poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 24 Znak zapytania




Wracając z terenu wojowników, milczały. Ivi czuła, że Hinata potrzebuje czasu, aby przyswoić sobie wszystko co dziś usłyszała. Choć dzień nie tak dawno się zaczął, to miał sporą intensywność dla nowej mieszkanki.
- Kurama. - Cichy głosik Hyugi przerwał milczenie. - To jest Kurama?
Dziewczęta przystanęły i przyglądały się z niedowierzaniem.
- Chyba tak. - Ivi nie była pewna czy to aby on.
Zwierz wyglądał okropnie. Był przywiązany do drzewa. Jego sierść wysmarowana była czymś lepkim, a na grzbiecie miał przyklejone kawałki szmat. Pewnie to była pościel jaką zniszczył swojemu panu. Próbował to odkleić ocierając się o drzewo, ale kawałki materiału wklejały się jeszcze mocniej we włoski. Hinata rzuciła się biegiem do niego, chcąc mu pomóc i ulżyć w cierpieniu.
- Hinata, stój! Nie podchodź do niego! Stój mówię!
Nie była tak szybka jak Sasuke, więc nie dogoniła jej. Białooka klęknęła koło Kuramy. On uniósł łeb i spojrzał na nią, po czym z powrotem opuścić pysk. Hinata delikatnie pogładziła go po głowie. Ivi dobiegła i stanęła obok. Jej przybycie miało zupełnie inny przebieg. Kurama zwrócił w jej kierunku pysk, szeroko otworzył oczy, pokazał zęby i zaczął warczeć ostrzegając ją, że stoi zbyt blisko i lepiej by było dla niej, aby się jak najszybciej odsunęła.
- To Ivi, ona nie zrobi ci krzywdy. - Uspokajała go Hinata licząc na to, że zrozumie i ją posłucha.
- Jak ty to zrobiłaś? - Trzpiotka spoglądała z niedowierzaniem.
- Co takiego zrobiłam?
- No, że pozwala ci się dotykać. On uznaje tylko Naruto, choć nie mogą się dogadać.
- Nie wiem. Sam do mnie przyszedł pierwszego ranka we wiosce.
Ivi stała i nie wierzyła w to co widzi. Warczenie zwierzęcia zasygnalizowało, iż ktoś do nich dołączył.
- Daj mu to. - W stronę Hinaty, jeden z oświeconych mężczyzn, wyciągnął miskę z wodą.
Dziewczyna posłusznie wykonała jego polecenie. Kurama chętnie wychłeptał całą porcję wody.
- Chyba chciało mu się pić. - Hinata pogładziła zwierzaka po głowie. Delikatnie złapała za skrawek materiału i sprawdziła czy da się oderwać. Rudzielec jęknął sygnalizując, że to kiepski pomysł.
- Tak nie. Trzeba go stąd zabrać. - Obie dziewczęta spojrzały na mężczyznę. On wyciągnął swój sztylet i chciał złapać za linę, by ją przeciąć. Zatrzymał się, gdy Kurama poderwał się i rzucił w jego stronę. Jego szczęki zacisnęły się blisko dłoni tubylca.
- Ja to zrobię. - Hinata wzięła od mężczyzny sztylet i przecięła linę. - Chodź z nami, to pomogę ci się tego pozbyć. - Ręką dotknęła materiałów.
Zwierz nie mógł odpowiedzieć, ale poszedł za Hinatą. Mężczyzna prowadził ich do swojego obozowiska.
- Kto mu to zrobił? - Hyuga nie mogła uwierzyć, że można tak skrzywdzić kogokolwiek.
- Na pewno Naruto odpłacił mu się za akcję z łóżkiem. - Ivi przebiegła we wspomnieniach inne numery jakie wzajemnie sobie wywinęli. - Nikt inny nie mógł tego zrobić, bo on nikomu więcej nie pozwala się dotykać. Dziwne, że tobie pozwolił. Może wyczuwa zapach Naruto, albo jesteś wyjątkowa.
- Nie wydaje mi się. To raczej czysty przypadek. - Przyjrzała się uważnie rudzielcowi. - Da się to odkleić nie wyrywając i nie odcinając mu sierści?
- Jest to możliwe, ale bardzo pracochłonne. Wątpię aby ci się chciało to robić. - Cokolwiek oznaczyły słowa tubylca, dla Hinaty były odpowiedzią, którą chciała usłyszeć.
- Zrobię co w mojej mocy. Nie zostawię go w takim stanie.
Mężczyzna odwrócił się i podejrzliwie spojrzał na dziewczynę. Gdy dotarli dał jej wszystko co było potrzebne. Pokazał na innym zwierzaku jak powinna się nim zająć. Cztery inne osoby, obecne w pomieszczeniu, przyglądały się z uśmiechem dwóm ludzkim kobietom. Najstarszy z mężczyzn kazał innemu pomóc w razie potrzeby, a sam udał się w głąb pomieszczenia.
Kurama początkowo nie protestował. Gdy dostał jedzenie, a jego siły nieco się zregenerowały, zaczął jej przeszkadzać. Z pomocą nadciągnął młody chłopak. Prawdopodobnie był w podobnym wieku co one.
- Ty mu dać. - W ręku coś trzymał. - On się tym zająć, a ty mieć spójną ręka.
Trzpiotka parsknęła śmiechem. Jego wypowiedź ewidentnie nie tak miała wyglądać.
- Dziękuję. - Hinata przyjęła pomoc.
- No nie zabłysnąłeś znajomością języka, nie ma co. - Gdy chłopak zawstydzony chciał odejść, ona złapała go za kostkę. - Zostań! Będzie nam raźniej.
- Ja mam swoją pracę, wy macie się swoją. - Tym razem zwrócił się w swoim języku. Nie chciał zaliczyć kolejnej wtopy. - W razie problemów jestem blisko. - Nawet w swoim, dobrze znanym języku, wypowiadał się powoli i wyglądało, że miał z tym problem.
- Jestem Hinata. - Dziewczyna podniosła się i wyciągnęła do niego rękę. - Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem w stanie powiedzieć nawet jednego sensownego zdania w twoim języku.
On przyglądał się jej dłoni nie rozumiejąc co to ma oznaczać. Hinata poczuła się głupio. Opuściła rękę, a na jej twarzy zaczął pojawiać się rumieniec wywołany zawstydzeniem.
- Ludzie tak się witają. Przez uściśnięcie ręki. To znaczy, że właśnie ją olałeś. - Kolejny wybuch śmiechu uderzył od najmłodszej. W ten sposób ona sprowokowała innych obecnych, by ich obserwowali.
- Ja? - Chłopak zreflektował się. Wyciągnął dłoń i sam złapał za jej rękę. - Ja jestem Sho. - Odruchowo skinął głową, co odwzajemniła białooka.
- Sho jest moim ulubionym oświeconym. - Ivi chciała coś powiedzieć na temat chłopaka. Wiedziała, że jemu sprawi to większy problem. - Zdolny chłopak w każdej z dziedzin, tylko nauka języków idzie mu jak krew z nosa. Mówią, że to dlatego iż zbyt wcześnie nauczył się porozumiewać myślą. Przez to nie wyćwiczył klasycznej mowy. Naszego języka uczy się od dawna i wątpię aby w końcu był w stanie go opanować. To jego pięta Achillesa.
- To własny ja. Ja przee..przeepraszać, ja tam teraz... uciąć. - Wskazał ręką, gdzie musi się udać.
Obie dziewczęta obdarzyły pięknym uśmiechem odchodzącego mężczyznę.
- On jest spoko, w przeciwieństwie do Goro. Tamten to kawał zadufanego gbura. Pewnie ma dziś dobry dzień, bo to najmilsza wersja jego osoby, jaką miałam okazję zobaczyć. - Ivi wypowiadała się wesołym tonem. W dalszym ciągu bawiło ją zachowanie Sho.
- Goro… - Hinata przez chwilę starała się skojarzyć imię z jakąś osobą.
- Ten starszy mężczyzna, który nas tu przyprowadził. On jest głównym opiekunem zwierząt we wiosce. Ta czwórka, która się tu kręci, to jego pomocnicy. Sam ich szkolił i wybierał. Nie łatwo się tu dostać, nawet jeśli ma się ku temu predyspozycje.
Dla Hinaty to była kolejna krępująca chwila. Opuściła głowę i starała się dalej zajmować Kuramą. Głupio było jej zadawać kolejną serię pytań, choć sporo wypowiedzianych słów, w dalszym ciągu wydawało się niejasnych. Nie mogła też uwierzyć, że Goro jest gburem.

Ivi chciała ją odciągnąć od zajęcia, bo czas obiadu już nadszedł i jak tak dalej pójdzie, przegapią posiłek. Hinata oznajmiła, że zostanie, a koleżankę wygoniła. Skoro ona i tak nie mogła pomóc, bo Kurama pozwalał wyłącznie Hinacie się dotykać, to obecność trzpiotki była bezcelowa. Obiecała, że wróci za jakiś czas, by sprawdzić jak jej idzie. Hyuga zaczęła nucić melodię zasłyszaną nad stawem. Cudownie czuć się przydatnym. Choć w praniu była najgorsza, to teraz ma szanse się popisać. Kurama akceptuje ją na tyle, by mogła mu pomóc. To pierwszy jej mały sukces. Obawiała się wyłącznie reakcji Naruto.
- Proszę, zjedz to. - Mężczyzna, który ją tu przyprowadził, podał jej porcję przyniesionego obiadu. - Weź.
Przyjęła od niego posiłek. On przyglądał się jej uważnie, jakby chciał wybadać nową mieszkankę.
- Dlaczego mu pomagasz? - Ruchem głowy wskazał na śpiącego rudzielca.
- Ja? - Wzruszyła ramionami w geście niewiedzy. - Jestem tu od niedawna, niewiele potrafię więc nie mam zbyt dużo zajęć. - Patrzyła w dół. Ręce miała zaczerwienione od substancji, którą smarowała sierść, by odkleić skrawki materiału. Lekko szczypała ją skóra, mimo tego nie wyobrażała sobie, by teraz przestać i zostawić Kuramę samego.
- Możesz wracać do swojej koleżanki. Ja zajmę się resztą.
- Mam sobie pójść? Czy ja robię coś źle?
Wziął jedną z jej dłoni i pokazał zaczerwienienia.
- Wasza skóra jest zbyt cienka i delikatna. Nie nadajecie się do takiej roboty.
- To nic takiego, ja dalej mogę się nim zająć.
- Kurama nie obudzi się do jutra. Teraz możesz poszukać zajęcia gdzieś indziej. - Mężczyzna był dość nieprzychylnie nastawiony.
- Proszę mnie nie odsyłać. Ja pierwszy raz czuję się komuś potrzebna. W końcu mogę coś zrobić, komuś pomóc. - Pociągnęła nosem. Starała się pohamować swoje łzy, by nie przemienić się w beksę przed jednym z oświeconych. - Jeśli robię coś źle, to się poprawię. Będę się dużo bardziej starać.
- Jedź. Jeśli będziesz głodna, to będziesz gorzej pracować. - Położył coś przed nią. - Po posiłku posmaruj tym dłonie, i odczekaj, aż wsiąknie w skórę. Dopiero wtedy rób to co do tej pory. Kurama twardo śpi, więc możesz być mniej delikatna. To go nie będzie bolało.
Gdy przyszła Ivi, Hinata dalej zajmowała się rudzielcem. Odklejenie wszystkich kawałków materiału było dużo trudniejsze niż przypuszczała. Osoba wprawiona poradziłaby sobie szybciej, ale jej nie przeszkadzało, że tyle czasu się nim zajmuje. Ivi długo nie siedziała. Ona nie bardzo mogła dogadać się z mężczyzną u którego przebywały. Wolała więc nie drażnić go swoją obecnością. On oznajmił, że poinformuje ją, gdy dziewczyna skończy, by mogła po nią przyjść.
Przy kolejnej przerwie nastąpił mały przełom.
- Jak powinienem się do ciebie zwracać? - Oświecony ponownie odezwał się do nowej mieszkanki wioski.
- Jestem Hinata. - Stanęła i zastanawiała się czy powinna wyciągnąć dłoń na przywitanie, czy też wykonać jakiś inny gest.
- Witaj. - Skinął do niej głową. - Ja jestem Goro.
- Miło cię poznać Goro. - Ona również wykonała taki sam gest co on. Jej szeroki uśmiech zdziwił mężczyznę.
- Czy ty się ze mnie śmiejesz?
- Ja? Nie. - Lekko się speszyła sytuacją. - Ja po prostu… bo ja… - Lekko zgubiła się w tym co chciała powiedzieć. - Po prostu cieszę się, że nie patrzysz na mnie jakby ci przeszkadzała i że pozwoliłeś mi tu zostać dłużej.
- Chyba nie potrafię zrozumieć twojego powodu radości. - On wrócił do swojej obojętności względem jej osoby.
- Goro, czy mogę cię o coś spytać? - On kiwnął na tak, więc mówiła dalej. - Czemu nie mieszkasz z innymi tubylcami w centrum wioski?
- Ta roztrzepana dziewucha jeszcze ci nie powiedziała? - Teraz to on zaśmiał się widząc jej reakcje. - Ja zajmuję się zwierzętami nie przynależnymi do nikogo. Mieszkam tu, bo mam do nich znacznie bliżej. One mnie potrzebują bardziej.
Więcej pytań nie musiała już zadawać. Hinata była tu już kilka godzin. Z zaciekawieniem oglądała go przy pracy. Widziała, że kocha zwierzęta, a one darzą go podobnymi uczuciami co on je. Wyjątkiem był Kurama. Mężczyzna podszedł do niej z większą misą.
- Odkleiłaś już wystarczająco dużo. Teraz trzeba go szczotkować w ten sposób. - Pokazał jej przez chwilę jak powinna wykonać ową czynność. - Mogę to zrobić sam.
- Nie trzeba. Pewnie zajmie mi to dużo więcej czasu niż tobie i nie wyjdzie mi tak dobrze, ale chcę chociaż spróbować.
Hinata zajmowała się Kuramą do wieczora. Gdy skończyła, na chwilę położyła się koło rudzielca i zasnęła. Goro przeniósł dziewczynę na łóżko. Do siebie wezwał jedną z uzdrowicielek. Ona opatrzyła jej dłonie i użyła swojej zdolności, by przyspieszyć proces leczenia. Ponownie zostali sami. Mężczyzna przyglądał się uważnie dziewczynie. Było w niej coś co nie dawało mu spokoju. To pierwsza ludzka osoba która nie wywoływała w nim niechęci i irytacji. To jak zajęła się Kuramą zrobiło na nim wrażenie. Uderzyła w czuły punkt i osiągnęła więcej niż ktokolwiek inny. Zaśmiał się sam do siebie. Pochwycił malutki flakonik z górnej półki. Usiadł przy dziewczynie. Wypowiedział formułkę w swoim języku, a na czole substancją z flakonika nakreślił znak. Chwilę jeszcze obserwował śpiącą Hinatę.
- Chyba się starzeję.
Ponownie się do siebie zaśmiał. Zdążył wstać, gdy do pomieszczenia wszedł Sasuke. Skinął mu głową na przywitanie.
- Hinata tu jest?
- Zasnęła. - Głową wskazał miejsce gdzie aktualnie była.
- Zasnęła tutaj? - Dla bruneta było to nie małe zaskoczenie. Mógłby się spodziewać różnych opcji, ale tej chyba nie. - Przyszedłem po nią. - Podszedł do łóżka. Zauważył, że coś ma na czole. Przyjrzał się dokładniej i z niedowierzania przetarł oczy. - Ona ma znak na czole? - Goro mu nie odpowiedział. Wzruszył jedynie ramionami. - Naznaczyłeś ją? Przecież ona jeszcze…
- Zabierasz ją, czy ma tutaj spać? - Starszy z mężczyzn przerwał młodszemu. Nie zamierzał mu niczego tłumaczyć. Wiedział jak wyglądała sytuacja, a decyzja należała do niego i nikt nie ma prawa podważać jego czynów.
- Zabieram i to jak najszybciej. Hinata jest tu zaledwie od kilku dni, a ty już malujesz jej znak liścia na czole. - Wziął dziewczynę na ręce. Musiała być bardzo zmęczona, bo nawet się nie obudziła. - Pewnie gdybym ją tu zostawił, to jutro okazałoby się, że jest oficjalnie twoją kobietą.
- Czy nie przemawia przez ciebie zazdrość?
Oboje zmierzyli się groźnie spojrzeniami. Każdy chciałby być teraz górą, ale kłótnie nie były żadnym rozwiązaniem. Nie pożegnali się oficjalnie. Sasuke jedynie parsknął i wyszedł. Goro był zadowolony. Odetchnął z ulgą będąc sam w swojej samotni. Tego właśnie chciał najbardziej.
Sasuke całą drogę do siebie zastanawiał się nad tym co dziś się stało. Goro namalował Hinacie znak liścia na czole. Nie rozumie co to miało oznaczać. Taki rytuał towarzyszy każdej z osób, która wkroczy na poziom trzeci rozwinięcia swojego ninju. Hinata miała przed sobą jeszcze daleką drogę, dlatego brunet nie pojmował co zaszło dzisiejszego dnia. Może są jakieś przypadki szczególne, a on po prostu ich jeszcze nie zna. Największą zagadką w tym był fakt, że Goro nie lubił ludzi. Zajmując się zwierzętami nieco zdziczał i odłączył się od innych mieszkańców. Prawie od początku uważał, iż wioska nie powinna przygarniać ludzkich dzieci. Uważał to za kiepski pomysł. Nie każdego z nich uznał za godnego przyjęcia znaku od niego. Z wielu osób które wkroczyły na poziom trzeci tylko piątce go dał. Jiraiya, Kakashi, Shikamaru, on, Sakura i teraz Hinata. Nie naznaczył nawet Mad, choć znajduje się w czołówce wszystkich wojowników.
Sasuke ułożył dziewczynę na swoim łóżku. Spała twardo. Zaniepokoiły go jej dłonie. Ciekawe czy kiedykolwiek miała na nich chociażby strupka. Teraz bez przerwy smaruje je maściami, by ukryć wszystkie rany i zaczerwienienia. Sam niedawno potraktował jej prawą dłoń ogniem. W głowie urodził mu się pewien pomysł. Jako osoba będąca na czwartym poziomie, on też posiadał flakonik. Zanurzył opuszek palca i na jej czole narysował znak zapytania. Stwierdził, że ten pasuje najlepiej do strachliwej uciekinierki. Ona jest jedną wielką zagadką, a on planuje ją rozwiązać. Gdy Kakashi wróci, to choćby siłą wyciągnie wszystkie informacje na jej temat. Dowie się dlaczego jest taka ważna dla Konro, co jej zrobili, że uciekła, co takiego zauważył w niej Goro, że już teraz dał jej znak, oraz kim jest skurwiel o imieniu Itachi i czemu tak bardzo ona się go boi. Pozna odpowiedź na każde z pytań, łącznie z tym, które nie daje mu spokoju od nocy, gdy ona i Naruto spali jak zabici po zażyciu białych fasolek.
Nie było sensu iść do Ivi. Od razu zasnął przy białookiej. Chłopcy z jego pokoju są dziś na warcie, dlatego wrócą dopiero rano.

Ranek zaczął się od krzyków. Hinata obudziła się momentalnie, po tym jak Naruto rzucił swoim butem w ścianę koło niej. Zamiast Sasuke, w łóżku leżał Kurama. Nie miał ani śladu po wczorajszym dniu. Jego sierść aż błyszczała, a on wydawał się jak nowonarodzony. Blondyn złościł się, że kara jaką mu zadał była zbyt krótka. Hinata zasłoniła rudzielca swoim ciałem, aby uratować go przed jego panem. To powstrzymało wściekłość chłopaka. Stwierdził, że jeszcze się z nim policzy, po czym padł na łóżko i zasnął od razu. Po chwili wszedł Kiba z Akamaru. Zdziwił się widząc sytuację. Dał by sobie głowę urwać, że słyszał krzyki przyjaciela, ale on tymczasem chrapał w dość dziwnej pozycji na strzępkach łóżka. Przetarł oczy spoglądając na Hinatę tulącą Kuramę.
- Znowu mam jakiś popieprzony sen. Idę spać, zanim wyskoczy Sasuke w stringach i będzie tańczył bongo. - Uśmiechnął się pod nosem i walnął na swoje wyrko.
On równie szybko odpłynął jak blondyn. Hinata nie mogła uwierzyć w przebieg dzisiejszego poranka. Uszczypnęła się, by sprawdzić czy aby i ona nie ma jakiegoś dziwacznego snu. Zaszczypała ją dłoń. Przyjrzała się bandażom. To raczej nie był sen. Powoli odsłoniła dłonie. Skóra miała intensywnie czerwoną barwę. Przy dotknięciu bolało. Kurama skoczył na nią tak, aby ją unieruchomić, a językiem zaczął lizać jej dłonie. Prosiła by zostawił, czując jak bardzo ją szczypie. Rudzielec odskoczył dopiero, gdy do pokoju wszedł Sasuke. Nie miał na sobie stringów, no chyba nie miał, bo jego stój dokładnie zakrywał bieliznę. Pewne jednak, że stojąc przy wejściu, na pewno nie tańczył bongo, cokolwiek to oznaczało. On wygonił Kuramę. Obejrzał dokładnie dłonie dziewczyny. Kazał jej się ubrać i oznajmił, że za chwilę przyjdzie po nią Ivi.
Trzpiotka pojawiła się po niedługim czasie. Przyjrzała się podrażnionej skórze Hyugi. Hinata miała dziwne wrażenie, że rano były czerwone, a teraz intensywność koloru spadła do zaróżowienia. Trzpiotka zaprowadziła Hinatę do uzdrowicielki. Starsza kobieta użyła swojej mocy i przyspieszyła proces gojenia. Stwierdziła, że stan nie jest zły i podstawowe czynności może śmiało wykonywać. To ucieszyło Hyugę. Chciała dziś zrobić coś dla Naruto, aby on przestał się złościć na Kuramę i nie karał go więcej za numer z łóżkiem. Ivi podsunęła jej dobre pomysły. Po śniadaniu zajęły się brudnymi ubraniami Naruto. Po powrocie ze stawu, zasiadły do szycia pościeli. W ten sposób Naruto zostanie udobruchany i odpuścił Kuramie do czasu, gdy znowu mu podpadnie. Trzpiotka twierdziła, że pokój między nimi nie potrwa zbyt długo, a Hinata już może się przygotowywać do kolejnej akcji ratunkowej dla sierściucha.

Dłonie nowej mieszkanki ponownie nie wyglądały zbyt dobrze. Ivi zaprowadziła ją do szałasu uzdrowicielek. Już chciała wejść, gdy w oczy rzuciła jej się bujna, różowa czupryna. Wiedziała, że jej wejście do środka może nie być najlepszym pomysłem. Zaczepiła jedną z mieszkanek, poprosiła o wprowadzenie Hinaty i wytłumaczenie czym mają się zająć uzdrowicielki. Nim Hyuga zdążyła załapać o co chodzi, stanęła twarzą w twarz z Sakurą. Obudził się w niej niepokój z każdą chwilą przeradzający się w strach. Nie chciałaby oberwać tak jak Naruto. Nerwowo zaczęła oglądać się w poszukiwaniu Sasuke. Coś jej podpowiadało, że tylko on mógłby teraz ją uratować i powstrzymać przed nokautem.
- Ty czasem nie jesteś tą nową, która przyszła z Sasuke? - Srogie spojrzenie zielonych tęczówek wbiło Hyugę w podłogę. Odpowiedź ustna nie padła, jedynie skinięcie głową. - Siadaj i pokaż mi ręce.
Hinata wykonała grzecznie polecenie. Sakura była jedną z lepszych uzdrowicielek we wiosce. Znała się na swojej robocie i podchodziła do niej profesjonalnie, nie zależnie od osoby. W innych kwestiach, sprawy często wyglądały zupełnie inaczej.
- Sama tu przyszłaś? - Starała się zapytać naturalnie. Miała nadzieję, że Sasuke jest w pobliżu i będzie mogła choć chwilę z nim porozmawiać. Dłonie Hinaty, to banalny temat, ale zawsze jakiś.
- Z Ivi, tylko nie wiem gdzie ona teraz zniknęła.
Pewnie Hinata skłamałaby, gdyby ktoś nakreślił jej dokładnie, jakie relacje panują między tymi dwoma dziewczętami. Sakurze na sam dźwięk tego imienia, żyła zapulsowała na skroni. Musiała bardzo się skupić na tym, aby nie przerwać leczenia.
- Ty i Ivi się zaprzyjaźniłyście?
- Znamy się dopiero od kilku dni. Ciężko nazwać kogoś przyjacielem po tak krótkim czasie. Ona po prostu oprowadza mnie po wiosce.
- Skoro się z nią prowadzasz, to pewnie nie masz zbyt wiele do ukrycia. - Starała się być miła. Musiała wybadać teren i dowiedzieć się co ją łączy z Sasuke oraz czy nie dałoby się jej nieco wykorzystać i zbliżyć się do bruneta.
Wypowiedź Sakury była dla nowej nie zrozumiała. Co to miało oznaczać?
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Hyuga spojrzała podejrzliwie.
- Tylko mi nie mów, że nikt ci jeszcze nie powiedział, co Ivi robi z ludźmi. - W jej ustach zabrzmiało to złowróżbnie.
- O czym ty mówisz? - Konsternacja malowała twarz Hinaty na perłowy kolor. Spędziła z nią sporo czasu i nic jej jeszcze nie zrobiła.
- Ivi to super szpieg z cyckami na wierzchu. - Sakura wzruszyła ramionami tak jakby wszyscy z wyjątkiem jej to wiedzieli. - Ona patrzy ci w oczy i wyczytuje każdą twoją myśl. Zarówno tą o której tylko pomyślisz, oraz tą która się już wydarzyła. Przed nią nic nie ukryjesz, no chyba że jesteś na bardzo wysokim poziomie i nauczysz się blokować swoją głowę.
- Szpieg? - Hinata poczuła się dziwnie. - Chcesz powiedzieć, że ona...? To niemożliwe. Ivi jest dla mnie miła.
- O tak! Ona jest miła dla wszystkich. Udając cudowną przyjaciółkę znosi ci pełno ciuszków, które to niby zrobiła specjalnie dla ciebie. Usypia tak twoją czujność, po czym wlepia w ciebie swoje ślepia i odczytuje wszystko co masz w głowie. Jest w stanie poznać każdy twój sekret, wie co lubisz, czego nie, dzięki czemu jest w stanie przypodobać ci się. Gdy złapie cię w swoje sidła, nie masz już szans się wyplątać. Jest jak pasożyt, który przykleja się i żeruje na innym organizmie. Za utrzymanie twoich sekretów w tajemnicy żąda wiele.
- Ivi taka nie jest. - W głosie Hyugi brakowało pewności. Nie znała nikogo na tyle dobrze, by móc za niego ręczyć.
- Nie? To jak wytłumaczysz zachowanie Sasuke? Zawsze miał wywalone na wszystkie dziewczęta. Gdy Ivi odkryła swoją moc, omotała go i teraz on tańczy tak jak ona mu zagra. Albo Mad. Jest jedną z najsilniejszych, ma wywalone na wszystko i wszystkich, ale wystarczy jedno słowo Ivi, aby bez mrugnięcia okiem dostosowała się do jej woli. To nie moja sprawa, bo my się nawet dobrze nie znamy, ale uznałam że lepiej abyś wiedziała jak to wygląda. Gdybym była na twoim miejscu, to chciałabym, aby koś mnie ostrzegł.
- Dlaczego mam ci wierzyć? - W sercu nowej mieszkanki narodził się strach. Nie chciała, by ktoś ją kontrolował. Zastanawiając się nad słowami różowłosej, musiała przyznać iż Ivi niejednokrotnie patrzyła jej głęboko w oczy.
- Czy ja ci karzę wierzyć w moje słowa? - Sakura już wiedziała, że zasiała ziarenko, które wykiełkuje. Mogła mieć jedynie nadzieję, że w dobrą stronę. - Zapytaj kogokolwiek o to jaką zdolność posada Ivi. Nie ufaj mi, ani jej. Sama zdecyduj co jest dla ciebie lepsze. - Popukała w stolik. - Możesz już iść. Oszczędzaj dłonie, to jutro powinny być jak nowe. - Zdobyła się na promienny uśmiech.
Hinata spojrzała na dziewczynę, a później przyjrzała się skórze, którą jej leczyła. Nie było nawet jednej różowej plamki. Niepewnie podniosła się z siedziska.
- Dziękuję.
- Ależ nie ma za co. To moja zdolność, którą chętnie dzielę się z innymi. - Sakura chodź teraz udawała, to na co dzień taka właśnie była dla mieszkańców wioski. Jedynie gdy w grę wchodził Sasuke, jej alter-ego zmieniało ją w podłą zołzę.
Spotkanie z Sakurą wywołało w sercu Hinaty niepokój. Zaczęła się zastanawiać, czy nie jest czasem zbyt łatwowierna. Nie zna tu nikogo na tyle, by móc mu zaufać. Jak mogłaby się dowiedzieć prawdy o mieszkańcach wioski? Nie tylko Sakura podchodzi do Ivi nieprzychylnie. Kankuro i Goro również kręcili nosami na jej towarzystwo. Co ona powinna teraz zrobić? Jeśli słowa uzdrowicielki są prawdziwe, to możliwe, że nie powinna ufać nawet Sasuke.

  


........................................................................................



...............................................



...............................................





......................................................................................

Zaskakuję samą siebie :)
Kolejny rozdział w terminie.
Krew się nie polała. Coś czuję na kogo polecą teraz bluzgi :)) 



4 komentarze:

  1. No to od początku ^^ Kocham Hinate za to jaka jest dla innych ludzi i zwierząt. Nie ma co się dziwić, że Goro ją polubił :) Niezłą kare wymyślił Naruto dla Kuramy. Biedne rude psisko :( Szczęście ma, że Hinata się nim zajęła. Ciesze się, że ją polubił. Sho też jest fajny ^^ No to się Sasuke wkurzył. Czyżby zazdrooooość?? :D Fajnie, że białooka ma znak Konohy ^o^ Mógłby Sasuke tego pytajnika nie dawać xD Nie chce, żeby Hinatka była żoną jakiegoś staruszka xd Bluzgi polecą oczywiście na Sakure a nie na Cb. Nienawidze tego różowowłosego potwora xd Jak ona może robić coś takiego Ivi?! No wiem, że jest do tego zdolna ale mimo wszystko! Spotka ją taka kara jak miał Kurama. Byleby się wszystko wyjaśniło. Nie wolno kłamać, Tobi! Przez Cb dostałam prawie zawału! No ale dobrze, wybaczam ^^ Powiedziałam już wszystko, więc życze dobrego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojna głowa, już ja coś wymyślę dla Obito za to, że takich głupich żartów mu się zachciało :D

      Usuń
  2. Przez ciebie wyobraziłam sobie Sasuke w stringach... całkiem przyjemny widok :P Grrr różowa mnie wkurza! Różowy potwór! X.X
    Ej nie strasz nas!! Już myślałam że naprawdę i chciałam pójść do kącika popłakać T.T
    Życzę weny *^*
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałaś o tych stringach to i ja wyobraziłam go sobie w takim stroju :)
      Kurdę, no byłby fajny widoczek. Może swojego chłopa namówię, aby mi tak potańczył :)
      Nie płacz, nie zostawię was tak szybko. Możliwe, że podczas urlopu nie bardzo będę miała czas na pisanie, ale to nie będzie przerwa dłuższa niż miesiąc o ile w ogóle będzie :)

      Usuń