- Wspinałaś się kiedyś na drzewo? - Sasuke spojrzał na Hinatę taką
miną jakby doskonale znał odpowiedź, a pytał wyłącznie dla formalności.
- Nie.
- Tak myślałem. - Westchnął ciężko. Więc jak ją teraz tam
wciągnąć.
- To nic trudnego, na pewno dasz radę. - Naruto w ogóle nie widział
problemu w tej sytuacji. - Ja ci pokażę gdzie stawiać nogi i sama zobaczysz
jakie to proste.
Blondyn się jednak przeliczył. Okazało się to dużo trudniejsze niż
przypuszczał. Hinata nie łapała aż tak szybko. Owszem była wysportowana, ale
cała ta sytuacja tak ją krępowała, że nie radziła sobie.
- Dobra zróbmy to nieco inaczej. Na to drzewo będzie ciężko wejść,
ale na to - i tu brunet wskazał niższe oddalone nieco od tego które chcieli
obrać za nocleg - mogę ją podsadzić a ty ją wciągniesz z góry. Potem pomożemy
jej dojść do celu.
- To się może udać. - Podeszli w trójkę do wybranego drzewa. Naru
szybko wskoczył w odpowiednie miejsce. - No to dawaj ją. - W momencie gdy
Sasuke zabrał się za realizacje planu, drugi z nich ryknął śmiechem. - Sprytnie
to wykombinowałeś, w ten sposób będziesz mógł podejrzeć jej majtki.
Taki tekst do jakiejkolwiek dziewczyny we wiosce zostałby odebrany
za żart i nikt by się nie przejął. A niektóre z dziewcząt chętnie same pokazałyby
brunetowi majtki i nie tylko. Tu sytuacja wyglądała nieco inaczej. Nie pomogło
zgromienie wzrokiem, blondyn tak się śmiał, że nie potrafił się pohamować.
Hinata przypaliła buraka i nie chciała już wchodzić w ten sposób. Sasuke był
wściekły odszedł na chwilę i przyniósł coś na styl liny, a raczej jej
fragmentów, bo najdłuższy kawałek miał góra dwa metry. Nie pytając przewiązał
Hinacie jeden w pasie i po jednym na każdej z kończyn. Złapał ją za nadgarstek
i pociągnął ze sobą. Posadził na kamieniu, sam usiadł przed nią i zaczął ją do
siebie przywiązywać. Hinata nic nie mówiła. Widziała złość w jego oczach i bała
się, że zrobi jej krzywdę jeśli choćby się odezwie. Gdy skończył wstał.
Wyglądało tak, jakby była mu na baranach, tyle tylko, że nie mogła w każdej
chwili zejść. Podskoczył kilka razy, rozejrzał się uważnie po okolicy, a potem
sięgnął jeszcze po coś do swojej torby i podszedł do jednego z drzew. Zaczął
się wspinać. W momencie gdy nie miał się czego złapać wyciągnął sztylet i wbił
go na tyle mocno aby utrzymał ich oboje. Wspinaczka trwała chwilę. Naruto gdy
się już uspokoił chciał mu nawet pomóc, ale on tylko warknął na niego i
poradził sobie sam. To nie było drzewo wybrane na nocleg. Gdy znaleźli się na
górze przykucnął i chwile odpoczywał. Dla Hinaty to było cholernie krępujące.
Była przywiązana do mężczyzny. Czuła jego ciepło i zapach. Słyszała dźwięki
jakie wydawał podczas wspinaczki oraz przyspieszony oddech, gdy odpoczywał.
Potem Sasuke zrobił coś czego ona się nie spodziewała. Wziął rozbieg i skoczył.
Hinata bardzo się przestraszyła, zamknęła oczy. Poczuła szarpnięcie. Sasuke
złapał się gałęzi, zarzucił nogami i chwilę później siedzieli okrakiem na
jednym w wielkich konarów. Podniósł się sprawnie i spokojnym krokiem doszedł na
obrane przez siebie miejsce. Wyciągnął kolejny sztylet i odciął ją od siebie.
- Masz, - wsadził jej w ręce broń - przetnij liny, ja idę po
rzeczy.
Nie dał jej nawet odpowiedzieć, bo od razu zaczął zeskakiwać.
Serce jeszcze jej waliło. To było szalone, co by było gdyby nie udał mu się ten
skok i spadliby oboje.
- No, no! Lepiej we wiosce się nie chwal, że Sasuke przywiązał cię
do siebie, bo dziewczyny cię za to zamordują z zazdrości - Naruto uśmiechał się
do niej, widząc że jest w szoku zabrał jej sztylet i zaczął sam rozcinać liny.
- No tak, on nie jest delikatny, masz otarcia. Zaraz coś ci na to przyniosę.
Posmarujemy i jutro nawet nie będzie znaku.
- Naruto, czemu to robicie?
- Co robimy?
- Czemu mi pomagacie? Ja sprawiam wam tylko kłopot. - Chłopak się
zaśmiał.
- Chyba raczej rozrywkę niż kłopot. Zawsze mnie śmieszy gdy Sasu
chodzi wściekły, a wiesz mi, że ciężko go wyprowadzić z równowagi. Sprawny z
nas duet. Może w nocy też mu wywiniemy jakiś numer, co ty na to? Na przykład
podetniemy mu nieco włosy? Wchodzisz w to?
- Ty lepiej uważaj, żebym ja ci czegoś nie podciął jak będziesz
spał! - zabrzmiało groźnie za plecami blondyna.
- Ty wiesz, że ja tylko żartuję. Dobrze wiem, że twoje włosy to
świętość. - Wyszczerzył wszystkie zęby odpowiadając. Sasu rzucił mu jego
rzeczy.
- Wytłumacz jej co i jak i kładźcie się spać. Jutro rano pobudka.
Musimy nieco nadrobić stracony czas.
Naruto oddał Hinacie swój płaszcz aby mogła się okryć w nocy.
Posmarował otarcia maścią. Dał wody, aby się napiła. Pokrótce wytłumaczył jak
powinna się ułożyć i że nie może za wiele się wiercić, bo może spaść. Zapytał
czy chrapie, bo jeśli tak, to jemu to nie przeszkadza, ale Sasuke będzie zły i
niewyspany. Za każdym razem gdy mówił coś o czarnowłosym przyjacielu naśmiewał
się z niego. Dobrze wiedział, że on słyszy, jednak nie padał, żaden odzew, raz
tylko jak zaczął mówić o nim i Ivi oberwał w głowę jakimś owocem zerwanym z
drzewa. Poprawił jej humor swoim pogodnym usposobieniem. Takiego człowieka
jeszcze nigdy nie poznała. Był bardzo pogodny, wesoły, a z wyglądu tak barwy,
jakby cała Oturnia była stworzona na jego podobieństwo. Oczy były niebem, a
włosy słońcem, kolorowe koszulki i spodenki idealnie wkomponowały się w piękną
roślinność, wypowiadane słowa, otulały jej uszy niczym ciepły wiatr muskający
skórę. Sasuke natomiast był nocą. Momentami ją przerażał. W końcu Naruto się
oddalił i ułożył do snu. Było na tyle ciemno, że ona niewiele widziała.
Początkowo nie mogła zasnąć bo bała się wszystkich dźwięków jakie ją otaczały,
ciemności, pojedynczych światełek, które czasem zapalały się w oddali i gasły,
tego że jest na drzewie i może spaść, a nawet dwóch mężczyzn, którzy się nią
opiekowali i tego co mogą jej zrobić gdy już dostaną się do ich wioski. Gdy
była już wystarczająco zmęczona zasnęła. Sen nie przyniósł jej ukojenia. Wręcz
przeciwnie. Powtórzyły się koszmary z poprzedniej nocy. Ponownie przeżywała
horror. Krzyki ojca. Tak bardzo się go bała nawet teraz gdy był tak daleko od
niej. Śniło jej się, że Hiashi był tak zły, że wyrzucił ją ze statku i ona
spadając widziała zbliżający się jej koniec. Zerwała się gwałtownie. Poczuła że
ktoś ją złapał za rękę. Nie widziała za wiele i była w takich szoku, że nie
wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Chyba dalej musiała śnić, bo nogi miała w
powietrzu.
- Hinata spokojnie, słyszysz mnie? - Głos wydawał się troskliwy,
ale nie docierał do niej. - Spokojnie, trzymam cię.
Nic nie widziała, aż w pewnym momencie zauważyła mały tlący się
ogień, który nieco rozświetlił sytuację. Sasuke trzymał ją za rękę i to dzięki
temu uściskowi jeszcze nie spadła. Coś tu jednak podpowiadało jej, że to w
dalszym ciągu musi być sen, bo on trzymał w drugiej ręce ogień? A to jest
niemożliwe.
- Ja dalej śnię?
- To nie jest sen. Posłuchaj mnie uważnie. Musisz mi pomóc cię tu
wciągnąć. Dobrze? - Pokiwała głową, choć była przekonana, że jednak jej to się
śni. - Postaraj się zaczepić nogami.
- Dobrze.
- No to dalej - udało jej się oprzeć jedną z nóg na jakiejś
wypukłości drzewa. - Teraz będę potrzebował drugiej ręki, więc zaraz zrobi się
ciemno. Wyciągnij swoją dłoń, abym ją również mógł pochwycić.
Wykonała polecenie. Zbliżył swoją dłoń z ogniem i gdy był już
blisko jej ręki ogień zgasł, a ona poczuła jego uścisk. Szybko ją szarpnął i
pochwycił w ramiona. Oddychała ciężko i z przerażenia wydawała z siebie dziwne dźwięki.
- Już dobrze - przytulił ją do siebie i zaczął głaskać po głowie.
- Już jesteś bezpieczna. Ciii.
- Co się stało?
- Miałaś zły sen. Gdy się obudziłaś zbyt gwałtownie się
poruszyłaś i prawie spadłaś. Widziałem, że śpisz niespokojnie, więc podszedłem
na wszelki wypadek. Ledwo zdążyłem cię złapać.
- Sprawiam wam same problemy. Może powinnam zostać przy kapsule.
- Czemu w ogóle się w niej znalazłaś?
- Uciekłam… - rozpłakała się. On przytulił ją jeszcze mocniej.
- Już dobrze, nie płacz. Z nami jesteś bezpieczna. Już więcej nikt
cię nie skrzywdzi. Ciiii.
Nie odezwała się. Dopiero gdy się wypłakała. Ucichła i podniosła
głowę na Sasuke.
- Trzeba się położyć. Jeśli się nie wyśpimy, to będzie ciężko nam
się jutro podróżowało. - Wypowiedział to spokojnie.
- Masz rację. - Jej wzrok przyzwyczaił się już do ciemności, a
blask księżyca pozwolił dostrzec rysy jego twarzy.
- Poczekaj chwilę. Skoczę po moje rzeczy i na wszelki wypadek
położę się koło ciebie.
Po chwili już był z powrotem. Położył się koło niej, tak że czuła
jego obecność. W nocy jeszcze raz zaczęły się koszmary. Sasuke widząc to wtulił
się w nią z tylu i zaczął jej szeptać do ucha, co ją bardzo uspokoiło i pomogło
przespać resztę nocy w spokoju. Nie znała go, wydawał się niemiły i groźny,
jednak gdy była w jego ramionach i słyszała ciepły głos czuła się zażenowana,
ale bezpieczna.
Hinata otwierając rano oczy ujrzała uśmiechniętą od ucha do ucha
twarz Naruto.
- Dzień doberek księżniczko! Dobrze, że się w końcu obudziłaś, bo
głodny jestem, a Sasuke kazał mi tak długo siedzieć, aż sama wstaniesz.
- Nie ma go? - Dziewczyna zapytała niepewnie.
- Nie, nie ma. Cwaniak gdzieś się ulotnił jak tylko zobaczył, że
nie śpię. Nawet nie dał mi zejść i się odpryskać. Musiałem lać z drzewa.
- Ojej, przepraszam. Trzeba było mnie obudzić.
- Eeee, w sumie to i tak nie miałem nic do roboty. Teraz lepiej
wykombinujmy jak stąd zejść.
- Zejść? - O tym nie pomyślała.
- Czekaj, zawołam gbura. Sasuke!! - Wrzasnął, że aż bębenki w
uszach zapiekły. - Hinata już wstała! Wracaj tu dupku!
- Naruto jeśli chcesz możesz zejść, ja tu zaczekam.
- Spokojnie już idzie. - Uśmiechnął się widząc zbliżającą się
postać.
- Czego się drzesz jak stare gacie na dupie? Pewnie nie wiesz jak
ją znieść na dół, co? - Głos miał bez wyrazu, jakby w ogóle nie chciało mu się
odzywać. Całkowicie odarty z delikatności jaką obdarzył Hinatę nocą.
Spoglądając na niego była przekonana, że to się nie wydarzyło.
- Złapiesz? - Naruto zwrócił się już spokojnie.
- Dawaj ją.
Nie zdążyła zapytać o co chodzi. Naruto wziął ją na ręce i
przeszedł kawałek po gałęzi. Wyciągnął ręce i po prostu ją puścił. Sekundę
później wpadła w ręce Sasuke.
- Dzień dobry. Wyspana? - Spostrzegła że się do niej uśmiecha.
Czyli jednak nie jest taki straszny i potrafi być miły.
- Tak - odpowiedziała niepewnie, zaskoczona całą sytuacją.
- To dobrze. Zjedź coś i ruszamy. Nie ma co za długo zostawać w
tym miejscu. - Postawił ją i odszedł.
Naruto zeskoczył ze wszystkimi rzeczami jakie były jeszcze na
drzewie. Objął ją ramieniem i poprowadził w miejsce gdzie mogli się posilić
przed podróżą. Przy śniadaniu blondyn opowiadał różne historie. Główne o tym,
jak z Sasuke czasem podróżują wyłącznie po drzewach. Zakładają się kto dalej
zajdzie nie stawiając nóg na ziemi. Bywa, że kilka dni tak się przemieszczają.
zazwyczaj wygrywa Sasu, bo Naru jest głodomorem i spada próbując coś upolować,
bądź jak zaczyna się popisywać aby było ciekawiej.
W drogę wyruszyli w dobrych humorach. Zabrali kilka dodatkowych
rzeczy twierdząc, że mogą się przydać później. Oni ich nie potrzebowali, ale
dla Hinaty mogą się okazać niezbędne, gdy ponownie trzeba będzie ją gdzieś
wciągnąć. Sasuke zarządził, że dziś muszą dojść do jaskini i tak jak wczoraj
nie może to być zbyt późno, aby bezpiecznie dało się do niej dostać. Po drodze
Hinata zachwycała się całym otaczającym pięknem. Hina była marną kopią w
porównaniu do oryginału. Oddychała już swobodnie, nie tak jak pierwszego dnia.
Książki po mamie nawet w połowie nie były tak ekscytujące jak Oturnia. Weszli w
część w której było wiele różnych zwierząt. Widziała wielobarwne latające
czworonogi, które nazywały się Ksyroki. Przypominały jaszczurkę ze
skrzydełkami. Ciężko było określić ich charakterystyczny kolor, bo każdy był
inny i miał inne barwy. Największy był długości ręki. Wydawały się bardzo
przyjazne, Naruto jednak ją ostrzegał, że jeśli któregoś zdenerwuje to może ją
ugryźć, ale krzywdy nie zrobi. Kilka nawet dało się pogłaskać. Chętnie
poznałaby te stwory bardziej, ale Sasuke poganiał ich. Dotarli do chaszczy.
Zastanawiali się jak przejść. Sasuke kazał Hinacie iść za sobą i starać się nie
zaczepić o ostre gałęzie, bo zostaną rany. Gdy zapytała czemu nie wytną
ścieżki, on stwierdził, że ta roślina ma w sobie kwas, jeśli się głęboko
natnie, to od razu pryska nim i wtedy wypala skórę. Zdecydowanie lepiej dać się
podrapać. Sasuke przechodził perfekcyjnie, nie dotknął nawet raz. Hinata
starała się naśladować jego ruchy. Była bardzo wygimnastykowana, więc dałaby
sobie radę nawet bez jego wskazówek. Gdy byli już po drugiej stronie spojrzał
na nią z cwaniackim uśmiechem.
- No, no. Co jeszcze potrafisz?
- Nawet nie wiedziałam, że to potrafię.
- Coś kręcisz, za dobrze ci poszło. Może bić się też umiesz? -
Zarumieniła się.
- Raczej nie. Kiedyś mnie uczono, ale mi nie szło. Zamiast tego
chodziłam na gimnastykę.
- To też przydatna umiejętność.
- Ja pierdolę a tak lubiłem tą koszulkę. - Naruto przedostał się
przez chaszcze lecz jemu zdecydowanie poszło najgorzej. Miał kilka lekko
krwawiących zadrapań na nogach i rękach. Najgorzej wyglądała jego górna część
stroju. Była rozcięta od pachy w stronę brzucha. - Mam nadzieję, że Sakura mi
ją jakoś zszyje. Ehhh - westchnął głośno.
- Jesteś idiotą. Nawet Hinata przeszła bez zadrapania.
- Bo ona jest kobietą, a one wszystkie potrafią się lepiej wyginać
i mają mniej ciała ode mnie.
- No co ty nie powiesz. Ja sobie poradziłem.
- Widocznie w tobie też jest coś z kobiety.
- Odszczekaj to!
- Ani myślę! Babo-chłopie!
Zaczęli się szarpać jak to mieli w zwyczaju. Tylko Hinata o tym
nie wiedziała, więc ją to przeraziło. Na końcu przyblokowali się oboje i żaden
nie chciał puścić drugiego.
- Naruto trzeba już iść.
- To się poddaj i pójdziemy.
- Przypalić ci dupę? - Na twarzy Sasuke zagościł triumfalny
uśmieszek.
Puścili się oboje i zaczęli poprawiać ubrania. Koszulka Naruto
wyglądała jeszcze gorzej, bo podczas szarpaniny rozdarła się jeszcze bardziej.
- Jak odkryje swoją moc, to będziesz mógł sobie w dupę wsadzić
swój ogień. Poczekaj jeszcze trochę Sasuke, a przestaniesz być górą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać. W końcu nie
będę musiał cię niańczyć.
- Jasne, umarł byś z nudów, gdyby nie ja. Noż kurde! Coś ty zrobił
z moją koszulką? Sasuke! Tego to się już pewnie nie da zszyć. Sakura da mi
popalić jak jej pokaże jak wygląda.
- Coś wymyślisz.
- Wiem! Ty ją poprosisz! Tobie nie odmówi.
- O nic nie będę jej prosił. - Sasuke odparł groźnie.
- No weź, przecież jesteśmy przyjaciółmi. To drobiazg.
- Poproś Ivi, ona ci ją zszyje.
- Ale ja chcę aby Sakurka to zrobiła.
Hinata stała na uboczu nie mogąc zrozumieć całej tej sytuacji.
Przyjaźnią się, ale jak się szarpali, to wyglądało to groźnie. Coś mówili o
mocy i o ogniu. Czyżby to, że w nocy Sasuke trzymał w ręce ogień jej się nie
przywidziało?
- Naruto, nie gadaj o niej na naszych wyprawach. Dobrze wiesz co
ja o tym myślę i jeśli nie chcesz abym ci to powtarzał za każdym razem to nie
prowokuj do tego tematu. Hinata idziemy. Przez te wygłupy straciliśmy za dużo
czasu.
- Dobrze. - Odparła cicho.
- Oj mała rozluźnij się trochę. - Naruto podszedł i objął ją ramieniem.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. Chyba cię nie przestraszyliśmy?
- Troszkę.
- No tak… hehe… Nie wspomniałem ci, że my to tak
standardowo. Od czasu do czasu lubimy się poszarpać.
- To wyglądało trochę inaczej. - Naruto aż prychnął.
- Teraz nie było czasu i przy tobie się trochę hamujemy. Normalnie
by byśmy się jeszcze nawalali, aż któryś by padł.
Wędrowali jeszcze kawałek. Następnie musieli przeprawić się przez
strumyk. Aby się nie zamoczyć trzeba było przeskakiwać po kamieniach. Pierwszy
poszedł Sasuke. Poradził sobie idealnie.
- No mała, dasz sobie radę - blondyn z uśmiechem spojrzał na
Hinatę.
- Ja? Nie wiem - przerażenie i niepewność w jej oczach
sprowokowało Naru do działania.
- Ja cie przeniosę. - Wziął ją na ręce i zbliżył się do pierwszego
kamienia. - Trzymaj się.
przeskakiwał dość pewnie. Szło mu dobrze. Sasuke patrzył na nich z
politowaniem, jakby nie wierzył że to się dobrze skończy. Naruto radził sobie
doskonale. Przedostali się na drugą stronę i blondyn zaczął z radości kręcić
się w kółko.
- Widziałaś? Daliśmy radę, razem jesteśmy najlepsi!
Chciał ją chyba podrzucić w górę, lekko kucnął i gdy chciał odbić
się w górę noga mu się poślizgnęła. Momentalnie wylądował na tyłu. A ciężar
ciała Hinaty docisnął go do ziemi.
- Auuuć! No może jednak musimy jeszcze trochę potrenować - zaczęli
się śmiać.
- Zacznijcie od nauki lądowania. - Sasuke zawtórował śmiechem.
Czas mijał im przyjemnie. Hinata dzieliła swoją uwagę między
Naruto, Sasuke i Oturnię. Wszystko wokół niej wydawało się ciekawe. Po czterech
godzinach marszu zaczynała dostrzegać, czemu chłopcy się przyjaźnią. Naruto był
słodkim, zwariowanym, wiecznie uśmiechniętym gapą. Sasuke natomiast pokazał się
jako poważny, ostrożny, pewny siebie i uważny przywódca. Byli skrajnie różni i
dzięki temu uzupełniali się na wzajem. Przy wymieszaniu ich cech wychodził
układ idealny. Byli bezpieczni i wesoło mijał im czas.
Hinata zawsze bała się ludzi, ale przy nich czuła się z każdą
chwilą coraz lepiej. Idąc zauważyła dziwny kwiatek. Był niewielki w porównaniu
do innych. Miał jakieś dwadzieścia centymetrów średnicy. Płatki białe w różowe
plamki. Na środku biała kulka, a z kulki wystawały trzy wstążeczki. Falowały
one w górze. Wyglądało to tak, jakby tańczyły. Nie mogła odciągnąć on nich wzroku.
Zaczęła podchodzić przyciągana nie znaną siłą. Chciała je pochwycić, musiała to
zrobić. Ogarnęło ją pożądanie posiadania tego kwiatka na własność. Była już pół
metra od niego, wyciągnęła dłoń.
- Hinata nie!! - Sasuke wrzasnął, ale ona nie była w stanie odciągnąć
wzroku.
Kulka pękła i psiknęła w jej stronę różowym pyłkiem. Tylko to
pamięta, później zapadła ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz