Wszystko jest odwrotnie niż być powinno. Ranek przynosi jej
ukojenie, po ciężkiej nocy. Przecież nie tak powinno to wyglądać! Przetarła
oczy. Tak jak dzień wcześniej, była sama. Korzystając z okazji, skryła się w
kącie i przebrała w swoje ubrania. Dobrze, że nie może przejrzeć się w lustrze.
Pewnie przeraziłaby się, widząc swoje odbicie. Nigdy nie miała odwagi chodzić w
tak krótkich sukienkach. Zdecydowanie wolała luźne spodnie i bluzę. Krępuje
się, że tyle ciała odkrywa, dlatego stara się o tym w ogóle nie myśleć. W
dodatku jej towarzysze sami często chodzą bez koszulki. Dla nich to nic
dziwnego, a wręcz naturalnego. Może z czasem ona do tego przywyknie, póki co,
woli uciekać wzrokiem w inne miejsca.
Nie zwlekając wyszła na zewnątrz. W porannym słońcu dostrzegła, że
jej siniaki zmieniają kolory, a niektóre zanikają. To zapewne za sprawą maści
jakie dostała od Naruto. Czuła się też mniej obolała, poza jej stopami. Miała
zakwasy w łydkach i udach. Buty były bardzo niewygodne. Sasuke starał się je
nieco przerobić. Była mu wdzięczna, a różnicę odczuła od razu. Wieczorami
przebijała pęcherze, jakie powstawały za dnia. Wiedziała, że w końcu
przywyknie. Choć nie była zbyt wytrzymała na ból, to zaciskała zęby i parła do
przodu.
Chłopcy podobnie jak poprzedniego dnia wymachiwali kijami. Nie
chciała im przeszkadzać, dlatego przysiadła na kamieniu w bezpiecznej
odległości. Wszystko po to, by nie zostać zauważona. Naruto tak jak wczoraj
próbował podejrzeć ruchy przyjaciela. On chyba nigdy nie da rady się nauczyć
tego układu. Nie udało jej się długo ukryć swojej obecności. Blondyn ją
spostrzegł i głośno się przywitał. Hinata nie chciała im przeszkodzić. Kazała,
aby nie zwracali na nią uwagi i dalej kontynuowali. Sasuke chwilę jej się
przyglądał, po czym kazał Naruto zacząć od początku. Obserwowanie ich było
przyjemne. Czuła się nieco zawstydzona, bo oboje byli bez koszulek, a ona dokładnie
widziała jak poruszają się ich mięśnie. Poczynania Naruto wywoływały uśmiech na
twarzy dziewczyny. Przy nim zdecydowanie nie można się nudzić.
Ta dwójka przypominała jej osoby, których brak z każdym dniem
odczuwa coraz bardziej. Naruto co prawda z wyglądu jest zupełnie inny, ale
charakter ma podobny do Obito. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby ta
dwójka się spotkała. Sasuke przypomina jej Nejiego, choć tu podobieństwo jest
znacznie mniejsze. Kuzyn zawsze okazywał jej pozytywne uczucia, a brunet wydaje
się człowiekiem o dwóch twarzach. Czasem odczuwa lęk, gdy na niego patrzy, ale
to tylko za dnia. Nocą sprawia wrażenie kogoś zupełnie innego. Jego osoba
przypomina jej postacie z baśni, o których opowiadała jej niania. Może ktoś
rzucił na niego czar i właśnie dlatego za dnia jest nieczuły i zimny jak
kamień, a nocą troskliwym przyjacielem. Ciekawe co by jej na takie
przypuszczenia powiedział Naruto? Pewnie by ją wyśmiał. Jeśli zaprzyjaźnią się
bardziej z blondynem, to może kiedyś się go o to zapyta. Mimo wspomnień z nocy,
wydaje jej się, że z brunetem nigdy nie będzie w stanie stworzyć tego co nazwać
można wzajemnym zaufaniem, ani przyjaźnią. Nawet gdyby bardzo tego chciała, to
jest w nim coś co czasem ją przeraża. Jego oczy, włosy, spojrzenie, głos, a
nawet dotyk, w niektórych momentach przypominają jej osobę o której z całych
swoich sił stara się nie myśleć i wymazać ze swojej głowy na zawsze. Nie widzi
w nim Obito, choć bardzo by chciała, tylko swojego byłego narzeczonego.
Umysł spłatał jej figla. Pogrążyła się we wspomnieniach.
Przypomniała jej się wizyta w oranżerii. Była taka szczęśliwa. Czy w dniu, gdy
Itachi jej powiedział, że jest dla niego ważna, to kłamał? Czemu to zrobił?
Chciałaby wiedzieć, dlaczego tak ją potraktował. Żeby mogła poznać prawdę,
musiała by wrócić. W takim razie umrze nie znając odpowiedzi na swoje pytania.
Tak będzie lepiej. Woli żyć w niewiedzy, niż ponowie stanąć przed nim. Nie chce
go widzieć, a tym bardziej swojego ojca. Nigdy mu nie wybaczy, że ją uwięził.
Tata powtarzał, że w ten sposób ją chroni. Jak może mu wierzyć, po tym czego
doświadczyła od postawienia nogi na dzikiej stronie Oturni? Może kiedyś, jeśli
udałoby jej się nauczyć jak żyć i przeżyć, to wróci tylko na chwilę i udowodni
mu, że ten świat nie jest taki straszny i niebezpieczny jak on twierdził.
Nie dostrzegła, gdy trening się skończył. Naruto wyrwał ją z
transu. Śmiał się z kumpla, że albo jego czar nie działa na dziewczęta z Konro,
albo koszulka, którą jej użyczył cuchnęła, bo dziewczyna zdjęła ją jak tylko
wstała. Sasuke prychnął i nie skomentował jego wypowiedzi. Gdy nikt go nie
widział, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Sam siebie ostatnio nie
poznawał. Do tej pory dbał tylko o Ivi. Ta "mała paskuda" nieźle namieszała w
jego życiu. Powinien coś dla niej przynieść. Będzie zła, bo od wczoraj miał być przy niej. Jakoś się wybroni, w końcu Ivi nie potrafi się na nikogo zbyt
długo gniewać. Jak jej przedstawi Hinatę, to pewnie zapomni o jego nieobecności
i skupi się na odkrywaniu sekretów nowej osoby.
Hinata wiedziała jak będzie wyglądać dalsza część dnia. Posiłek,
pakowanie swoich rzeczy i podróż. Tym razem ciekawość blondyna wzięła górę.
Chciał wiedzieć jak najwięcej. Wypytywał Hinatę o wszystko co przyszło mu do
głowy. Chciał wiedzieć jak się żyje w Konro. Bolały ją te pytania. Nie mogła
powiedzieć mu zbyt wiele, bo sama nie znała większości odpowiedzi. Powiedziała
mu tylko to co sama usłyszała od Itachiego. Przyznała się też, że uciekła.
Naruto chciał wiedzieć znacznie więcej. Sasuke przerwał im rozmowę. Tylko on widział,
jak Hinata bardzo chciałaby uniknąć tego tematu. Była wdzięczna brunetowi za
ratunek. Miło wiedzieć, że jego dobra strona pokazuje się czasem również w ciągu dnia.
Wieczorem Sasuke czekał, aż Naruto zaśnie. Przysiadł się do Hinaty
i zapytał jej kim jest Itachi. Była zaskoczona, że w ogóle on zna to imię. Nie
pamiętała aby kiedykolwiek głośno je wypowiedziała. Brunet przyznał się, że
słyszał jak mówiła o nim przez sen. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale nie
dała rady. Próbując ułożyć sobie jakąkolwiek odpowiedź w głowie, rozpłakała
się. Sasuke zarządził, że lepiej już spać. Położyli się. Wtedy on ją do siebie
przytulił i powiedział, że więcej nie zapyta. Poczeka, aż sama będzie gotowa
opowiedzieć mu co tak naprawdę się wydarzyło. Po tych słowach odwróciła się do
niego przodem, podziękowała i wtuliła niepewnie. Sama nie rozumiała dlaczego on
to robi, ale wolała nie pytać. Tak bardzo potrzebowała jego wsparcia, że nie
chciała go stracić mówiąc coś niepotrzebnego.
Mimo tego co dawał jej Sasuke i Naruto, nocą dalej miała koszmary.
Strach przed tym, że zostanie odnaleziona i zabrana był zbyt duży. Tej nocy
dręczył ją zupełnie inny sen. Ona tylko obserwowała i wydawało się, że nikt jej
nie widzi. Chciała krzyknąć i błagać aby przestano. Nikt jej nie słyszał, nikt
nie zareagował, a ona nie mogła odwrócić wzroku. Była sparaliżowana ze strachu.
Musiała patrzeć całym sercem pragnąc, aby to nie była prawda. Przed nią był
Obito. W jako takim pionie trzymał się wyłącznie dzięki więzom na nadgarstkach,
podczepionych u góry. Nogi nie miały już siły stać. Wisiał z opuszczoną głową.
Przy nim stał Kisame z batem w ręku. Hiashi, Madara i Itachi przyglądali się
całemu zajściu. Najstarszy Uchiha zadawał pytania dotyczące kapsuły i domniemanego
miejsca pobytu Hinaty. Obito odpowiadał, że nic nie wie. Taka odpowiedź nie
podobała się żadnemu z obserwujących. Itachi znużony słowami kuzyna, dał znak
ręką. Kisame z piekielnym uśmieszkiem zamachnął się i wymierzył kolejne
dziesięć śmignięć przesłuchiwanemu. Widziała jak Obi zaciska zęby i stara się
nie dać im satysfakcji. Widziała też jak krew leje się po jego nogach, a
podłogę zalewa czerwona maź. W życiu nie przypuszczałaby, że którykolwiek z
nich może być zdolny do takich czynów. Krzyczała, niestety jej usta były nieme.
Czuła słone łzy na policzkach. Nie mogła się odwrócić, nawet powieki nie
zamykały się mimo wielu prób. To był straszny obraz, którego w żaden sposób nie
mogła wymazać ze swojej głowy. Kisame zatrzymał się. Obito ciężko dyszał. Mimo
bólu zaczął się głośno śmiać. Nikt nic nie mówił. Serce dziewczyny waliło jak
szalone. Jej przyjaciel uniósł głowę. Miał rozcięty łuk brwiowy, przez co
połowa twarzy zalana była krwią. On mimo tego się uśmiechał i patrzył na nią.
Wyglądało jakby jedynie on ją widział. Tym razem dała radę mrugnąć.
Przestraszyła się, gdy otwierając oczy miała jego twarz zaledwie trzydzieści
centymetrów przed sobą. Obito uśmiechał się i przyglądał jej się uważnie.
- Nie możesz tu wrócić. Jeszcze nie teraz.
Wypowiedział tylko te słowa, po czym przemienił się w obłok i
zniknął. Zapanowała ciemność. Wołała go, ale nikt jej nie odpowiedział.
Wyglądało, że została sama. Chciała biec, lecz nogi zrobiły się ciężkie niczym
kamień. Co to wszystko mogło znaczyć? Gdzie podział się Obito i jego oprawcy?
Płakała jak zwykle. Czemu w takich chwilach wiecznie jest beksą? Miała w sobie
tyle siły, by uciec i co się zmieniło? Znowu jest zależna od kogoś. Sama nie
poradziłaby sobie nigdzie. Zamiast pomagać ona jedynie ryczy. Prosiła by Obito
do niej wrócił. Chciała mu pomóc. Nie wiedziała tylko, co może zrobić w takiej
sytuacji.
- Jesteś moja! - W kompletnych ciemnościach, ktoś wyszeptał jej do
ucha te słowa, równocześnie łapiąc ją za nadgarstki i uniemożliwiając
jakikolwiek ruch. Nie widziała twarzy, nie rozpoznała głosu, mimo tego była
pewna, że to był Itachi.
Ze strachu serce mało co jej nie eksplodowało. Obudziła się głośno
krzycząc. Jeśli wydawało jej się, że wcześniejsze sny były koszmarne, to ten
zdecydowanie był z nich najgorszy. Przed oczami cały czas miała zakrwawioną
twarz Obito. Wyrywała się z objęć Sasuke. Swoim głośnym zachowaniem, obudziła
również Naruto. Blondyn pierwszy raz widział, aby ktokolwiek się tak
zachowywał. Nie wiedział co zrobić. Brunet krzyknął na niego, aby mu pomógł, bo
sam nie mógł sobie dać rady, a było bardzo ciemno i nie chciał, by przypadkiem
zrobiła sobie krzywdę. Oboje ją unieruchomili. Wtedy ona ponownie zobaczyła,
jak w ręce Sasuke tli się ogień. Uciszyła się, patrząc to na niego, to na jego
dłoń. W myślach powtarzała, że to sen. Chciała obudzić się z tego koszmaru. W
tej chwili mogłaby się znaleźć w swoim pokoju i nie protestowałaby, że znowu
jest więźniem. Pragnęła tylko, aby to wszystko się skończyło.
- Hinata, co się stało? - Zmartwiony zapytał Naruto. On nic nie
rozumiał, bo wcześniej nie budził się i nie widział jak ona zachowuje się w
nocy.
Sasuke był bardziej przygotowany, choć tym razem zaskoczyła nawet
jego. Zadziwiła go ilość jej siły. Taka krucha i delikatna, a on miał problemy
ją powstrzymać. Musiała wzbudzić w sobie bardzo dużą ilość adrenaliny.
Zastanawiało go, co było powodem.
- Muszę wracać. Proszę, puśćcie mnie. Muszę tam wrócić!
- Gdzie chcesz wrócić? - Z poważną miną zapytał brunet.
- Muszę wrócić. Wypuście mnie. Ja muszę tam wrócić. - Powtarzała
niczym mantrę, jakby nic innego do niej nie docierało.
- Gdzie ty chcesz wrócić? Uciekłaś z piekła, a teraz chcesz tam
wrócić?! - Jego ton był dużo surowszy. Widział, że spokojnym głosem nic nie
zdziała. Naruto nie wiele rozumiał, dlatego wolał się nie wtrącać. Wiedział, że
w takich chwilach jego przyjaciel lepiej się spisze od niego.
- Ty nic nie rozumiesz! Ja muszę wrócić. - Wbiła w niego
spojrzenie, które paliło od środka. W oczach miała strach jakiego nigdy u
nikogo nie widział. Było tam coś jeszcze, ale on nie potrafił tego odczytać. -
Oni skrzywdzą Obito, a ja nie mogę do tego dopuścić! Muszę mu pomóc! - Chciała
się wyszarpnąć, ale dalej ją trzymali.
- I co zrobisz? Uciekłaś, aby się od nich uwolnić. Błagałaś mnie,
abym nie pozwolił im ciebie znaleźć. Teraz chcesz im się sama podać na tacy?!
Co cię czeka gdy wrócisz? Zastanów się Hinata, co chcesz zrobić! Jeśli wrócisz,
to twoje koszmary staną się realne. Ci co cię skrzywdzili dalej będą to robić.
Nie trzeba być jednym z was, aby domyślić się, że ukarano by cię za to co
zrobiłaś. Pytam się, komu chcesz pomóc?!
- Przyjacielowi! Nie ważne co stanie się ze mną! Nie pozwolę, aby
on cierpiał za mnie! Puszczajcie mnie!
Sasuke puścił, a Naruto poszedł w jego ślady. Hinata nie wiedziała
co ma teraz zrobić. Był środek nocy. Czy powinna wyjść? Może zaczeka do rana?
Wszystko było nie tak jak być powinno. Tak myślała w tamtej chwili.
- To twoje życie i ty decydujesz co zrobisz. - Brunet przerwał
milczenie. - Twoja decyzja wydaje się głupia i egoistyczna. Myślisz, że jesteś
w stanie komuś pomóc? Może zacznij od siebie. Pozwoliłaś, by inni doprowadzili
cię do aktualnego stanu, co oznacza, że nie potrafisz nawet pomóc samej sobie.
Jeśli tam wrócisz, to nic się nie zmieni. Twój przyjaciel i tak zostanie
ukarany, o ile jest winny, a ty będziesz na to patrzeć. Chcesz mu pomóc? To naucz
się dbać o swoją dupę, wtedy może uratujesz również jego.
- Jeśli będę zwlekać, to będzie za późno. - Jego słowa ją bolały.
Wiedziała, że to prawda. On był na tyle bezczelny, że wyrzucił jej to prosto w
twarz. Pierwszy raz ktoś, poza Hanabi, powiedział jej, że jest beznadziejna.
- Już jest za późno. To piąta noc jaką spędzasz z dala od swoich.
Jeśli twoi wrogowie są tak okrutni jak się wydaje, to już za późno, aby
uratować tego chłopaka.
- Więc co mam zrobić? - Zalała się łzami. Bezsilność ją przytłaczała.
- Na tej planecie nic nie dzieje się bez powodu. Jesteś tu i
musisz odkryć jakie jest twoje przeznaczenie.
To brzmiało jak historia prosto z baśni.
- Przeznaczenie? Ja właśnie od niego uciekłam?
- Widocznie, to nie było to prawdziwe. - Zaczął się oddalać i
wracać na miejsce swojego spania. - Kładźmy się. Jutro czeka nas długa droga.
Naruto, ty też idź spać!
- Co z Hinatą? - Zapytał blondyn. - Nie boisz się, że ucieknie jak
zaśniemy.
- To jej decyzja. Niech robi to co uważa za słuszne. -
Odpowiedział w swój standardowy, lekceważący sposób.
- Sasuke! Ona sobie bez nas nie poradzi! Nie możemy pozwolić jej
samej szukać drogi do Konro!
- Jest dużą dziewczynką. Nie przełożysz jej przez kolano i nie
wytłumaczysz, że jej myślenie jest na równi z pięciolatkiem. Na siłę nie możemy
jej pomóc. Niech się z tym prześpi i sama podejmie decyzję.
Była zła. Jak on mógł ją przyrównać do pięciolatka. Jest dużo
mądrzejsza i nie myśli lekkomyślnie. On jednak jest dupkiem, tak jak to Naruto
na okrągło powtarza. Więcej nie będzie o nim dobrze myśleć i nie pozwoli, aby
ją przytulał w nocy.
Klęczała zapłakana z głową spuszczoną w dół. Nie wiedziała co ma
teraz zrobić. Jej nogi wydawały się nie słuchać. Powinna wstać i udać się w
drogę. Nie mogła nic więcej zrobić niż płakać. Przed oczami widziała Obito. On
cierpiał za nią. Choć nie mogła tego udowodnić, to była pewna, że coś się
stało. Ktoś chce mu zrobić krzywdę, a może Sasuke ma rację i jest już za późno
aby go uratować.
Jej stan przemyśleń przerwał Naruto. Usiadł koło niej i okrył
swoim płaszczem.
- Jestem kiepski w przemówieniach i nie potrafię nikogo pocieszać,
ale ja wierzę, że twój przyjaciel sobie poradzi. Jeśli to ten sam, co zrobił
ten szałas którym przyleciałaś, to jestem pewny, że coś wymyśli i przytrze
nosa, tym od których uciekłaś.
Sasuke nie oświetlał już jaskini w której spali. Mogła jedynie
wyobrażać sobie jak wygląda twarz chłopaka, który był teraz przy niej.
Pociągnęła nosem. Chciała wierzyć w jego słowa.
- Co jeśli się mylisz? - By uwierzyć, potrzebowała czegoś więcej.
- To nie wiesz jak to zawsze jest we wszystkich historiach? Główny
bohater poświęca swoje życie morderczym treningom, po czym powraca aby sprać
dupy wszystkich, którzy zaleźli mu za skórę. - Głos miał rozbawiony. Cały
Naruto.
- Dobry plan, ale nie do wykonania. Nigdy nie miałabym szans, aby
pokonać kogokolwiek.
- Więc ja ci pomogę, tylko musisz dać mi trochę czasu. Jak w końcu
uwolnię swoją moc, to pokażę tym wszystkim czubkom z Konro kto tu rządzi.
- Moc? Przecież ty już jesteś silny. - Nie zrozumiała o czym on
mówi.
- No jestem, ale to wciąż za mało. Jeszcze muszę odkryć zdolność
jaką podarowała mi natura.
- Nic nie rozumiem. - On mówił tak jakby się czegoś nawciągał.
- Czego ty nie rozumiesz? Przecież każdy to ma w sobie i wszyscy o
tym wiedzą.
- Idź spać, ciołku! - Wtrącił się brunet.
- Sam jesteś ciołek! Ja tu prowadzę poważną rozmowę, a ty się nie
wtrącaj!
- Spójrz na nią. Ona nawet nie wie o czym mówisz, bo w Konro
zamknęli się za murem.
Sasuke miał racje. Nawet blondyn załapał o co mu chodzi.
- Idźcie spać! Jutro pobudka o świcie i godzinny trening, więc
radzę oszczędzać siły.
Położyli się. Naruto zapytał czy ona chce, aby spał bliżej niej.
Dziewczyna się zgodziła. Nie chciała, by Sasuke więcej ją przytulał. W nocy
znowu spała niespokojnie. Szybko odczuła brak komfortu jaki dawał jej brunet.
Naruto nie budził się z nią i nie przytulał jej, aby czuła się bezpieczniej i
spokojniej spała. To była jej najgorsza noc. Zastanawiała się, czy brunet budzi
się, mimo, że śpi daleko od niej. Czuła się dziwnie i bardzo głupio, ale w
końcu przysunęła się do Naruto. Z początku bała się być zbyt blisko.
Utrzymywała niewielką odległość. Gdy to nie pomagało, to przysunęła się tak,
aby ich ciała delikatnie się stykały. To było dziwne, że można aż tak twardo
spać. Zazdrościła mu tego. Nie wierzyła, że to robi, ale musiała zaryzykować.
Sama siebie otuliła jego ręką. Z przerażeniem czekała na reakcje. Spał jak
suseł. Przez sen przyciągnął ją mocniej do siebie. Jego dotyk różnił się od
drugiego z towarzyszy. Naruto był jak piecyk. Przy nim mogłaby się nie
przykrywać. Rozbawił ją też, że w tej pozycji cichutko pochrapywał. Zanim się
uspokoiła, chwilę to trwało.
Hinata odniosła wrażenie, że od ostatniego przebudzenia minęło
jakieś dziesięć minut. Spała w objęciach blondyna. On bardzo się zdziwił widząc
ułożenie w jakim byli. Zaczerwienił się i z zakłopotania nie wiedział co
powiedzieć. Krępowała go ta sytuacja. Chwilę przerwał Sasuke. To on ich budził,
a że oni zamiast wstać, to się dziwnie spoglądali to na siebie, to w przeciwną
stronę, więc on przypomniał o swojej obecności.
- Zachowujecie się, jakbym was przyłapał na świntuszeniu. Wstawać
i za pięć minut chcę was widzieć na dworze.
- Nas? - Zapytała Hinata. Przypaliła buraka, po usłyszanych
słowach.
- Was! Jak na moje to jasno się wyraziłem wczoraj i nie zamierzam
dziś się powtarzać. - Odwrócił się i chciał wyjść.
- Sasuke, po co ja mam też wyjść? Ruszamy w dalszą drogę? - Dalej była zaskoczona pobudką.
- Bo skoro masz kogokolwiek uratować, to musisz się czegoś
nauczyć. - Nic więcej nie powiedział. Nie czekał też na odpowiedź. Po porostu
wyszedł.
Hinata i Naruto przebrali się i wyszli na zewnątrz. Sasuke miał
trzy kije. Jeden rzucił do Naruto. Ten pewnie złapał. Od razu kazał mu iść i
samemu trenować. Powiedział, że niedługo dołączą do niego. On niechętnie się
oddalił. Bardzo był ciekawy co Sasuke powie Hinacie. Udawał, że ćwiczy, ale
zarówno podsłuchiwał, jak i podglądał. Jego przyjaciel wiedział, że blondyn tak
zrobi. Miał to gdzieś. Teraz musiał zrobić coś ważniejszego.
- Wczoraj Naruto powiedział ci, że chce odkryć swoją moc. - Zaczął
pewnie i z lodowatym spojrzeniem. Nie wiedziała czy się go bać, a może uciekać.
Przytaknęła tylko, bo słowa wydusić nie mogła. - Tak naprawdę nazywa się to
zupełnie inaczej. Tubylcy mówią na to ninju. W tłumaczeniu na ludzką mowę
bardziej można powiedzieć, że to zdolność. To my nazwaliśmy to mocą.
- Co to jest ninju? - Zapytała nie rozumiejąc co do niej mówi.
- No przecież ci to powiedziałem. Ninju to zdolność. - Uśmiechnął
się delikatnie. - Znasz już teoretyczne znaczenie. Czas na praktykę.
Wyciągnął przed siebie lewą rękę. Wyglądała zwyczajnie.
Niespodziewanie zapłonęła jak pochodnia. Hinata odskoczyła przestraszona tym co
widzi. Za każdym razem gdy widziała jak trzymał ogień, tłumaczyła sobie, że to
niemożliwe i on nie mógł tego zrobić tak po prostu. Musiał mieć coś, co
uwalniało go, a jednocześnie nie parzyło dłoni. Teraz jednak, to nie był słabo
tlący się płomyk, tylko ogromny płomień buchający z jego ręki. W drugiej
trzymał dwa kije. Złapał tak, że krzyżowały się w środku. One również
zapłonęły. Dziewczyna stała z szeroko otwartą buzią. Nie wierzyła w to co
widzi. Przecież on się właśnie palił, a Naruto się jedynie szczerzył i nie
pomagał koledze. Chciała się nieco cofnąć. Potknęła się i usiadła na ziemi.
Ogień zgasł, a Sasuke podszedł do niej i podał jej rękę. Dłoń była gładka i
biała jak wcześniej. Jak to możliwe, że nie miał ani śladu?
- Jak to zrobiłeś? - Zapytała dalej przestraszona tym co widziała.
- To nic trudnego, jeśli chcesz to i ty możesz uwolnić swoje ninju.
- Nie wiem czy bym potrafiła. - Nie rozumiała tego co się dzieje.
Nogi jej się trzęsły, a serce waliło jak szalone. Jeśli ona mogłaby też władać
ogniem, to może w końcu przestałaby być beksą i mogłaby wrócić, by pomóc
przyjaciołom i postawić się ojcu.
- Jak dotąd, tylko Naruto ma z tym problemy. Podejrzewam, że nie
jesteś tak tępa jak on, więc może nawet szybciej od niego załapiesz o co w tym
wszystkim chodzi. Na to jednak potrzeba czasu, a ty chyba rozważasz powrót do
Konro. Ja i tak pomagam ciołkowi. Jeśli chcesz możesz dołączyć do nas, ale pod
jednym warunkiem.
- Jakim? - Nie spodobało jej się, że on stawia ultimatum.
- Odejdziesz dopiero gdy powiem, że jesteś gotowa.
Jaką decyzję powinna podjąć?...
Nie ma jak rozwarzania na temat popierdolenia sasuke xD Podoba mi sie jak autorzy roznie go przedstawiają i ogolnie jego opisy.
OdpowiedzUsuńCo do treningow jak by przede mną wymachiwali kijami tacy przystojniacy jak sasuke i naruto to tez tylko bym siedziala na dupie i gapila sie na nich a slina leciala by mi po ryju.
Czekam na następy post. Pozdrawiam i weny
Dzięki wielkie za komentarz :)
OdpowiedzUsuńPiszę teraz dla dwóch osób. Jedną z nich jesteś Ty :)))
Tak naprawdę to najwięcej uwagi poświęcam opowiadaniu, którego nigdzie nie zamieściłam. Może kiedyś podzielę się nim ze światem, ale póki co nie widzę sensu, bo to co robię nie znajduje zbyt wielu odbiorców :)