapsuły i kazałeś odlecieć! Dobry plan. Neji wyszedł, a Akatsuki przejęło całą sprawę! Obito też jest Uchiha, to też może wszyscy się zmówiliście, aby pozbyć się mojej córki?! Na Hanabi też macie już plan jak ją wyeliminować?! Wtedy będziesz mógł smarkaczu sam rządzić!! Tak sobie to zaplanowałeś?!
- To nie tak.
- A jak?!?! To co się stało, to czysty absurd! Najpierw wygadujesz jej bzdury, a potem pozbywasz się, gdy nadarzy się okazja! Nie zaczekałeś nawet do ślubu!
- Hiashi! - Do rozmowy wtrącił się Madara. - Rozumiem twój ból, ale nie prowokuj. Daj mu się wytłumaczyć.
- Wytłumaczyć?! Mnie też chcesz się pozbyć?!
- Nie zapominaj, że rozmawiasz z równym sobie. Trzeba być ślepcem żeby nie widzieć jak mu zależy na twojej córce. Nie zrobiłby jej krzywdy. - To nieco opanowało sytuacje.
- Nie wepchnąłem jej i przysięgam, że nie chciałem jej zrobić krzywdy, ani żeby odleciała. - Patrzył na Hiashiego gdy to mówił. Teraz spuścił wzrok. Było widać, że jest mu z tym ciężko. - Jednak wiem, że weszła tam przeze mnie.
- Czyli to jednak twoja wina?! Wiedziałem, że maczałeś w tym palce! - Podszedł do niego i zaczął go szarpać. - Coś ty jej zrobił?!
- Powiedziałem jej. - Hiashi chwilowo się wstrzymał. Patrzyli na siebie. - O naszej rozmowie. O tym, że nie pozwoliłeś mi jej zabrać. - Puścił go. Teraz zbladł.
- Czemu teraz? Czemu akurat dziś?
- Dowiedziała się, że coś jest nie tak, a ja nie potrafiłem dłużej jej okłamywać.
Neji teraz już rozumiał. Uciekła, bo spełniły się jej najgorsze obawy. Los z niej zakpił. Z jednego więzienia miała przejść do drugiego, więc uciekła, a teraz boi się myśleć co może ją spotkać w dzikim miejscu.
- Te przepychanki słowne do niczego nie prowadzą. Zamiast się kłócić, rozpocznijmy szczegółowe poszukiwania. Pierwsze 48 godzin będzie najważniejsze. Jeśli planujecie się kłócić, to pamiętajcie, że ona nie ma za wiele czasu. - Madara w takich sytuacjach potrafił zachować zimną krew. Sam już stracił najważniejszą dla niego osobę, po tym nauczył się podchodzić do wszystkiego z dystansem.
- Masz racje. Asuma już zajął się poszukiwaniami. - Hiashi nieco się opanował.
- Wuju wiem, że zawiodłem, ale pozwól mi to naprawić. Odnajdę ją. - Młody Hyuga bardzo chciał pomóc.
- Neji, ty już miałeś swoją szanse. Nie cofnę swoich słów. Odsuwam cię od oddziałów Hyuga, od dziś jesteś też usunięty z członków Ambu. Asuma zdecydowanie lepiej będzie kierował poszukiwaniami.
Itachi zareagował szybko.
- Aby zwiększyć szanse na znalezienie Hinaty proponuję, aby każdy z nas wytypował swój zespół poszukiwawczy. Jako, że właśnie wykluczyłeś ze swojego grona Nejiego, to ja powołuję go na kapitana mojego zespołu. - Zwrócił się do młodszego Hyugi. - Dostaniesz do pomocy wszystko czego będziesz potrzebował. Zgadzasz się?
- Oczywiście. - Nie mógł odmówić, to jedyny sposób aby móc uczestniczyć w poszukiwaniach.
- W takim razie Kisame cię do wszystkiego wprowadzi. Dowiedz się wszystkiego co tylko zdołasz o tej kapsule. Może Obito będzie w stanie wymyślić coś, co pomoże. Masz też do dyspozycji cały oddział Akatsuki. Gdybyś napotkał jakiekolwiek problemy, zgłoś się bezpośrednio do mnie. Jeśli cokolwiek się dowiesz, chcę wiedzieć pierwszy. Zrozumiano?
- Tak.
- W takim razie zacznij od teraz. Opowiedz Kisame co zaszło i on powinien od razu udostępnić ci co trzeba. - Neji wyszedł.
- Dla was wszystkich będzie lepiej, jeśli Hinata się znajdzie. W przeciwnym razie porozmawiamy inaczej. - Hiashi również wyszedł trzaskając drzwiami.
- Nie radzisz sobie z kobietami. - Madara został już tylko z bratankiem. Teraz miał okazję porozmawiać z nim swobodnie. Ton jego głosu był nieprzyjemny i groźny.
- Nie będziemy teraz rozmawiać o moich problemach z kobietami.
- Z kobietami nie, ale o tej jednej tak. - Itachi tylko spojrzał, nie odezwał się. - Ostrzegałem cię, że nie będzie jak zawsze.
- Zawsze?
- Myślisz, że jestem głupi? Że nie wiem o tych wszystkich dziwkach jakie sprowadzasz do domu? O Karin?
Itachi domyślał się już wcześniej, że wuj go pilnuje.
- Karin to przeszłość. Zresztą żadna z nich nie była dziwką.
- W takim razie czym były? Przygodą? Zabawką? Za mało autek miałeś w dzieciństwie, to później postanowiłeś pojeździć w inny sposób?
- Co moje życie ma teraz do rzeczy?
- Co ma? Otóż dużo ma. Zaręczyłeś się, ale przypadkiem w twojej obecności, twoja narzeczona dała nogę. Nie masz dowodu na to, że jej tam nie wepchnąłeś. Pech chciał, że akurat Obito Uchiha jest konstruktorem kapsuły, w której odleciała TWOJA narzeczona. Chyba nie myślisz, że to wygląda niewinnie. Hiashi już pozbył się Nejiego i to lekką ręką. A przecież to syn jego brata. Obiecywał, że się nim zajmie, a teraz bez skrupułów go wywalił. Chłopak miał pecha, bo został wyróżniony i objął ważne stanowisko. Ostrzegałem cię, że to ważna dziewczyna i że masz nie robić niczego niestosownego, ani głupiego. Miałeś się z nią spotykać i rozkochać ją w sobie. A potem być posłusznym i oddanym mężem. Tłumaczyłem ci to prawie od dziecka. To małżeństwo jest zbyt ważne, żeby to spieprzyć. Przymykałem oko na te twoje wyskoki, do czasu gdy zapadła decyzja o zaręczynach. Dwa tygodnie latałeś do Hinaty. Wróciłeś do Konro i z samego rana już przyprowadziłeś sobie inną. Czy ty się jej w ogóle przyjrzałeś? Hinata jest sto razy lepsza od tych wszystkich dziewczyn, z którymi się bawiłeś. Jesteś szczęściarzem, a tymczasem zawaliłeś po całości. Pozwoliłeś jej odejść. - Itachi tylko słuchał. Wiele z tego było przesadzone, ale było też trochę prawdy. Wiedział, że nie ma sensu wyprowadzać wuja z błędu. Mogłoby się to źle skończyć. - Znajdź ją, w przeciwnym razie poleci któraś z głów Uchiha. A może nawet dojdzie do wojny między rodami. Jeśli jej nie znajdziesz, Obita już raczej nie uratujesz. Trzeba będzie go poświęcić dla dobra innych. Może jeszcze uda ci się ocalić swoją głowę. Naraziłeś też swoich ludzi. Ciężko powiedzieć, czy Kisame, Nagato i Yahiko nie będą mieli problemów. Rób wszystko, aby nie doszło do wojny, bo teraz ciężko będzie przewidzieć ruch jaki wykona Hiashi.
- Odnajdę ją.
- Byle była cała, gdy to już zrobisz. I pamiętaj, że Hyuga będzie patrzył ci na ręce, nawet gdy będziesz pewien, że jesteś sam. To też nie rób nic głupiego i zapomnij o Karin i innych lafiryndach.
- Więcej nie popełnię błędu.
- Mam nadzieję. - Już prawie wychodził, zanim jednak otworzył drzwi powiedział. - Niepokoi mnie to co trzymasz w dłoni. Lepiej by było, gdyby nikt się nie dowiedział, że go masz. - Wyszedł.
- Skąd wiesz co mam? Kiedy zauważyłeś? - Itachi wypowiedział te słowa sam do siebie obserwując teraz mały połyskujący pierścionek jaki trzymał na dłoni.

Minął tydzień, od zaginięcia Hinaty. W Konro panował wielki chaos. Itachi i Hiashi byli pochłonięci wyłącznie poszukiwaniami młodej Hyugi, która zaginęła na przyjęciu zaręczynowym. Asuma i Neji próbowali ogarnąć całą sytuację. W ukryciu, przed Hiashim, wymieniali się wszystkimi informacjami jakie zdobyli. Oturnia była ogromna i przeszukanie jej całej choćby pobieżnie trwałoby co najmniej piętnaście lat, jak nie więcej.
W gabinecie siedziała dwójka młodych mężczyzn. Oboje pochłonięci byli pracą. Starszy z nich był blady i ledwo trzymał się na nogach.
- Itachi, idź do domu i połóż się spać. - Neji od kilku dni wkurzał się na niego. Dziś też pokłócili się o sprawę z Obito. Hyuga dowiedział się od Asumy, że Hiashi chce go oskarżyć o zmowę z Itachim na pozbycie się Hinaty.
- Nie potrzebuję teraz snu.
- To powiedz mi, kiedy ostatni raz jadłeś?
- Chyba dzisiaj.
- Chyba? - Pokręcił z dezaprobatą głową. Wstał i podszedł do niego. Na stoliku przed nim położył swoje kanapki. - Masz, zjedz to.
- Nie jestem głodny. - Ręką odsunął od siebie jedzenie. Nawet nie podniósł na niego wzroku, tylko dalej gapił się w mapę przed sobą.
- Myślałem, że chcesz odnaleźć Hinatę. Widocznie się myliłem. - Spoglądał z niezadowoleniem na kolegę.
- Przecież właśnie ją szukam. Chciałem iść w teren, to wymyśliłeś tuzin argumentów, przez które musiałem zostać. - Itachi podniósł głowę. Ten tekst go zirytował.
- Szukasz? Mi się wydaję, że ty właśnie próbujesz się wykończyć. Testujesz, czy prędzej padniesz z braku snu, czy z głodu.
- Jak jesteś głodny, czy śpiący, to idź i się sobą zajmij, nie krępuj się z mojego powodu.
- Tak nie można! Chudniesz w oczach, a i tak za wiele nie miałeś ciała. Zanim ją znajdziemy, z ciebie zostanie tylko skóra i kości.
- Nie jestem głodny, to nie jem. Jak mi się zachce, to coś sobie wezmę. Odwal się ode mnie.
- To idź się chociaż prześpij!
- Nie jestem śpiący. Pracuję, jakbyś nie zauważył. Nie przeszkadzaj mi teraz.
Neji miał go już dość. Źle im się współpracowało od początku. Problemy pogłębiły się, gdy Hyuga spostrzegł co się dzieje z Uchihą. Pomimo, że nie powinien się stawiać, młodszy nie przejmował się pozycją starszego. Złapał przełożonego za koszulkę i gwałtownie wyszarpnął z krzesła. Ze złością w oczach gapił się na niego. Uchiha wydawał się niewzruszony całym tym zdarzeniem.
- W tej chwili masz iść do domu i położyć się spać! Jutro tu wrócisz i wtedy ze świeżym umysłem będziesz się gapił na tą mapę! Może jak się w końcu weźmiesz w garść, to pomożesz też Obito! - Neji mówił podniesionym i nieprzyjemnym tonem.
- Mówiłem ci, że nie chce mi się spać. Wrócę do domu i nawet jak położę się na łóżku, to nie zasnę. Daj mi spokój i zajmij się swoimi sprawami. - Uwolnił się z jego uścisku. Nie sprawiło mu to większego problemu.
Neji nie odpuścił. Przywalił Itachiemu w twarz. Uchiha wylądował na podłodze z rozciętą wargą.
- Nieźle. - Itachi dotknął palcami do rany. - Nie zaczynaj się, jeśli nie chcesz dostać wpierdol.
- Nie boję się ciebie. - Hyuga stał dumny i bez jakiejkolwiek obawy o dalszy rozwój sytuacji.
Itachi podniósł się i zbliżył się do przeciwnika. Zadał dwa ciosy, które zostały zablokowane. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ponownie zaatakował. Pozwolił przeciwnikowi na blokowanie jego rąk. Kopniakiem posłał Nejiego na ścianę. Hyuga odbił się od niej i upadł na podłogę.
- Punkt dla ciebie. Jest jeden do jednego.
- Więcej punktów już nie zdobędziesz. - Uchiha ponownie przybrał bezbarwny ton głosu. Gdy Neji wstał i próbował zaatakować, ponownie poleciał na ścianę. - Nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem. - Itachi przybrał poważny wyraz twarzy.
Neji próbował swoich sił jeszcze dwukrotnie. Za każdym razem odbijał się od tej samej ściany. Zanim zdążył się podnieść, Itachi podszedł do niego i rzucił w jego stronę chusteczkę.
- Od jutra będę codziennie od dwudziestej drugiej na sali treningowej numer cztery. Jest zarezerwowana wyłącznie dla mnie. Jeśli chcesz się nauczyć bić jak facet, a nie jak baba, to przyjdź. Tylko nie licz na taryfę ulgową. -  Podszedł do swojego biurka i wziął do ręki jedzenie Nejiego. - Kanapki zabieram na wszelki wypadek, gdyby zgłodniał. Chyba nie mam nic jadalnego w domu, więc zanim uzupełnię zapasy, to może się przydać. Dobranoc.
Neji chusteczką wycierał krew z twarzy. Pomimo bólu, na jego ustach gościł uśmiech.

Poszukiwania nie odnosiły rezultatów. Obito skonstruował maszynę tropiącą Ewę, ale nawet to nie pomogło. Sytuacja była coraz gorsza. Itachi chcąał ratować tych, którzy mieli zapłacić za zaginięcie Hinaty. Starał się całą winę wziąć na siebie. Gdy sytuacja wydawała się nie do uratowania Madara przeprowadził rozmowę z Hiashim. Nikt nie wie czego dotyczyła, ale pomogła. Hyuga pogrążył się w żałobie i zamknął na statku. Nie przyjmował nikogo poza Asumą. Po trzech tygodniach, gdy większość twierdziła, że nie ma szans aby odnaleźć Hinatę starsza kobieta spakowała się i opuściła mieszkanie państwa Hyuga. Hiashi twierdził, że może tu zostać, ale ona odrzekła, że nie ma tu już nikogo dla kogo jej towarzystwo jest potrzebne, a ona zasługuje na emeryturę. Udała się do Konro, by móc choć w ten sposób być bliżej nieśmiałej dziewczynki, którą tak bardzo kochała i jej matki, którą pochowano w Konro.
- Neji, ktoś na ciebie czeka. - Tenten oznajmiła, gdy tylko wrócił z kolejnych poszukiwań.
- Na mnie? Kto?
- Jakaś starsza kobieta.
- Hmmm. Na pewno do mnie? - Nie znał nikogo takiego w Konro, kto mógłby do niego przyjść.
Wszedł i od razu poznał, choć teraz nie była już taka uśmiechnięta, jak zawsze gdy odwiedzał kuzynkę.
- Witaj nianiu. Zaskoczyłaś mnie. Co tu robisz?
- Neji, chcę cię o coś prosić.
- Słucham.
- Nie wiem, czy doczekam tego dnia, bo ostatnio gorzej się czuję. - Westchnęła ciężko. - Gdy już znajdziesz Hinatę, przekaż jej to, proszę. - Wręczyła mu kopertę. - Uważaj w środku jest kluczyk. Pilnuj aby nie zginął. To ważna wiadomość i może ją odczytać tylko Hinata.
- Dlaczego więc mi ją dajesz?
- Bo tylko tobie ufam na tyle, by być pewna, że nie wykorzystasz tego sam.
- Nianiu, przechowam to, obiecuję i przekażę jej jak już ją znajdę. - Teraz wstrzymał się odrobinę i posmutniał. - A co jeśli jej nie znajdę?
- Wtedy zniszczysz to co ci dałam. Nie poddawaj się jednak zbyt wcześnie. Oturnia jej nie zabije, obawiam się jedynie, że ona tu nie będzie chciała wrócić.
- Jak to Oturnia jej nie zabije? Czy ty coś wiesz? Nianiu?
- Wiem tylko tyle, że ona musi żyć.
- Musi żyć? Dlaczego? Skąd to wiesz?
- Toki poświęciła dla niej swoje życie, a Oturnia ją naznaczyła. O więcej nie pytaj, bo nie wiem, ale tego jestem pewna, że Eurlin ją ochroni, bo ona jest Eleną. - Nic nie rozumiał. Może niani już trochę pokręciło się w głowie. Nie była już młoda, a cała ta sprawa dziwnie się potoczyła.
- Co jest w kopercie w takim razie?
- Coś co ma znaczenie tylko dla niej, dlatego tylko ona może to odczytać. Przekażesz jej to?
- Przekażę.
- Tylko zrób to w momencie gdy uznasz, że jest gotowa poznać prawdę o sobie. Jestem pewna, że wybierzesz dobrą chwilę. W końcu ty znasz ją najlepiej.
- Dobrze.
- Gdy umrę zajmiesz moje miejsce i będziesz się nią opiekował.
- Zawsze się nią opiekowałem. Jest dla mnie jak siostra.
- Neji, opiekuj się też Hanabi. Ona zawsze starała się być twarda, ale czasem jej też potrzebne jest wsparcie.
Gdy wyszła, Hyuga długo rozmyślał o słowach, jakie padły ze strony niani. Podsumował wszystko jako gadanie starszej kobiety, a ten kluczyk z koperty na pewno do jakiejś szkatułki ze zdjęciami albo innymi pamiątkami po starszej kobiecie i możliwe, że po matce Hinaty.

- Witaj, Itachi.
Głowa rodu Uchiha odwiedził konstruktora, który w końcu zasłynął z jakiegoś wynalazku, bo każdy w Konro i na statku wiedział, że to właśnie Obito jest osobą, która skonstruowała kapsułę o nazwie Ewa.
- Udało wam się coś nowego ustalić w sprawie Hinaty?
Obito zapytał momentalnie, licząc, że usłyszy w końcu dobre informacje, na które czekał już od jakiegoś czasu. Z kolei drugi z Uchihów liczył, że może jego kuzyn odkrył inny sposób na ustalenie, gdzie może być Hinata i Ewa.
- Niestety nic. A tobie udało się coś ustalić?
- To samo. - Obito siedział przy biurku. Przywalił głową w blat, jakby to mogło coś zmienić. - Nie rozumiem. Wszystko się nie zgadza. Ta kapsuła była projektowana tak, aby nic się jej nie stało. Nie możliwe, aby się roztrzaskała na części. Nie możliwe też, żeby po prostu przestała działać. To wygląda tak, jakby ktoś ją wyłączył, ale przecież to niemożliwe.
- Może Hinata wszystko wyłączyła. Wiedziała jak?
- Coś jej wspominałem, ale ona nigdy nie słuchała. Zawsze widziałem kiedy prowadzi ze mną rozmowę tylko po to aby ją odpękać i móc… - urwał, bo i tak powiedział za dużo.
- Obito, wiem że nie chcesz mnie teraz bardziej dobijać, ale ja wiem, że uciekła przede mną. Jestem tego świadomy. Minął już miesiąc i muszę poznać całą prawdę, aby móc dalej wierzyć, że jestem w stanie ją uratować. Dlatego proszę, powiedz mi wszystko. - Miał racje. Koniec ukrywania. Tajemnice i tak nic tu nie dadzą.
- Jeśli chciała uciec, to posiadała wszystkie informacje. Musiała je tylko dobrze poskładać. Powiedziałem jej, gdzie jest serce Ewy. Jako, że najważniejsze rzeczy były najbardziej mi nieznane, umieściłem je tam gdzie dostęp byłby szybki. Była w bazie, więc mogła wejść i wydać polecenia. Musiała odkryć gdzie jest serce Ewy i podać hasło do panelu kontrolnego. Tylko ona je znała.
- Czemu powiedziałeś jej hasło?
- Nie powiedziałem jej jakie jest hasło. - Chłopak potrząsnął głową. - Ty zawsze otaczałeś się ludźmi. Byłeś kimś ważnym, więc inni chcieli się z tobą przyjaźnić. Ja byłem nikim. Ona nigdy nie spojrzała na mnie z pogardą czy też wyższością. Była miła i to właśnie ona opatrzyła mi ranę, którą ty zadałeś mi, gdy się biliśmy. Była młodsza, ale tak samo samotna i odtrącona jak ja. Wspólnie staliśmy na uboczu, gdy inni bawili się razem. Zawsze chciałem się jej odwdzięczyć. Czego to nie wymyślałem, aby i ona była szczęśliwa. Nic nie działało na dłużej, dopiero gdy udało mi się stworzyć Hinę, ona była szczęśliwa za każdym razem gdy przyszła do mnie.
- Hinę?
- Hina. To właśnie było hasło. Mogła zniszczyć nadajniki, choć nie wiem jak, bo to było niemożliwe z jej wiedzą i bez odpowiednich narzędzi, ale kapsuła się nie rozbiła, tego jestem pewny.
- W takim razie ja nie przestanę szukać. Dziękuję, że dałeś mi nadzieję. Bardzo jej potrzebuję. Tym bardziej jest mi ciężko, bo mam złą wiadomość dla ciebie.
- Domyślam się. Do kiedy mam się wynieść?
- Masz tydzień. Przykro mi. Jeśli chcesz, to każę przygotować pracownię w Konro. Tam będziesz mógł dalej…
- Nie! Byłem tu dla niej. Teraz gdy jej nie ma, nie będę udawał, że wielki ze mnie konstruktor.
- Jak chcesz. Masz jakiś pomysł na siebie?
- Coś mi chodzi po głowie, ale nie będę wyprzedzał biegu wydarzeń.
- To trzymaj się. Do zobaczenia w Konro.
- Poczekaj. Wiem, że pokpiłem sprawę, ale myślę, że jestem w stanie jeszcze coś dla ciebie zrobić. Choć za mną.
Zaprowadził go do swojego największego dzieła. Gdy znaleźli się w środku uruchomił gayowy las i pokazał mu to czego pragnęła Hinata najbardziej.
- To właśnie jest "Hina" i wielkie marzenie Hinaty. Była u mnie dzień po tym jak zabrałeś ją do oranżerii. - Itachi spojrzał na niego zdziwiony. - Opowiedziała mi co się stało i co wtedy czuła. Nie mogłem się oprzeć. Chciałem ją taką zatrzymać wtedy tylko dla siebie. Nie wiedziała, że to zrobię, ale myślę że mi wybaczy. Oboje mi wybaczycie. - Włączył coś jeszcze.
Itachi spostrzegł, że stoi niedaleko. Była taka realna. Wiedział, że to tylko iluzja, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest tu naprawdę. Podszedł i teraz stał na przeciwko niej. Była szczęśliwa. Nawet w oranżerii nie uśmiechała się tak pięknie jak teraz. Bez rumieńców. To potwierdzało złudzenie. Dotknął jej policzka. Ta delikatna skóra, jak to możliwe? Pochylił głowę i oparł czoło o jej grzywkę. Mógłby tak trwać w wieczności.
- Odnajdę cię! - powiedział delikatnie, ale pewnie. - Nigdy nie przestanę cię szukać. - Złożył delikatny pocałunek na jej czole i mocno do siebie przytulił. Przez chwilę zatracił się w tym uścisku. Czując jej ciepło zapomniał o całym świecie i wszystkich problemach. Do rzeczywistości powrócił, gdy poczuł na ramieniu rękę kuzyna.
- Za tydzień się u ciebie zjawię. Tym razem nie zostawię cię samego. Pomogę jak tylko będę mógł najlepiej.
- Dzięki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz