Słowo od autorki:
Wiem doskonale, że nikt tego nie czyta :) Dlatego nie czuję jakiejkolwiek presji, aby zamieszczać posty regularnie :) Mimo wszystko coś tam skrobie, ale miło by było, gdyby ktoś potwierdził, że interesuje go to co ja piszę.
...............................................................................................................
Hinata od dłuższego czasu szła tylko z Naruto. Sasuke zniknął
gdzieś i oboje nie wiedzieli gdzie teraz może być. Naruto podejrzewał, że nie
chciało mu się na nich czekać i zapewne już moczy tyłek w jeziorku. Blondyn z
natury był bardzo wesoły, gapowaty i nie znosił ani nudy ani ciszy. Na tysiące
sposobów zagadywał do dziewczyny licząc, że może w końcu uda mu się coś od niej
wyciągnąć. Gdy Hinata tylko zapatrzyła się na coś dłużej on starał się jej
więcej na ten temat opowiedzieć. Nie miał takiej pamięci jak inni, więc część
rzeczy pokręcił, część zmyślił a czasem tak bardzo zapętlił się w tym co mówił,
że dziewczyna kompletnie nie zrozumiała jego wypowiedzi. Parokrotnie dziwił się
dlaczego ludzie z góry tak śmiesznie wyglądają i noszą takie niewygodne ubrania
i buty. Podobało jej się jego wesołe usposobienie, a każda wspólnie spędzona
minuta przekonywała ją, że on po prostu taki jest i nie ma w nim złych
intencji.
- Białooka, a ty masz swojego zwierzaka?
Spojrzała niepewnie na niego, z lekko opuszczonym wzrokiem i
zaprzeczyła tylko ruchem głowy.
- A inni mają? - Ponownie zaprzeczyła. - Wy to naprawdę jesteście
dziwni. U nas każdy ma jakiegoś. Najfajniejszego ma Kiba. Mówimy, że to pies
chociaż tubylcy nazywają go jakoś inaczej. Jak to było… - zaczął się zastanawiać
drapiąc się po głowie. Tak jakby to mogło pomóc, ale nie zadziałało. - No nie
pamiętam jak. Kiba nazwał go Akamaru i tak wytresował, że teraz podbiera nam
trunki od Zboczonego Pustelnika. - Hinata uśmiechnęła się. Po trzech godzinach
wspólnego spaceru i wysłuchiwania historii Naruto nie bała się go tak jak na
początku. On miał coś w sobie.
- A ty? - Odezwała się w końcu.
- Co ja?
- Masz zwierzaka? - Naruto westchnął ciężko słysząc jej pytanie.
- Taaa. Ja też mam. Jak mówiłem wszyscy mają, - głos z wesołego
przekształcił się w ponury i zrezygnowany - tylko mi akurat musiał przypaść
jakieś jebany sierściuch. Typowy rudzielec co to wolno rośnie i charakter ma
podły. Próbowałem go tresować. Zawsze kończy się tym, że on niczego nie łapie a
ja jestem cały podrapany i pogryziony. Mały pieprzony sukinsyn. Gryzie
wszystkie moje rzeczy. Raz nawet wygryzł mi dziurę w kąpielówkach. A ci kretyni
z mojego pokoju nic mi nie powiedzieli i świeciłem rowkiem przed wszystkimi
znajomymi. Sakura dała mi po głowie za to, twierdząc że to na pewno kolejny z
moich żartów. Oj jak wtedy bolało. - Hinata ledwo powstrzymywała się od
śmiechu. Naruto gdy opowiadał bardzo gestykulował rękoma dając całej opowieści
więcej komizmu. Głaskał teraz swoją głowę w miejscu gdzie oderwał wtedy od
Sakury. Na samo wspomnienie przypomniał sobie wszystkie gwiazdki jakie zobaczył
tego dnia.
- Nietypowy zwierzak - dziewczyna powiedziała starając się nie
śmiać.
- No bardzo nietypowy - spojrzał teraz na nią i właśnie coś sobie
uświadomił, czego nie zauważył od razu. - Zaraz, ty ze mną rozmawiasz, haha
zaczęłaś gadać - ucieszył się jak małe dziecko. - Ale czadersko, jednak gadasz.
To może teraz powiesz mi Białooka jak masz na imię?
- Hinata - jego reakcja była krępująca. Wolałaby, aby nie reagował
w ten sposób.
- Hinata. Fajnie, postaram się zapamiętać. Nie mam jednak zbyt
dobrej pamięci do imion, i wielu innych rzeczy. W razie czego będziesz
Białooka. To skoro już gadasz może powiesz mi dlaczego tu przybyłaś?
Ona momentalnie posmutniała. Poruszanie tego tematu nie było dla
niej łatwe. Póki co nie chce nawet myślą do tego wracać.
- Nie pytaj mnie o to - głowę miała spuszczoną i walczyła ze
łzami. Po co się odzywała. Było tak miło.
- Jak to nie pytaj? Ja bez przerwy opowiadam o sobie i swoich
kumplach, teraz czas abyś ty coś powiedziała o sobie. - Nie zamierzał odpuścić.
Jest za bardzo ciekawy i musi poznać odpowiedzi na swoje pytania.
Spojrzała na niego. Jej oczy gdy podeszli pierwszy raz wyrażały
strach, gdy zaczęła się uśmiechać stały się pogodne i tylko lekko przerażone.
Teraz pojawiło się w nich coś innego. Naruto był pewien, że gdyby Ivi w nie
spojrzała poznałaby odpowiedzi na każde z jego pytań. On nie był w tym dobry,
ale wiedział, że na uzyskanie wyjaśnień będzie musiał zaczekać.
- Czuję nosem, że zbliżamy się do jeziora - momentalnie zaczął
wciągać powietrze przez nos naśladując Akamaru na tropie ulubionego przysmaku.
- Pewnie Sasuke już tam na nas czeka. Jak dojdziemy, to będziemy mogli trochę
odpocząć i coś zjeść. Hinata jesteś głodna?
- Chyba trochę - nie jadła od tak dawna, że powinna być głodna. Te
wszystkie ostatnie wydarzenia spowodowały, że zapomniała o jedzeniu. Pytanie
Naruto podziałało natychmiastowo na jej organizm. Dość głośne burknięcie w jej
brzuchu wywołało śmiech u chłopaka i buraka u dziewczyny.
- Trochę? Haha! Burczy ci w brzuchu zupełnie jak Chojiemu. To
idziemy. Trzeba przyspieszyć kroku, a za to będziemy mogli więcej czasu spędzić
w wodzie. - Zarzucił jej rękę na ramie i chwilę tak powędrowali do przodu.
Gdy doszli do jeziora okazało się, że nigdzie nie ma nawet śladu
Sasuke. Hinata się zmartwiła, ale Naruto się tylko z tego śmiał. Szydził z
kumpla, że na pewno zabłądził i może przed wieczorem do nich dojdzie.
- No Hinatko, wskakujemy do jeziora.
Zaczął zdejmować z siebie ubranie. W samych majtkach podszedł do
niej. Pierwszy raz widziała mężczyznę tak rozebranego. Czuła się niekomfortowo.
Na planecie w dzikich lasach wszystko było inne niż na statku. Tu rządziła
natura. Ona wytyczała ścieżki którymi podążali ludzie i zwierzęta. Patrząc na
Naruto była pewna, że dla niego nagość też jest czymś naturalnym w
przeciwieństwie do niej. Na statku dbano o odpowiednie stroje i zachowanie.
Blondyn nie przejmował się niczym. Lekko rozmawiał na każdy z tematów. Każdą
historie jaką opowiadał uczynił zabawną, nawet gdy na szali było czyjeś życie.
Teraz stał przed nią bez śladu krępacji. Widać było jaki jest umięśniony.
- Jestem gotowy a ty? Rozbieraj się i wskakujemy. Nie będziemy
czekać na Sasuke. - Przyglądał jej się bacznie.
- Ja chyba… zostanę lepiej tutaj - no przecież się nie rozbierze.
Nie zrobi tego tutaj, nie przy nim.
- To chociaż te malunki zmyj z twarzy.
Spojrzała na niego nic nie rozumiejąc. Jakie malunki. Gdy Naruto
wskoczył już do wody i cieszył się z kąpieli ona podeszła do brzegu i spojrzała
w odbicie w wodzie. Teraz już zrozumiała wszystkie wcześniejsze uwagi a propos
jej barw na twarzy. Na przyjęcie zaręczynowe zrobiono jej bardzo wyrazisty
makijaż. Gdy płakała i ocierała ręką łzy, rozmazała cały. Jej twarz wyglądała
strasznie. Może na ziemi mieli malowidła, które się nie rozmazywały, ale na
Oturni nie było takich możliwości. Chciała to zmyć. Sama woda nie dawała
najlepszych rezultatów.
- Zejdź proszę. Niech to się jakoś domyje - kucała w wodzie
szorując twarz i mówiąc do siebie przyciszonym głosem.
- Jak wejdziesz trochę głębiej to zerwij kilka płatków białych
kwiatów. Potrzyj nimi miejsca które chcesz domyć. To powinno pomóc - Sasuke
zjawił się nie wiadomo skąd. Coś trzymał w ręku. Ciężko jednak było określić co
to jest.
- Dziękuję - jak to możliwe, że oni przemieszczają się jak duchy.
Nic nie sugerowało, że ktoś nadchodzi.
- Nie dziękuj, tylko się pośpiesz. Przekaż Naruto, że jak chce coś
zjeść, to niech przyniesie gałązki na ognisko. - Zaczął już odchodzić, ale się
zatrzymał i odwrócił do niej. - Ach, bym zapomniał. - Z kieszeni wyciągnął
jakąś kulkę. I rzucił w jej stronę. - Trzymaj. Tym możesz umyć włosy. Wystarczy
rozgnieść.
Naruto sam spostrzegł, że jego przyjaciel już jest. Zmierzał w
jego kierunku a po drodze natknął się na Hinatę.
- Jesteś jakaś dziwna. Kto normalny kąpię się w ubraniu. Będziesz
cała mokra jak wyjdziesz. - Nie wiedziała co odpowiedzieć więc tylko opuściła
głowę, by nie widział teraz jej rumieńców.
- Wiem. Sasuke chciał abyś przygotował ognisko.
- Hmmm pewnie jakąś szame upolował. Muszę sprawdzić czy się
postarał - momentalnie zaczął biec na brzeg.
Została sama w wodzie. Podeszła do kwiatków o których mówił
Sasuke. Były na tyle daleko od brzegu, że znalazła się już do pasa w wodzie.
Zerwała kilka płatków. Poczekała, aż tafla wody się uspokoiła i mogła zmyć
resztkę makijażu. Faktycznie pomogło. Twarz nie nosiła już żadnych śladów
wczorajszego dnia. Użyła kulki do umycia włosów. Nie pomyślałaby, że tak trudno
ją rozgnieść aby dostać się do płynu w środku. Zapach jaki się z niej wydostał
był najpiękniejszym ze znanych jej do tej pory. Woda sprawiła, że poczuła się
wspaniale. Przypomniała sobie twarz śmiejącej się niani. Gdy była mała
staruszka opowiadała jej bajki o syrenach mieszkających w oceanach. Teraz czuła
się jak jedna z nich. Nie chciała wychodzić, ale Naruto zaczął wołać ją na
jedzenie. Wyszła z wody, obciągnęła sukienkę w dół. Włosy starała się wycisnąć,
ale były zbyt gęste i długie. Woda kapała z nich i z ubrania. Podeszła bliżej
chłopców. Oboje spojrzeli się na nią zaskoczeni. Sasuke po chwili odwrócił
wzrok, ale Naruto nie hamował swoich emocji.
- No, no, Hinata! Teraz to ty jesteś pięknym łabędziem gdy mazaje
zniknęły. A no i figurę masz niczego sobie. Jak dla mnie masz pierwsze miejsce
z wioski w kategorii miss mokrego podkoszulka. Przebijesz nawet Ivi. -
Spoglądał na nią w radością na ustach.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że faktycznie może tak wyglądać.
Sukienka i tak była dość wąska, w połączeniu z wodą przylgnęła do ciała
podkreślając wąską talię i obfity biust. Słowa Naruto wywołały buraka na
twarzy. Rękami starała się teraz zakryć.
- No nie zakrywaj się ja tylko patrzę - więcej nie powiedział, bo
ręka Sasuke przywaliła mu mocno w tył głowy. – Auć! Sasuke o co ci chodzi?
- Zachowujesz się jak Jiraiya.
- Nie porównuj mnie do tego zboczeńca! - Gniewnie spojrzał na
kumpla. No ale może faktycznie trochę się zagalopował. Odwrócił się do
dziewczyny. - Przepraszam. Trochę mnie zaskoczyłaś. Hinata, jeśli chcesz to
oddam ci moją koszulkę. Będziesz mogła zdjęć mokre rzeczy i wysuszyć.
- Dziękuję nie trzeba.
- Właśnie, że trzeba. Idziemy - złapał koszulkę, wyciągnął płaszcz
i ruszył w jej stronę. - Będziesz się czuła swobodniej, a ja nie będę tak się
ślinił na twój widok. - Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę krzaków. Gdy
doszli podał jej koszulkę. - Proszę. Ja zastawię cię płaszczem z tej strony, a
ty się przebieraj.
- Naruto, a ty w co się ubierzesz?
- Daj spokój jest ciepło i mogę tak pochodzić. W zamian za to po
prostu wypierzesz mi ją kiedyś. Każdy będzie zadowolony. No dalej możesz się
przebierać. - podniósł płaszcz w górę, na tyle, że widział tylko jej twarz. Dla
niego spoko, ale ona nie może przebierać się swobodnie czując jego wzrok na
sobie. - No co jest?
- Wolałabym abyś się odwrócił.
- Jasne - ustawił się tyłem i przerzucił płaszcz tak, że był za
jego plecami.
Hinata chciała zdjąć sukienkę, ale napotkała kolejny problem. Zwał
się “suwak”. Może gdyby nie była mokra jakoś by sobie z nim poradziła, ale
teraz pomimo siłowania nie była w stanie sama go odsunąć.
- Naruto mógłbyś mi pomóc rozsunąć sukienkę? - To zwykła prośba
dla niego, ale ona w takiej sytuacji widziała siebie jako winna wszystkich
problemów tego świata.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odwrócił się do niej i
zaczął walczyć z suwakiem. - Jak chcesz to mogę nawet cię rozebrać i ubrać w
koszulkę.
- Suwak wystarczy - on żartował, a ona paliła się ze wstydu na
sama myśl.
- Szkoda.
Obrócił się i ponownie złapał płaszcz tak, aby ją zasłonić
wszystko. Hinata starała się przebrać najszybciej jak potrafiła. Majtki choć
mokre, wolała zostawić. Koszulka była za duża na nią. Lubiła luźne ciuchy, ale
teraz czuła się jak we worku.
- Już.
- Całe szczęście, bo już jestem mega głodny. Mam nadzieję, że
Sasuke nie ruszył mojej porcji. Idziemy?
- No - spuściła głowę. Koszulka była za krótka w jej oczach.
- Co się stało? - Naruto nie łapał o co jej chodzi. Jest już
przebrana a mimo wszytko dziwnie się zachowuje.
- Nic. Wszystko dobrze. - Rękami starała się ściągnąć koszulkę jak
najniżej.
- Nie rozciągaj - wykrzywił usta z niezadowolenia. - Będzie
wyglądać jak szmata.
- Przepraszam, ja nie chciałam. Ja tylko…
- Czego ty się tak wstydzisz? Masz zgrabne nogi. Dziewczęta raczej
się nimi szczycą, a ty wstydzisz się jakby były najbrzydsze na świecie. To samo
tyczy się reszty. My nie jesteśmy zboczeńcami, nie rzucimy się na ciebie jeśli
pokażesz odrobinę więcej - tu się lekko zaśmiał w duchu, bo jeśli chodzi o
Sasuke to odkąd zadaje się z Ivi ma pewne wątpliwości. - Hinata czemu się
wstydzisz?
- Taka już jestem - najgorsze w takich chwilach jest to, że ona
się wiecznie czerwieni. To prawdziwe jej przekleństwo.
- Jesteś dziwna, ale skoro taka już jesteś to załóż płaszcz.
Będzie ci pewnie za ciepło - okrył ją płaszczem - chodźmy wreszcie, bo mój
żołądek już zaczyna trzustkę trawić.
Płaszcz był długi, okrył ją całą. Teraz poczuła się lepiej. Była w
miejscu o którym marzyła odkąd pamięta. Z ludźmi którym zawdzięcza swoje życie,
którzy niczego jej nie narzucają i wydają się przyjaźnie nastawieni, choć ich
relacje między sobą są nietypowe.
Jedli coś bardzo dziwnego, ale smacznego. Naruto narzekał, że
kuchnia Sasuke jest beznamiętna i nijak ma się do zdolności Sakury. Po posiłku
Blondyn zadeklarował, że wysuszy Hinacie sukienkę. Z pomocą dwóch kijów
wymyślił jak to zrobić. Sasuke kazał się dziewczynie zaprzyjaźnić z koszulką
blondyna, bo najprawdopodobniej zaraz podpali sukienkę i nie będzie się już
nadawała do założenia. Pomylił się w swoich przypuszczeniach. Białe kwiatki na
przedzie zmieniły kolor i gdzie niegdzie trochę się nadpaliły, ale reszta
wysuszyła się dobrze. Ponownie udali się w okolice krzaków. Zapomnieli jednak o
wysuszeniu biustonosza. Musiała obejść się póki co bez niego.
Hinacie szkoda było ruszać dalej w drogę. Nad jeziorem spędziła
miło czas. Oni chcieli wracać do wioski, a ona chciała iść z nimi. Dalej bała
się tego co ją czeka, ale nie miała teraz wyboru. Dziś zaczęła nowe życie z dala
od ojca i Uchihy. Tym razem podróżowali pełnym składem. Sasuke szedł równo z
nimi. On właściwie nic nie mówił i nie zadawał żadnych pytań. Naruto gadał na
okrągło. Narzekał, że za mało czasu mieli na pływanie, że jedzenie już mu
zbrzydło, a on marzy o tym aby zjeść coś co przyrządzi Sakura. Irytowały go
wszystkie gałązki, które czepiały się go po drodze. To, że marni z nich kompani
do rozmowy. Chciał pograć z nimi w skojarzenia, ale nikt nie podłapał tematu.
- Jesteście beznadziejni. Ile czasu można prowadzić monolog? -
Blondyn wypowiedział to z głosem pełnym załamania. - Rany co za ekipa mi się
trafiła. Prawie jakbym szedł z chodzącymi trupami.
Sasuke od jakiegoś czasu wpatrywał się w drzewa wokół. Zatrzymał
się chwile wcześniej i pół szeptem wypowiedział.
- Cisza - próbował coś nasłuchać, ale nikt nie wiedział co.
- Bla bla bla. Zamiast mnie uciszać byś w końcu pogadał ze mną.
Hinata zlituj się, może chociaż ty.. - nie zdążył dokończyć, bo Sasuke przyparł
go do drzewa. Jedną ręką zasłonił usta a drugą podstawił kunai do gardła.
Hinata przeraziła się tym co zobaczyła.
- Słyszysz? - Tylko tyle powiedział. Puścił go i teraz oboje
wypatrywali się za siebie. Naruto wyciągnął swoją broń. - Zabierz ją - Sasuke
wyciągnął swoją katanę i przyjął pozycje gotową do ataku.
Naruto pochwycił Hinatę. Dziewczyna była przerażona. To co
zobaczyła uświadomiło ją, że bez nich nie jest tu bezpieczna. Blondyn ukrył ją
a sam stanął na straży i próbował nasłuchiwać. Po pół godziny doszedł do nich
Sasuke.
- Możemy iść dalej.
- Co to było?
- Nie jestem pewny, ale sobie poszło.
- Myślisz że nas zwąchało? Masz jakieś przypuszczenia? - Naruto
zaczynał wracać do swojego ja.
- Wydaje mi się, że idzie za nami od tego czegoś czym Hinata
przyleciała, ale nie mam pewności.
- To jest kapsuła. Mój przyjaciel nazwał ją Ewa - Hinata wtrąciła
się do rozmowy.
- Przyjaciel? Czyli on cię tu wysłał? - Naruto od razu zaczął
zadawać pytania.
- Nie - ponownie posmutniała. Spuściła głowę. - Pewnie mnie
znienawidzi za to, że ją zepsułam.
- Daj spokój. Zrobi sobie drugą. Lepiej żeby się teraz przyłożył,
bo ta była słaba. Nawet lądować nie potrafi. - Naruto mówił prześmiewczym
tonem.
- Raczej mu nie pozwolą. To był ważny projekt a ja go zniszczyłam.
- Jego wina. Mógł się nie zgodzić na to żebyś ty nim leciała. -
Sasuke nie brał udziału w rozmowie, tylko obserwował. Hinata zaczęła płakać. -
No ej! Nie rycz. Nie jesteś aż takim słabym lotnikiem. Po prostu na pewno są
lepsi. Może jak trochę poćwiczysz to będzie ci lepiej szło. - Jego słowa nie
pomagały. Ona dalej płakała.
- Musimy ruszać dalej. Jeśli coś lub ktoś za nami idzie, to lepiej
abyśmy się nie zatrzymywali - Sasuke ruszył przodem.
- Racja idziemy. Hinata chodź - podszedł do niej i położył jej
rękę na ramieniu. - Głowa do góry. Jeśli naprawdę jest twoim przyjacielem to
trochę się pogniewa i mu przejdzie. Tak to już działa. Jesteś kobietą a wy
macie te swoje sztuczki. Uśmiechniesz się, ładnie przeprosisz, dasz buziaka i
sama zobaczysz jak od razu mu przejdzie. A teraz chodź bo Sasu się zgubi i
jeszcze się nam gdzieś rozryczy, żeśmy go zostawili.
Ruszyli w drogę dalej. Jego słowa trochę ją pocieszyły. To prawda,
że Obito długo się na nią gniewać nie potrafił więc może i tym razem jakoś jej
wybaczy.
Nie trzeba było długo czekać, aby Naruto znowu zaczął narzekać na
wszystko co mu przeszkadzało. Miał ochotę wyciągnąć coś od Hinaty, ale
postanowił poczekać. Nie chciał aby znowu płakała. Z drugiej strony ta
przeklęta ciekawość. Żeby o tym nie myśleć gadał o głupotach. Zaczął nawet
śpiewać. Hinata nie mogła zrozumieć skrajności jakie były między obojgiem
chłopców. Jak to w ogóle możliwe, że się przyjaźnią. Są jak ogień i woda, a
mimo tego Naruto twierdzi, że są najlepszymi przyjaciółmi i zawsze mogą na
siebie liczyć.
Sasuke całą drogę szedł czujnie. Gdy już go dogonili, pozwolił aby
oni szli z przodu, a sam obserwował tyły. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ktoś
podąża ich śladem. Trzeba było znaleźć wcześniej miejsce na nocleg. Zanim
zacznie się robić szaro oni powinni już się skryć. Weszli w obszar, gdzie rosły
wyższe drzewa.
- Naruto zacznij rozglądać się za odpowiednim drzewem na nocleg. -
Wypowiedział tonem władczym i surowym. Tak jakby nie było innej możliwości
tylko spełnić jego rozkaz.
- Wkurzasz mnie, gdy tak się do mnie zwracasz.
- Daj znać jak już je znajdziesz i uważaj na Hinatę.
- Nikt nie przekazał ci władzy. Nie będziesz mi rozkazywał. Sam se
szukaj drzewa - wypowiedział to z jadem w głosie.
- Hinata idziesz ze mną, - odwrócił się do kolegi i swoją
beznamiętną miną przekazał mu instrukcje - a ty w takim razie zajmiesz się
kolacją.
- Ej jak to ja? Mówiłeś, że mam szukać drzewo na nocleg. To sam
szukaj jedzenia.
- Nie chciałeś twoja strata. Masz teraz okazje popisać się swoimi
zdolnościami kulinarnymi. A ty ruszaj za mną - wskazał na Hinatę.
Naruto coś jeszcze marudził pod nosem. Wolał szukać drzewo, ale
teraz już za późno. Czemu się nie powstrzymał na czas. Ach on zawsze ma pod
górkę przez to że nie potrafi się ugryźć w język gdy jeszcze jest na to czas.
- Mogę jakoś pomóc? - Hinata nie czuła się dobrze gdy została
tylko z Sasuke. On nie miał takiego miłego usposobienia jak Naruto. Na początku
wydał jej się milszą osobą. Teraz trochę ją przerażał.
- Możesz nie przeszkadzać.
Co mogła więcej powiedzieć. Zamilkła i starała się dotrzymać mu
kroku. Po krótkim czasie Sasuke wybrał odpowiednie miejsce na nocleg. Drzewo
nie było największe, za to dość bujnie rozgałęzione, ale Hinata nie widziała w
nim nic co by wyróżniało je z pośród innych, które mijali po drodze. Miała przy
nim pozostać, a w tym czasie towarzysz pozbierał gałązki nadające się na małe
ognisko. Przygotował wszystko. Czekali tylko na Naruto. Dość długo zajęło mu
poszukiwanie kolacji. Był jednak z siebie dumny jak paw, bo upolował pokaźny
okaz. Trochę gorzej poszło mu przyszykowanie posiłku. Sasuke błyskawicznie
rozpalił ognisko. Hinata zaczęła się zastanawiać jak on to robi, bo nie
widziała czego używa, ale ogień rozpala się momentalnie i płonie od razu.
Naruto co chwila coś do siebie mruczał. Nie bardzo mu szło. Hinata
pomogłaby mu, ale nawet nie wiedziała co to jest i nie miała pomysłu jak to
przyrządzić aby było smaczne. Dziewczyna spuściła głowę, aby ukryć
rozbawienie jakie wywoływał w niej ich dzisiejszy kucharz. Gadał do siebie i
wymachiwał rękami. Raz się sparzył w język i przez jakiś czas mówił strasznie
niewyraźnie. Co chwila klął pod nosem, widocznie nie szło po jego myśli. Sasuke
siedział spokojnie nie interesując się w ogóle poczynaniami blondyna. Spoglądał
w ogień, a twarz jego wyrażała zamyślenie. Hinata jeszcze bardziej zaczęła się
zastanawiać jak dwoje tak skrajnie różnych ludzi może się przyjaźnić. Nie
zauważyła między nimi ani jednej wspólnej cechy, którą mogłaby ich łączyć. Oni
wydawali się odmienni pod każdym względem. Nawet w kwestii wyglądu. Jedynie
budowę ciała mieli podobną. Naru był bardzo dobrze zbudowany co widziała nad
jeziorem. Na samo wspomnienie jego wyłącznie w bieliźnie na jej twarzy wywołało
rumieńce. Sasu widziała w ubraniu ale jest pewna, że i on równie dobrze
wyglądałby bez koszulki. Rozmyślała nad dzisiejszym dniem patrząc w płomiennie
z ogniska. Czuła się jak zahipnotyzowana.
- Gotowe - zabrzmiał głos blondyna tuż przy jej uchu. - Nie jest
tak jak by to Sakurcia ugotowała, ale jeszcze trochę poćwiczę i może jej jakoś
dorównam.
- Dziękuję - Hinata odebrała jedzenie. Odruchowo spojrzała w prawo
i dostrzegła jak Sasuke, który już trzymał swoją porcję siedział dużo bliżej
niej. Ich wzrok spotkał się na jakiś czas. Jego oczy wywołały w niej niepokój.
On zajął się jedzeniem, a ona lekko niepewnie również zaczęła jeść.
- No i jak, Hinata? Smakuje ci? - Blondyn był z siebie dumny jak
paw. - Trochę mi brakuje do kuchni Sakury, ale poćwiczę i się nauczę.
- Trochę to ci brakuje do kuchni Shino i to tylko dlatego, że on
nie dotyka się do gotowania. - Sasuke odezwał się lecz nie odrywał się od
swojej potrawy.
- Nie bądź taki dofciapny! Trzeba było samemu coś przygotować! -
Wykrzykiwał blondyn.
- Taki miałem plan, ale zacząłeś sapać więc dałem ci szanse. Mam
tylko nadzieje, że to nas nie przeczyści.
- Sa-su-ke! - Dzisiejszy kucharz wypowiedział to z zaciśniętymi
zębami. - Jak wrócimy to obiecuję ci, że nie podzielę się z tobą żadnym żarciem
od Sakury.
- Dobrze wiesz czemu ona ci te obiadki przynosi i co ja o nich
myślę.
- Kiedyś tego pożałujesz!
Rozmowa ucichła, bo Sasuke tylko głośno westchnął po słowach
blondyna, a Naruto gniewnie patrząc zaczął jeść.
Pisze w roku 2016 ale powiem ci ze mnie to interesuje ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :))
Usuń