środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 21 Nowy początek



Naruto szedł ścieżką prowadzącą prosto do pokoju Sakury i Ino. Trzy tygodnie go nie było, więc maszerował zadowolony, że wreszcie nacieszy się widokiem ukochanej. Miał nadzieję, że ona stęskniła się za nim i nareszcie zmieni zdanie co do niego. Choć jak dotąd nie dała mu szansy, to on ciągle wierzy, że w końcu mu się uda. Po drodze mijał zgraje dzieci bawiących się w ganianego. Najmłodsza z dziewczynek nie nadążała za resztą i przewróciła się. Blondyn podszedł i pomógł jej się podnieść. Otarł łzy z pultaśnych policzków, a by poprawić humor dziecka dał jej jeden z kwiatków. Dziewczynka zaczęła się śmiać i wyciągać rączki, by on ją wziął ze sobą. Poczochrał jej jedynie włosy i obiecał, że jeszcze do niej przyjdzie.
Duży bukiet kwiatów, nie wyglądał tak okazale jak zaraz po zerwaniu. Gdy niósł go w nocy, nieco się zniszczył, a pąki oklapły. To jednak go nie powstrzymało. To ulubione kwiaty Sakury i rosną tak daleko, że nie da się ich przynieść w stanie idealnym. Jak to mówią, liczy się gest, a jemu gestu nie brakuje. Zapukał i wszedł do pokoju, gdy usłyszał “proszę”. Wcześniej wchodził zaraz po zapukaniu. Oduczyła go pięść różowłosej dziewczyny, gdy wszedł jak się przebierała. Teraz wolał się nie narażać, zwłaszcza, że dziewczyna miała w ręce siłę trzech chłopa.
- A, to ty. - Znudzony głos dziewczyny, nie sugerował, że się cieszy.
- Sakurcia, jak ty pięknie wyglądasz. - Dla niego nie musiała się stroić. Wyglądała wspaniale zawsze i w każdej sytuacji. Teraz założyła swoją najładniejszą sukienkę, bo dowiedziała się, że Sasuke wrócił. - Przyniosłem ci kwiatki.
Obdarzyła nieprzychylnym spojrzeniem bukiet oklapłych kwiatów. Tylko niektóre były na tyle silne, że przetrwały podróż i wyglądały jakoś.
- Nie chcę kwiatów. - Odburknęła niezadowolona. Siedziała na łóżku i czesała włosy, nie zwracając na niego uwagi. Jego ciągłe zaloty już ją nudziły.
- Przecież to twoje ulubione. - Kucnął przy niej i wyciągnął bukiet w jej stronę.
- Sugerujesz, że lubię takie trupy? Jaka kobieta ucieszyłaby się z takich kwiatów? - Nie zwracając na jego kwaśną minę, postanowiła zmienić temat. - Co robi Sasuke?
- Nie wiem, łazi gdzieś.
- Uważasz się za jego przyjaciela i nie wiesz co on teraz robi?
- Dobrze wiesz, że jestem jego najlepszym przyjacielem.
- I co w związku z tym? Mógłbyś coś dla mnie zrobić i szepnąć mu dobre słowo na mój temat. - Spojrzała wzrokiem, który sugerował, że jest rozczarowana, iż do tej pory tego nie zrobił.
- Ja cały czas mu mówię, jaka jesteś wspaniała, ale ten kretyn jak coś sobie ubzdura, to nie przekonasz osła.
- Ty sam jesteś osioł. Zabieraj te badyle i daj mi spokój! Przyjdź jak się dowiesz, gdzie jest Sasuke.
Powiedziałby jej, że pewnie siedzi u Ivi, ale wie, że dziewczyna się tylko bardziej zdenerwuje.
- Sakurcia, proszę. - Wyciągnął bukiet w jej stronę, podstawiając jej prawie pod nos. - Wiem, że to twoje ulubione. Trochę padły, ale ty jesteś najlepsza i na pewno pod twoją opieką odżyją.
- Nie chce ich. Co innego, gdyby dał mi je ktoś inny.
Chłopak nie planował się poddawać. On też potrafił być cwany.
- Sasuke pomagał mi je zrywać.
To zadziałało jak kubeł zimnej wody. Gdyby powiedział jej od razu, to już na początku znalazłyby się we wazonie.
- No dobrze, skoro Sasuke też rwał.
Zabrała bukiet i zajęła się nim. Wyprosiła Naruto, twierdząc, że musi coś zrobić, a on jej przeszkadza, ale obiecała, że przyjdzie do nich i podziękuje im obu za jej ulubione kwiaty. On dał jej szybkiego całusa w policzek i wybiegł, zanim zdążyła wrzasnąć, że ma tego więcej nie robić. Okłamał ją, ale cieszył się, że prezent od niego, będzie stał w jej pokoju na honorowym miejscu. Podejrzał chwilę przed zamknięciem drzwi i widział jak dziewczyna zanurzyła całą twarz, wdychając ulubiony zapach.

Hinata była pozytywnie zaskoczona. Pierwszy raz poznała dziewczynę taką jak Ivi. Była dla niej życzliwa i miła. Gdy wymyślała ubrania to biegała po pokoju i szukała co mogłoby się nadać. W ich towarzystwie rządził śmiech, a Mad pomagała wesołej trzpiotce. Choć wydawało się, że mina starszej jest nieco znudzona, to co jakiś czas sama żartowała z poczynań przyjaciółki. Dla Hinaty Ivi z charakteru przypominała żeńską wersję Naruto, więc to pewnie dlatego zainteresował się nią Sasuke. Choć dziewczyna zwinnością i gracją mogłaby zaskoczyć niejedną osobę, w odróżnieniu od blondyna. W tak doborowym towarzystwie czas leciał bardzo szybko.

To był moment w którym oboje czekali na reakcję drugiego. Kakashi miał też chwilę, na przyswojenie tego, co właśnie usłyszał.
- No dalej, nic nie powiesz? Nie zapytasz? - Pierwszy odezwał się Sasuke. Bacznie obserwował minę swojego mistrza. Pozwolił też sobie na uśmiech triumfu.
- Zatarłeś ślady?
- Nie znajdą kapsuły, choćby chcieli. No chyba, że ktoś ją odsłoni.
- To dobrze. Gdzie ona teraz jest?
- Ivi próbuje ją jakoś ubrać, bo pociąłem jej kieckę.
- Ty? - To zdziwiło siwowłosego. - Prędzej spodziewałbym się tego po Naruto, niż po tobie.
- Gdybym tego nie zrobił, to szli byśmy tu z pół roku. Drobiła jak gejsza, w tych ciasnych łachach i butach z patykami pod piętami.
- Wiesz ile ma lat? - To było pytanie kontrolne, które wypowiedział jak każde inne, aby nie zasugerować, że od niego sporo zależy.
- Tyle samo co my. Ponoć straciła matkę w tym samym roku co my znaleźliśmy się we wiosce.
- Wiesz dlaczego się tu znalazła?
- Uciekła. Tak przynajmniej twierdzi.
- Przed kim uciekła?
- Mogę tylko przypuszczać. Bardzo ciężko się z nią rozmawia na ten temat. Co noc ma koszmary, a w nich lęka się ojca i jakiegoś gościa o imieniu Itachi. Gdy ją o niego zapytałem, to zaczęła płakać. Boi się, że ją znajdą i zabiorą.
- Nie pomyślałeś o tym, że faktycznie będą jej szukać? Co jeśli tu trafią i dowiedzą się, że mieszkają tu inni ludzie? Mogą nas uznać za zdrajców, a takich kara się śmiercią.
- Nie dotrą tu tak po prostu. Dalej są ciency i nie potrafią odnaleźć się w świecie, w którym my się wychowaliśmy. Jeśli któryś tu trafi, to sam pozbędę się owego świadka.
- Przyprowadź ją do mnie, gdy Ivi już ją ubierze. Wieczorem chciałbym z tobą porozmawiać. Prawdopodobnie będę musiał wyruszyć, a ty w tym czasie będziesz czuwał nad wszystkim w moim imieniu.
- To wszystko z powodu jednej przestraszonej dziewczyny?
- Przezorny zawsze ubezpieczony. - Kakashi wrócił do swojej lektury, co oznaczało, że już nie zamierza dłużej rozmawiać z uczniem. Choć udawał, że czyta, to myślał o tym, jakie konsekwencje pociągnie za sobą wizyta Hinaty.

Brunet wrócił do dziewcząt. Gdzie w kącie przeczekał resztę czasu. Po tym, jak białooka miała na sobie rybaczki i koszulkę z krótkimi rękawkami, mogła z Sasuke udać się do Kakashiego. Dwójka młodziaków stanęła w jego pokoju. Siwowłosy odprawił bruneta i podszedł do dziewczyny. Był postawny, jak na wojownika przystało, włosy miał w nieładzie, przewiązane opaską na czole. Jego twarz była ukryta pod maską, która przylegała do skóry na tyle, że dało się dostrzec zarys jego ust. Ona nie czuła się pewnie przy obcym mężczyźnie. Od niego nie biła przyjazna aura taka jak w pokoju dziewcząt. On bacznie jej się przyglądał. Wyciągnął rękę.
- Hatake Kakashi.
- Hinata. - Odpowiedziała nieśmiało.
Uścisnęła jego dłoń, a on wykręcił ją do góry, by widzieć wierzchnią stronę.
- Nie widzę śladu sugerującego, abyś była mężatką. Czy w takim razie dalej jesteś panienką?
- Tak, proszę pana.
- Przedstawiłem ci się z imienia. Możesz więc mówić do mnie Kakashi, Hinato Hyuga.
Zaniemówiła. On wiedział kim ona jest, a to nie wróżyło nic dobrego. Skoro zna jej nazwisko, to czy każe jej wrócić do ojca?
- Jesteś bardzo podobna do matki. Poznałbym cię, nawet gdybyś skłamała w kwestii imienia. Dziwi mnie tylko, że jeszcze nie poślubiłaś Uchihy. No i oczywiście to, że tu jesteś.
- Znałeś moją mamę? - Wspomnienie o jej rodzicielce zainteresowało dziewczynę. Pytając o matkę, mogła uniknąć tematu dla niej drażliwego.
- Nie tylko znałem. Zawsze służyłem jej pomocą i dobrą radą. Nie wiem czy mógłbym nazwać się jej przyjacielem, ale na pewno bliskim znajomym.
- Czy mógłbyś mi o niej opowiedzieć? Tata nic nie mówił, jedynie niania, ale ja chciałabym wiedzieć więcej.
- Och, Hinato. - Podrapał się z tyłu karku. - To nie jest dobry moment, aby o niej rozmawiać. Mam parę spraw do załatwienia i na jakiś czas będę musiał opuścić wioskę. Gdy wrócę, opowiem ci o Toki. Do tego czasu, lepiej jeśli nie będziesz nikomu zdradzać swojego nazwiska. Proszę cię też, abyś nie mówiła zbyt wiele o swoich rodzicach. Jeśli ktoś cię kiedyś zapyta o imię matki bądź ojca, to wymyśl jakieś inne. We wiosce jest dziewczyna, która była bardzo zżyta z twoją mamą. Nie powiedziałem jej, gdy była mała, że Toki zginęła. Nie ma sensu by ona teraz ponownie sobie o niej przypomniała.
- Powiesz mi kim jest ta dziewczyna?
- Nie. Ona jest zbyt mądra. Gdybym ci powiedział, to zaczęłabyś ją inaczej traktować, a wtedy mogłoby się to wydać.
- Czemu ona nie może tego wiedzieć?
- Bo nie jestem w stanie przewidzieć jej reakcji. Gdy była mała, pragnęła być taka sama jak Toki. Naśladowała ją i opiekowała się młodszymi dziećmi w sierocińcu, udając że jest ich mamą. Gdy znaleźliśmy się we wiosce, wierzyła, że ciocia ją odnajdzie i zabierze do siebie. Ona bardzo przeżyła śmierć rodziców i przez rok do nikogo się nie odzywała. Dlatego pozwoliliśmy jej wierzyć, że twoja mama żyje.
Dla Hinaty taka odpowiedź spowodowała, że jeszcze bardziej chciałaby wiedzieć kim jest ta dziewczyna. Od niej też sporo mogłaby usłyszeć. Rozumie jednak argumenty Kakashiego.
- Dobrze, będę unikać tematów rodziców przy innych.
- Cieszy mnie to.
- Czy to oznacza, że mogę zostać we wiosce? - To najtrudniejsze pytanie i najbardziej sterujące oczekiwanie na odpowiedź.
- Twoja mama zawsze powtarzała, że na tej planecie nic nie dzieje się bez powodu. Skoro tu jesteś, to postaramy się odkryć dlaczego. Hinato, witam cię we wiosce ukrytej w liściach.
Tak bardzo się bała, a teraz nie wie co ma zrobić. Kakashi obdarzył ją ciepłym uśmiechem. Sama też się uśmiechnęła. Niekontrolowane łzy szczęścia pociekły jej po twarzy. Trafiła w niezwykłe miejsce, gdzie nie będzie więźniem. W tym momencie miała nadzieje, że stanie się martwa dla ojca i mieszkańców Konro, a jej życie na zawsze zwiąże się z wioską do której przyprowadzili ją dwaj niezwykli mężczyźni.
Kakashi otworzył drzwi i wpuścił do środka blondyna.
- Naruto oprowadzi cię po wiosce i wytłumaczy podstawy.
- Ma się rozumieć! - Blondyn aż kipiał radością. - Pokażę ci wszystko i opowiem jak najlepszy przewodnik na świecie. Musisz tylko trzymać się blisko mnie.
- Hinata, zanim coś dla ciebie wymyślimy, możesz zamieszkać u mnie. - Łagodnym tonem odezwał się starszy mężczyzna.
- Co?! Jeszcze czego! Nie będzie mieszkać z wielbicielem Zboczonego Pustelnika! Sam bym tu zwariował. Dupek oddał jej swoje łóżko i tam będzie spać! Już ja wiem jakie myśli ci krążą po zakurzonej łepetynie. - Blondyn wypowiadał słowa z nieukrywanym oburzeniem.
- Nie wiem o czym mówisz. - Najpiękniejszy uśmiech niewinnego dziecka przemówił przez mistrza.
- Ważne, że ja wiem. Hinata mieszka z nami i kropka! Kiba też nie ma nic przeciwko, więc wybij sobie z głowy kudłate myśli.
Nie czekając na odpowiedź, pociągnął dziewczynę za rękę i wyprowadził z pokoju Kakashiego. Dla dziewczyny cała ta sytuacja jest niezrozumiała. Nie wie o co wściekł się Naruto, oraz jakie kudłate myśli mógł mieć Kakashi. Gdy z nim rozmawiała nie dostrzega żadnych złych oznak.
Teraz, gdy blondyn oprowadzał ją, a raczej ciągnął, po wiosce ciągle trzymając za rękę, aby się nie zgubiła, mogła przyjrzeć się wszystkiemu. Nic dziwnego, że Kakashi użył nazwy wioską ukrytą w liściach. Całe to miejsce, wygląda jak las, gdzie liści jest nadzwyczaj dużo. To najbardziej zielone miejsce, jakie widziała do tej pory. Mało osób się tu kręciło.
- Ta część należy do wojowników. Dlatego jest tu tak pusto. Żeby móc tu zamieszkać, trzeba dowieść swojej przynależności do tej grupy. Jeśli któryś z wojowników zwiąże się z oświeconym, to wyprowadza się na pogranicze tego miejsca i centrum wioski, gdzie mogą mieszkać razem. - Ręką wskazał na miejsce, gdzie zmierzali.
- Wasz pokój też się tu znajduje? - Zapytała, gdyż nie miała pojęcia gdzie spędziła noc. Sasuke ukrywał ją do tej pory pod płaszczem i nie mogła niczemu się przyjrzeć.
- Nie. Nasz jest na pograniczu. Przeniesiemy się tu, gdy ja odkryję swoją moc. - Odpowiedział z wesołą miną. Wiedział, że jemu też się kiedyś uda. To tylko kwestia czasu i na pewno jest bliżej tego momentu niż dalej.
Centrum wioski było magicznym miejscem. Całość zakrywały ogromne liście. Tak jak w pokojach, tu też panowało dużo światła, mimo bezpośredniego braku słońca. Tubylcy, do których pasowało miano oświeconych, byli znacznie mniejsi od ludzi. Najwyższy z nich, jakiego widziała sięgał jej do nosa, a od Naruto był co najmniej o głowę niższy. Kolor ich skóry przypominał kawę z mlekiem. Budowa ciała się różniła, ale oni tak jak i ludzie poruszali się na dwóch nogach. Nie miała okazji przyjrzeć się nikomu dokładnie, bo Naruto oprowadzał ją w tempie ekspresowym. Zaprowadził ją w pierwszej kolejności do swoich kolegów. Poznała Shikamaru, Shino i Chojiego. Nie zdążyli zamienić zbyt dużo słów, gdy blondyn ciągnął ją w nowe miejsce. Sporo mówił, ale ona nie była w stanie zapamiętać zbyt wiele. Kątem oka dostrzega wiele interesujących ją przedmiotów i miejsc. Wioska centralna była bardzo kolorowa i różniła się od terenu dla wojowników. Po drodze przystanęli przy małej dziewczynce. Chłopak wziął ją na rączki, śmiejąc się, że tak jak obiecał, tak wrócił do niej. Jadła ona kwiatka z bukietu Sakury. Naruto śmiał się z małej osóbki i tłumaczył, że kwiaty są do wąchania i oglądania, a nie żeby je jeść. Gdy chciał jej zabrać resztę, ona się rozpłakała. W ten sposób odzyskała swoją przekąskę. Nieco starsze dziewczynki podeszły do Hinaty i wręczyły jej zaplecione koraliki. Naruto zawiązał jej wisiorek na nadgarstku, tłumacząc, że tubylcy często witają tak gości. Oznajmił również, że może nosić je z dumą, bo one coś musiały w niej dostrzec, skoro wręczyły jej podarunek.
Zabawa trwała by pewnie nieco dłużej, gdyby nie krzyk kobiety.
- Naruto!
Blondyn postawił dziewczynkę i kazał jej iść do mamy.
- Sakura, dobrze że cię widzę. - Resztę wypowiedział na tyle cicho, że słyszała go tylko Hinata. - A może i nie.
Do nich zbliżała się dziewczyna w różowych włosach, a jej twarz miała ten sam kolor. Ręce zacisnęła w pięści, zęby mocno zaciśnięte, widoczne przez rozchylone wargi w złowieszczym grymasie. Naruto dał lekkiego koka do tyłu. Postać rozgniewanej dziewczyny dopadła jego osobę i przywaliła w wielką mocą w brzuch. Chłopaka odrzuciło dwa metry do tyłu.
- Coś ty durniu zrobił?!
- Sakurcia co ci się stało z twarzą? - Zapytał jak tylko spojrzał na dziewczynę stojącą nad nim. Bolało go miejsce w jakie oberwał. Cieszył się, że to brzuch, bo nie chce nawet przypuszczać jak wyglądałaby jego twarz, gdyby przywaliła mu w szczękę.
- Ty się pytasz co mi się stało?! To te twoje, durne kwiaty! Zabiję cię za to.
Naruto próbował się wycofać, zbierając w sobie siłę i odsuwając się od ukochanej. Sakura już zaczynała się zamierzać do kolejnego uderzenie, a blondyn zasłonił swoją głowę, gdy jej cios został powstrzymany.
- Co tu się dzieje? - Chłodny i nieprzyjemny ton bruneta powstrzymał całe zajście.
- Sasuke. - Różowłosa wypowiedziała jego imię jak mantrę. Gdy zdała sobie sprawę, że on teraz patrzy na nią i widzi czerwone plamy na jej skórze, szybko zasłoniła twarz. - Nie patrz na mnie, nie możesz widzieć jak wyglądam.
- Na to już chyba za późno. - Zwrócił się do kolegi. - Idź się ogarnij. Zastąpię cię.
Może i by protestował, ale z wściekłą Sakurą nikt nie zadziera. Poczeka aż jej przejdzie i wtedy wypyta co takiego jej zrobił, że się wkurzyła.
- Widzisz jak oszpecił mnie twój przyjaciel. - Gdy blondyna nie było już w okolicy, Sakura pokazała swoją twarz brunetowi. Miała nadzieję, że on stanie po jej stronie.
- Naruto by tego nie zrobił, nie wciskaj mi kitu.
- Mówię prawdę. W kwiatach był pyłek, na którego ja mam silne uczulenie. Na pewno specjalnie go podrzucił.
- Ten dodatek był ode mnie. - To zatkało dziewczynę.
- Od ciebie?
- Tak, ode mnie. On nie miał z tym numerem nic wspólnego. Gdyby o tym wiedział, wyrzuciłby je.
- Dlaczego to zrobiłeś? - W oczach stanęły jej łzy. Wiedziała, że wrócił i chciała wyglądać jak najlepiej, gdy go spotka. Ona zrobiłaby dla niego wszystko, a on chciał by cierpiała.
Brunet nie miał ochoty dłużej rozmawiać z dziewczyną. Przedstawił jej Hinatę i wspólnie z Białooką dalej zwiedzali cały teren wioski.
Oznajmił jej na koniec, że nie da się wszystkich poznać w jeden dzień i jutro pokaże jej więcej, a na dziś już starczy. Nie protestowała. Po takim dniu czuła się wykończona.

- Chciałeś się ze mną widzieć wieczorem. - Sasuke spojrzał na mistrza bez większego zainteresowania.
- Jeszcze dziś wieczorem wyruszam w drogę.
- Wyjaśnisz mi w końcu, czemu tak się przejąłeś zwykłą dziewczyną?
- To normalne, że byłbym zaniepokojony, gdyby pojawiła się tu zwykła dziewczyna. - Uśmiechnął się sugestywnie. Nie chciał zdradzać wszystkiego, ale liczył, że uczeń zrozumie sugestię.
- Ty wiesz kim ona jest, prawda?
- Wiem.
- No dalej. Oświeć mnie, mistrzu. Powiedź to co cię gryzie i co chciałeś mi powiedzieć jak tylko wspomniałem jej imię.
Zastanawiał się ile może mu zdradzić już teraz. Był pewny, że pewne z tajemnic muszą zostać ujawnione. Nie miał tylko pewności, czy Sasuke jest gotów by je poznać.
- Jej ludzkie pochodzenie nie ma teraz znaczenia. To co mnie martwi to fakt, że nigdy nie powinna się tu znaleźć.
- Jednak tu jest i co w związku z tym? - Dla niego sprawa wyglądała prosto. Uciekła bo było jej źle. Teraz zostanie z nimi i tu dostanie szanse taką jak oni piętnaście lat temu.
- Sasuke, ona nie może tu zostać. Bez względu na wszystko, będzie musiała wrócić do Konro.









...............................................................

Dziękuję za wszystkie komentarze. Fajnie wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny, a jeszcze milej jest, gdy to się podoba. Wasze słowa motywują mnie do pisania.
Mam nadzieję, że po dzisiejszym rozdziale, nie zlinczujecie Kakashiego za słowa jakie wypowiedział do Sasuke.




4 komentarze:

  1. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i dodane do Lapidarium Narutowskiego.
    Wiktoria c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, jak ja nie lubie Sakury! Ciągle tylko Sasuke i Sasuke. Dobrze jej tak. Się musiała zdziwić, że miłość jej życia wiwinęła jej taki numer. Ciesze się, że Ivi i Mad zaprzyjaźniły się z Hinatą. A Kakashi to straszny zboczuch >.< Tak jak ja ^^ Ale i tak mam ochote go zlinczować. No ale musi mieć jakiś powód, żeby jej nie przyjąć :( Mam nadzieje, że jednak jej nie wygoni i powie o co mu chodzi. Mówisz, że cieszysz się, że komentujemy, a ja ciesze się, że bierzesz nasze komentarze pod uwage :)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekwo dlaczego Hinacia nie może zostać w wiosce :O Hahaha dobrze tak dla Sakury! Nie lubię jej X.X A i jeszcze uwielbiam te obrazki co na koniec rozdziałów dodajesz <3
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chciałam pod rozdziałem więc daję tu:
    Czy to nowy odcinek twojego ulubionego anime....,czy to gwiazdkowy prezent w maju... , nie! To nowy spis nazwany: W Przestworzach M&A, w którym chcemy zebrać w jedno miejsce wszystkie blogi o tematyce podanej w nazwie. Pomóż nam annzwill i zgłoś swojego bloga! To nic nie kosztuje, a nawet więcej! Nic nie płacisz. Zapraszamy na:
    http://przestworzach-m-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń