poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 14 Ciężka noc

- Wspinałaś się kiedyś na drzewo? - Sasuke spojrzał na Hinatę taką miną jakby doskonale znał odpowiedź, a pytał wyłącznie dla formalności.
- Nie.
- Tak myślałem. - Westchnął ciężko. Więc jak ją teraz tam wciągnąć.
- To nic trudnego, na pewno dasz radę. - Naruto w ogóle nie widział problemu w tej sytuacji. - Ja ci pokażę gdzie stawiać nogi i sama zobaczysz jakie to proste.
Blondyn się jednak przeliczył. Okazało się to dużo trudniejsze niż przypuszczał. Hinata nie łapała aż tak szybko. Owszem była wysportowana, ale cała ta sytuacja tak ją krępowała, że nie radziła sobie.
- Dobra zróbmy to nieco inaczej. Na to drzewo będzie ciężko wejść, ale na to - i tu brunet wskazał niższe oddalone nieco od tego które chcieli obrać za nocleg - mogę ją podsadzić a ty ją wciągniesz z góry. Potem pomożemy jej dojść do celu.
- To się może udać. - Podeszli w trójkę do wybranego drzewa. Naru szybko wskoczył w odpowiednie miejsce. - No to dawaj ją. - W momencie gdy Sasuke zabrał się za realizacje planu, drugi z nich ryknął śmiechem. - Sprytnie to wykombinowałeś, w ten sposób będziesz mógł podejrzeć jej majtki.
Taki tekst do jakiejkolwiek dziewczyny we wiosce zostałby odebrany za żart i nikt by się nie przejął. A niektóre z dziewcząt chętnie same pokazałyby brunetowi majtki i nie tylko. Tu sytuacja wyglądała nieco inaczej. Nie pomogło zgromienie wzrokiem, blondyn tak się śmiał, że nie potrafił się pohamować. Hinata przypaliła buraka i nie chciała już wchodzić w ten sposób. Sasuke był wściekły odszedł na chwilę i przyniósł coś na styl liny, a raczej jej fragmentów, bo najdłuższy kawałek miał góra dwa metry. Nie pytając przewiązał Hinacie jeden w pasie i po jednym na każdej z kończyn. Złapał ją za nadgarstek i pociągnął ze sobą. Posadził na kamieniu, sam usiadł przed nią i zaczął ją do siebie przywiązywać. Hinata nic nie mówiła. Widziała złość w jego oczach i bała się, że zrobi jej krzywdę jeśli choćby się odezwie. Gdy skończył wstał. Wyglądało tak, jakby była mu na baranach, tyle tylko, że nie mogła w każdej chwili zejść. Podskoczył kilka razy, rozejrzał się uważnie po okolicy, a potem sięgnął jeszcze po coś do swojej torby i podszedł do jednego z drzew. Zaczął się wspinać. W momencie gdy nie miał się czego złapać wyciągnął sztylet i wbił go na tyle mocno aby utrzymał ich oboje. Wspinaczka trwała chwilę. Naruto gdy się już uspokoił chciał mu nawet pomóc, ale on tylko warknął na niego i poradził sobie sam. To nie było drzewo wybrane na nocleg. Gdy znaleźli się na górze przykucnął i chwile odpoczywał. Dla Hinaty to było cholernie krępujące. Była przywiązana do mężczyzny. Czuła jego ciepło i zapach. Słyszała dźwięki jakie wydawał podczas wspinaczki oraz przyspieszony oddech, gdy odpoczywał. Potem Sasuke zrobił coś czego ona się nie spodziewała. Wziął rozbieg i skoczył. Hinata bardzo się przestraszyła, zamknęła oczy. Poczuła szarpnięcie. Sasuke złapał się gałęzi, zarzucił nogami i chwilę później siedzieli okrakiem na jednym w wielkich konarów. Podniósł się sprawnie i spokojnym krokiem doszedł na obrane przez siebie miejsce. Wyciągnął kolejny sztylet i odciął ją od siebie.
- Masz, - wsadził jej w ręce broń - przetnij liny, ja idę po rzeczy.
Nie dał jej nawet odpowiedzieć, bo od razu zaczął zeskakiwać. Serce jeszcze jej waliło. To było szalone, co by było gdyby nie udał mu się ten skok i spadliby oboje.
- No, no! Lepiej we wiosce się nie chwal, że Sasuke przywiązał cię do siebie, bo dziewczyny cię za to zamordują z zazdrości - Naruto uśmiechał się do niej, widząc że jest w szoku zabrał jej sztylet i zaczął sam rozcinać liny. - No tak, on nie jest delikatny, masz otarcia. Zaraz coś ci na to przyniosę. Posmarujemy i jutro nawet nie będzie znaku.
- Naruto, czemu to robicie?
- Co robimy?
- Czemu mi pomagacie? Ja sprawiam wam tylko kłopot. - Chłopak się zaśmiał.
- Chyba raczej rozrywkę niż kłopot. Zawsze mnie śmieszy gdy Sasu chodzi wściekły, a wiesz mi, że ciężko go wyprowadzić z równowagi. Sprawny z nas duet. Może w nocy też mu wywiniemy jakiś numer, co ty na to? Na przykład podetniemy mu nieco włosy? Wchodzisz w to?
- Ty lepiej uważaj, żebym ja ci czegoś nie podciął jak będziesz spał! - zabrzmiało groźnie za plecami blondyna.
- Ty wiesz, że ja tylko żartuję. Dobrze wiem, że twoje włosy to świętość. - Wyszczerzył wszystkie zęby odpowiadając. Sasu rzucił mu jego rzeczy.
- Wytłumacz jej co i jak i kładźcie się spać. Jutro rano pobudka. Musimy nieco nadrobić stracony czas.

Naruto oddał Hinacie swój płaszcz aby mogła się okryć w nocy. Posmarował otarcia maścią. Dał wody, aby się napiła. Pokrótce wytłumaczył jak powinna się ułożyć i że nie może za wiele się wiercić, bo może spaść. Zapytał czy chrapie, bo jeśli tak, to jemu to nie przeszkadza, ale Sasuke będzie zły i niewyspany. Za każdym razem gdy mówił coś o czarnowłosym przyjacielu naśmiewał się z niego. Dobrze wiedział, że on słyszy, jednak nie padał, żaden odzew, raz tylko jak zaczął mówić o nim i Ivi oberwał w głowę jakimś owocem zerwanym z drzewa. Poprawił jej humor swoim pogodnym usposobieniem. Takiego człowieka jeszcze nigdy nie poznała. Był bardzo pogodny, wesoły, a z wyglądu tak barwy, jakby cała Oturnia była stworzona na jego podobieństwo. Oczy były niebem, a włosy słońcem, kolorowe koszulki i spodenki idealnie wkomponowały się w piękną roślinność, wypowiadane słowa, otulały jej uszy niczym ciepły wiatr muskający skórę. Sasuke natomiast był nocą. Momentami ją przerażał. W końcu Naruto się oddalił i ułożył do snu. Było na tyle ciemno, że ona niewiele widziała. Początkowo nie mogła zasnąć bo bała się wszystkich dźwięków jakie ją otaczały, ciemności, pojedynczych światełek, które czasem zapalały się w oddali i gasły, tego że jest na drzewie i może spaść, a nawet dwóch mężczyzn, którzy się nią opiekowali i tego co mogą jej zrobić gdy już dostaną się do ich wioski. Gdy była już wystarczająco zmęczona zasnęła. Sen nie przyniósł jej ukojenia. Wręcz przeciwnie. Powtórzyły się koszmary z poprzedniej nocy. Ponownie przeżywała horror. Krzyki ojca. Tak bardzo się go bała nawet teraz gdy był tak daleko od niej. Śniło jej się, że Hiashi był tak zły, że wyrzucił ją ze statku i ona spadając widziała zbliżający się jej koniec. Zerwała się gwałtownie. Poczuła że ktoś ją złapał za rękę. Nie widziała za wiele i była w takich szoku, że nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Chyba dalej musiała śnić, bo nogi miała w powietrzu.
- Hinata spokojnie, słyszysz mnie? - Głos wydawał się troskliwy, ale nie docierał do niej. - Spokojnie, trzymam cię.
Nic nie widziała, aż w pewnym momencie zauważyła mały tlący się ogień, który nieco rozświetlił sytuację. Sasuke trzymał ją za rękę i to dzięki temu uściskowi jeszcze nie spadła. Coś tu jednak podpowiadało jej, że to w dalszym ciągu musi być sen, bo on trzymał w drugiej ręce ogień? A to jest niemożliwe.
- Ja dalej śnię?
- To nie jest sen. Posłuchaj mnie uważnie. Musisz mi pomóc cię tu wciągnąć. Dobrze? - Pokiwała głową, choć była przekonana, że jednak jej to się śni. - Postaraj się zaczepić nogami.
- Dobrze.
- No to dalej - udało jej się oprzeć jedną z nóg na jakiejś wypukłości drzewa. - Teraz będę potrzebował drugiej ręki, więc zaraz zrobi się ciemno. Wyciągnij swoją dłoń, abym ją również mógł pochwycić.
Wykonała polecenie. Zbliżył swoją dłoń z ogniem i gdy był już blisko jej ręki ogień zgasł, a ona poczuła jego uścisk. Szybko ją szarpnął i pochwycił w ramiona. Oddychała ciężko i z przerażenia wydawała z siebie dziwne dźwięki.
- Już dobrze - przytulił ją do siebie i zaczął głaskać po głowie. - Już jesteś bezpieczna. Ciii.
- Co się stało?
-  Miałaś zły sen. Gdy się obudziłaś zbyt gwałtownie się poruszyłaś i prawie spadłaś. Widziałem, że śpisz niespokojnie, więc podszedłem na wszelki wypadek. Ledwo zdążyłem cię złapać.
- Sprawiam wam same problemy. Może powinnam zostać przy kapsule.
- Czemu w ogóle się w niej znalazłaś?
- Uciekłam… - rozpłakała się. On przytulił ją jeszcze mocniej.
- Już dobrze, nie płacz. Z nami jesteś bezpieczna. Już więcej nikt cię nie skrzywdzi. Ciiii.
Nie odezwała się. Dopiero gdy się wypłakała. Ucichła i podniosła głowę na Sasuke.
- Trzeba się położyć. Jeśli się nie wyśpimy, to będzie ciężko nam się jutro podróżowało. - Wypowiedział to spokojnie.
- Masz rację. - Jej wzrok przyzwyczaił się już do ciemności, a blask księżyca pozwolił dostrzec rysy jego twarzy.
- Poczekaj chwilę. Skoczę po moje rzeczy i na wszelki wypadek położę się koło ciebie.
Po chwili już był z powrotem. Położył się koło niej, tak że czuła jego obecność. W nocy jeszcze raz zaczęły się koszmary. Sasuke widząc to wtulił się w nią z tylu i zaczął jej szeptać do ucha, co ją bardzo uspokoiło i pomogło przespać resztę nocy w spokoju. Nie znała go, wydawał się niemiły i groźny, jednak gdy była w jego ramionach i słyszała ciepły głos czuła się zażenowana, ale bezpieczna.

Hinata otwierając rano oczy ujrzała uśmiechniętą od ucha do ucha twarz Naruto.
- Dzień doberek księżniczko! Dobrze, że się w końcu obudziłaś, bo głodny jestem, a Sasuke kazał mi tak długo siedzieć, aż sama wstaniesz.
- Nie ma go? - Dziewczyna zapytała niepewnie.
- Nie, nie ma. Cwaniak gdzieś się ulotnił jak tylko zobaczył, że nie śpię. Nawet nie dał mi zejść i się odpryskać. Musiałem lać  z drzewa.
- Ojej, przepraszam. Trzeba było mnie obudzić.
- Eeee, w sumie to i tak nie miałem nic do roboty. Teraz lepiej wykombinujmy jak stąd zejść.
- Zejść? - O tym nie pomyślała.
- Czekaj, zawołam gbura. Sasuke!! - Wrzasnął, że aż bębenki w uszach zapiekły. - Hinata już wstała! Wracaj tu dupku!
- Naruto jeśli chcesz możesz zejść, ja tu zaczekam.
- Spokojnie już idzie. - Uśmiechnął się widząc zbliżającą się postać.
- Czego się drzesz jak stare gacie na dupie? Pewnie nie wiesz jak ją znieść na dół, co? - Głos miał bez wyrazu, jakby w ogóle nie chciało mu się odzywać. Całkowicie odarty z delikatności jaką obdarzył Hinatę nocą. Spoglądając na niego była przekonana, że to się nie wydarzyło.
- Złapiesz? - Naruto zwrócił się już spokojnie.
- Dawaj ją.
Nie zdążyła zapytać o co chodzi. Naruto wziął ją na ręce i przeszedł kawałek po gałęzi. Wyciągnął ręce i po prostu ją puścił. Sekundę później wpadła w ręce Sasuke.
- Dzień dobry. Wyspana? - Spostrzegła że się do niej uśmiecha. Czyli jednak nie jest taki straszny i potrafi być miły.
- Tak - odpowiedziała niepewnie, zaskoczona całą sytuacją.
- To dobrze. Zjedź coś i ruszamy. Nie ma co za długo zostawać w tym miejscu. - Postawił ją i odszedł.
Naruto zeskoczył ze wszystkimi rzeczami jakie były jeszcze na drzewie. Objął ją ramieniem i poprowadził w miejsce gdzie mogli się posilić przed podróżą. Przy śniadaniu blondyn opowiadał różne historie. Główne o tym, jak z Sasuke czasem podróżują wyłącznie po drzewach. Zakładają się kto dalej zajdzie nie stawiając nóg na ziemi. Bywa, że kilka dni tak się przemieszczają. zazwyczaj wygrywa Sasu, bo Naru jest głodomorem i spada próbując coś upolować, bądź jak zaczyna się popisywać aby było ciekawiej.
W drogę wyruszyli w dobrych humorach. Zabrali kilka dodatkowych rzeczy twierdząc, że mogą się przydać później. Oni ich nie potrzebowali, ale dla Hinaty mogą się okazać niezbędne, gdy ponownie trzeba będzie ją gdzieś wciągnąć. Sasuke zarządził, że dziś muszą dojść do jaskini i tak jak wczoraj nie może to być zbyt późno, aby bezpiecznie dało się do niej dostać. Po drodze Hinata zachwycała się całym otaczającym pięknem. Hina była marną kopią w porównaniu do oryginału. Oddychała już swobodnie, nie tak jak pierwszego dnia. Książki po mamie nawet w połowie nie były tak ekscytujące jak Oturnia. Weszli w część w której było wiele różnych zwierząt. Widziała wielobarwne latające czworonogi, które nazywały się Ksyroki. Przypominały jaszczurkę ze skrzydełkami. Ciężko było określić ich charakterystyczny kolor, bo każdy był inny i miał inne barwy. Największy był długości ręki. Wydawały się bardzo przyjazne, Naruto jednak ją ostrzegał, że jeśli któregoś zdenerwuje to może ją ugryźć, ale krzywdy nie zrobi. Kilka nawet dało się pogłaskać. Chętnie poznałaby te stwory bardziej, ale Sasuke poganiał ich. Dotarli do chaszczy. Zastanawiali się jak przejść. Sasuke kazał Hinacie iść za sobą i starać się nie zaczepić o ostre gałęzie, bo zostaną rany. Gdy zapytała czemu nie wytną ścieżki, on stwierdził, że ta roślina ma w sobie kwas, jeśli się głęboko natnie, to od razu pryska nim i wtedy wypala skórę. Zdecydowanie lepiej dać się podrapać. Sasuke przechodził perfekcyjnie, nie dotknął nawet raz. Hinata starała się naśladować jego ruchy. Była bardzo wygimnastykowana, więc dałaby sobie radę nawet bez jego wskazówek. Gdy byli już po drugiej stronie spojrzał na nią z cwaniackim uśmiechem.
- No, no. Co jeszcze potrafisz?
- Nawet nie wiedziałam, że to potrafię.
- Coś kręcisz, za dobrze ci poszło. Może bić się też umiesz? - Zarumieniła się.
- Raczej nie. Kiedyś mnie uczono, ale mi nie szło. Zamiast tego chodziłam na gimnastykę.
- To też przydatna umiejętność.
- Ja pierdolę a tak lubiłem tą koszulkę. - Naruto przedostał się przez chaszcze lecz jemu zdecydowanie poszło najgorzej. Miał kilka lekko krwawiących zadrapań na nogach i rękach. Najgorzej wyglądała jego górna część stroju. Była rozcięta od pachy w stronę brzucha. - Mam nadzieję, że Sakura mi ją jakoś zszyje. Ehhh - westchnął głośno.
- Jesteś idiotą. Nawet Hinata przeszła bez zadrapania.
- Bo ona jest kobietą, a one wszystkie potrafią się lepiej wyginać i mają mniej ciała ode mnie.
- No co ty nie powiesz. Ja sobie poradziłem.
- Widocznie w tobie też jest coś z kobiety.
- Odszczekaj to!
- Ani myślę! Babo-chłopie!
Zaczęli się szarpać jak to mieli w zwyczaju. Tylko Hinata o tym nie wiedziała, więc ją to przeraziło. Na końcu przyblokowali się oboje i żaden nie chciał puścić drugiego.
- Naruto trzeba już iść.
- To się poddaj i pójdziemy.
- Przypalić ci dupę? - Na twarzy Sasuke zagościł triumfalny uśmieszek.
Puścili się oboje i zaczęli poprawiać ubrania. Koszulka Naruto wyglądała jeszcze gorzej, bo podczas szarpaniny rozdarła się jeszcze bardziej.
- Jak odkryje swoją moc, to będziesz mógł sobie w dupę wsadzić swój ogień. Poczekaj jeszcze trochę Sasuke, a przestaniesz być górą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać. W końcu nie będę musiał cię niańczyć.
- Jasne, umarł byś z nudów, gdyby nie ja. Noż kurde! Coś ty zrobił z moją koszulką? Sasuke! Tego to się już pewnie nie da zszyć. Sakura da mi popalić jak jej pokaże jak wygląda.
- Coś wymyślisz.
- Wiem! Ty ją poprosisz! Tobie nie odmówi.
- O nic nie będę jej prosił. - Sasuke odparł groźnie.
- No weź, przecież jesteśmy przyjaciółmi. To drobiazg.
- Poproś Ivi, ona ci ją zszyje.
- Ale ja chcę aby Sakurka to zrobiła.
Hinata stała na uboczu nie mogąc zrozumieć całej tej sytuacji. Przyjaźnią się, ale jak się szarpali, to wyglądało to groźnie. Coś mówili o mocy i o ogniu. Czyżby to, że w nocy Sasuke trzymał w ręce ogień jej się nie przywidziało?
- Naruto, nie gadaj o niej na naszych wyprawach. Dobrze wiesz co ja o tym myślę i jeśli nie chcesz abym ci to powtarzał za każdym razem to nie prowokuj do tego tematu. Hinata idziemy. Przez te wygłupy straciliśmy za dużo czasu.
- Dobrze. - Odparła cicho.
- Oj mała rozluźnij się trochę. - Naruto podszedł i objął ją ramieniem. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. Chyba cię nie przestraszyliśmy?
- Troszkę.
- No tak…  hehe… Nie wspomniałem ci, że my to tak standardowo. Od czasu do czasu lubimy się poszarpać.
- To wyglądało trochę inaczej. - Naruto aż prychnął.
- Teraz nie było czasu i przy tobie się trochę hamujemy. Normalnie by byśmy się jeszcze nawalali, aż któryś by padł.

Wędrowali jeszcze kawałek. Następnie musieli przeprawić się przez strumyk. Aby się nie zamoczyć trzeba było przeskakiwać po kamieniach. Pierwszy poszedł Sasuke. Poradził sobie idealnie.
- No mała, dasz sobie radę - blondyn z uśmiechem spojrzał na Hinatę.
- Ja? Nie wiem - przerażenie i niepewność w jej oczach sprowokowało Naru do działania.
- Ja cie przeniosę. - Wziął ją na ręce i zbliżył się do pierwszego kamienia. - Trzymaj się.
przeskakiwał dość pewnie. Szło mu dobrze. Sasuke patrzył na nich z politowaniem, jakby nie wierzył że to się dobrze skończy. Naruto radził sobie doskonale. Przedostali się na drugą stronę i blondyn zaczął z radości kręcić się w kółko.
- Widziałaś? Daliśmy radę, razem jesteśmy najlepsi!
Chciał ją chyba podrzucić w górę, lekko kucnął i gdy chciał odbić się w górę noga mu się poślizgnęła. Momentalnie wylądował na tyłu. A ciężar ciała Hinaty docisnął go do ziemi.
- Auuuć! No może jednak musimy jeszcze trochę potrenować - zaczęli się śmiać.
- Zacznijcie od nauki lądowania. - Sasuke zawtórował śmiechem.

Czas mijał im przyjemnie. Hinata dzieliła swoją uwagę między Naruto, Sasuke i Oturnię. Wszystko wokół niej wydawało się ciekawe. Po czterech godzinach marszu zaczynała dostrzegać, czemu chłopcy się przyjaźnią. Naruto był słodkim, zwariowanym, wiecznie uśmiechniętym gapą. Sasuke natomiast pokazał się jako poważny, ostrożny, pewny siebie i uważny przywódca. Byli skrajnie różni i dzięki temu uzupełniali się na wzajem. Przy wymieszaniu ich cech wychodził układ idealny. Byli bezpieczni i wesoło mijał im czas.
Hinata zawsze bała się ludzi, ale przy nich czuła się z każdą chwilą coraz lepiej. Idąc zauważyła dziwny kwiatek. Był niewielki w porównaniu do innych. Miał jakieś dwadzieścia centymetrów średnicy. Płatki białe w różowe plamki. Na środku biała kulka, a z kulki wystawały trzy wstążeczki. Falowały one w górze. Wyglądało to tak, jakby tańczyły. Nie mogła odciągnąć on nich wzroku. Zaczęła podchodzić przyciągana nie znaną siłą. Chciała je pochwycić, musiała to zrobić. Ogarnęło ją pożądanie posiadania tego kwiatka na własność. Była już pół metra od niego, wyciągnęła dłoń.
- Hinata nie!! - Sasuke wrzasnął, ale ona nie była w stanie odciągnąć wzroku.
Kulka pękła i psiknęła w jej stronę różowym pyłkiem. Tylko to pamięta, później zapadła ciemność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz