środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 26 Zagrajmy w kości




- Myślę, że teraz sam powinieneś się nią zająć. - Ivi nie chciała mówić Sasuke o swoich podejrzeniach. Czasem ciężko przewidzieć jego reakcję i choć zna go najlepiej to nawet dla niej bywa zagadką nie do rozgryzienia.
- Coś się stało? - Pytał formalnie. Był pewny, że odpowiedź brzmi TAK.
- Znudziło mi się. - Wzruszyła ramionami i celowo ziewnęła, by przypieczętować swoje słowa. - Nigdy nie pisałam się na opiekunkę. Wkopałeś mnie, ale moja rola w wychowaniu twojej córusi się właśnie skończyła.
- Gdzie ona teraz jest?
- U ciebie. Zmęczyła się, więc ją zaprowadziłam do was.
Przerwał medytację, wstał i podszedł do niej. Wiedział, że będzie czytać z niego tak jak zawsze to robi. Nie blokował myśli, a one mówiły bezpośrednio: Łżesz, a ja nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Powiesz mi co się stało, albo dowiem się tego w mniej przyjemny sposób.
Ivi wiedziała, że szybko doszedłby do prawdy. Wiedział jakie zadawać pytania. Przegrała tą potyczkę na samym początku. Choć on nie mógłby jeszcze powiedzieć szach-mat, to wiadomo, że niewiele ruchów musiałby wykonać aby do tego doprowadzić.
- Unika mojego wzroku.
- Ty jej powiedziałaś? - Zaprzeczyła ruchem głowy. - Więc kto?
- Nie mam pewności, ale nie spodoba ci się, gdy usłyszysz kogo podejrzewam.
W jego myślach pojawiło się jedno słowo. Bezbłędnie zinterpretował jej wypowiedź. Gdy tylko pomyślał o Sakurze, to poziom złości w nim wzrastał. Żadna osoba nie irytowała go tak bardzo jak ona.
- Możesz wracać do siebie. Niedługo się tym zajmę.
- Sasuke, - od razu zareagował i spojrzenie zwrócił w jej kierunku - przyjdziesz dziś? - Nie chciała by źle zinterpretował jej słowa. Po prostu dziś jego obecność była dla niej ważna.
Podszedł do dziewczyny wystarczająco blisko, aby ją objąć i mocno do siebie przytulić. Wiedział co działo się w jej głowie w takich chwilach. Gdy poczuła się nieco lepiej, pochylił się i pocałował ją tak jak lubiła najbardziej. Reset potrzebny był im obu. Szybko znaleźli się w pokoju dziewczyny. Ivi zostawiła ustalony znak dla Mad aby im nie przeszkadzała. Po godzinie niechętnie wrócili do normalności.
- Przyjdę późnym wieczorem. - Złożył jej szybkiego buziaka na pożegnanie.
- Teraz już nie musisz. Dostałam to co chciałam. - Wytknęła na niego język. Lubiła go prowokować. Irytacja jaką wzbudza w brunecie była pozytywnym uczuciem.
Gdy ona go prowokuje, Sasuke czasami ma ochotę dać jej klapsa. Kiedyś tak mu zalazła za skórę, że przełożył ją przez kolano, ściągnął wszystko co zasłaniało skórę na pupie i nawet podniósł rękę, ale jej nie uderzył. Nie mógł zrobić jej krzywdy, chociaż znając Ivi nie zdziwiłby się gdyby jej to się spodobało. Gładził jej skórę doprowadzając ją do białej gorączki. Swoimi palcami dotarł nawet w o wiele czulsze miejsce. Na koniec wyszedł z pokoju zostawiając ją rozpaloną i nienasyconą jednocześnie. Boczyła się za to przez tydzień, a on jedynie bezczelnie się śmiał.
- Oznajmiam fakty, nie proszę cię o zgodę. - Sasuke poprawił włosy. Był już gotowy do wyjścia. - Trzymaj się łobuzie.
- Nie jestem łobuzem! - Warknęła w stronę zamkniętych drzwi.
Została sama. Sasuke skutecznie poprawił jej humor, to też leżała naga na łóżku okrywając się jedynie cienką narzutą. Było na tyle późno, że mogła iść spać nie przejmując się niczym. Mad będzie wiedziała czy może wejść czy ma się ulotnić na jeszcze jakiś czas.
Osoba która poznałaby ich relacje bliżej pomyślałaby, że tworzą dobraną parę. Tylko Mad znała wszystkie szczegóły i wiedziała dlaczego uparcie wypierają się przed wszystkimi aby cokolwiek ich łączyło.

Sasuke wszedł do swojego pokoju. Było bardzo gwarno. Naruto i Kiba grali w kości. Za każdym razem przegrany miał zrobić coś głupiego, co wymyślił zwycięzca. Proponowali Hinacie, aby dołączyła, ale ona widząc jakie wyzwania dostaje się po porażce, szybko podziękowała. Siedziała na łóżku Sasuke, a na jej kolanach Kurama ułożył swoją głowę. Do tej pory obserwowała chłopców i śmiała się z ich poczynań. Gdy zobaczyła kto wrócił, pochyliła głowę. Udawała, że zajmuje się wyłącznie rudzielcem. Dalej czuła się trochę skołowana i nie wiedziała komu może ufać, a kogo powinna unikać. Dwie twarze bruneta dały jej do myślenia.
- Sasuke, zagrasz z nami? Mam dla ciebie zajebiste wyzwanie! - Naruto wydarł się przekrzykując śmiech szatyna.
- Dziś nie dam ci tej możliwości.
- Tchórzysz?! Mam dziś zajebistą passę i dałbym ci ostro popalić! No dalej, siadaj! - Odsunął krzesło, sugerując gdzie ma się przysiąść.
- Innym razem. - Nie chciał dyskutować z kumplem. Podszedł do swojego łóżka.
- Kurczak! Kokokoko koko ko!
Naruto wstał i zaczął naśladować kurę. Kiba ryknął śmiechem, a Hinata ograniczyła się jedynie do lekkiego uśmiechu. Odkąd Ivi ją tu przyprowadziła cały czas się śmiała. Z Naruto sytuacja wydawała się dużo prostsza. On nabijał się ze wszystkich, nawet z samego siebie. Ciągle się uśmiechał, a gdy ktoś go zdenerwował to otwarcie dawał temu upust. Przy nim Hyuga potrafiła zapomnieć o swoim nazwisku i wszystkim z czym ono się wiązało. Problem w tym, że gdy tylko Naruto znikał, wszystkie zmartwienia powracały.
Sasuke wyciągnął trzy kunaje i rzucił w przyjaciela. Pierwszy śmignął mu przed nosem, drugi przybił jego koszulkę do ściany, a trzeci przystrzygł kilka włosów z czubka głowy.
- No ja pierdolę! Pogięło cię?! - Blondyn wydarł się na cały regulator. Hinata przeżyła szok widząc co się stało. Była pewna, że Naruto jest zły, bo mało co nie dostał w twarz. - Nie mogłeś celować w spodnie?! Wiesz jak lubię tą koszulkę?! - Wyciągnął kunaja i spojrzał na dziurę po broni. - Noż kurwa mać! Będziesz to szył, dupku!
- Ciesz się, że wyjąłem tylko trzy.
- Dobra teraz ja! - Zamachnął się i rzucił zdobyczną bronią w stronę kumpla.
Brunet zerwał kij ze ściany i szybkim ruchem złapał wszystkie trzy kunaje na drewnianym trzonku. Ostatni bez wątpienia leciał prosto w nos dziewczyny. Ona widziała jak ostrze zbliża się do niej, ale nie była w stanie się poruszyć. Zamknęła oczy. Nie poczuła bólu, a jedynie usłyszała odgłos uderzenia. Podniosła powieki i zamarła próbując uzmysłowić sobie, co się stało. Sasuke trzymał kij, a jego mina sugerowała, że ktoś właśnie będzie miał kłopoty.
- O cholera! Celowałem w ciebie. - Blondyn palcem wskazał na kumpla. - To pewnie przez wiatr. - Zrobił głupkowatą minę i zaczął drapać się po głowie.
Kiba ze śmiechu spadł z krzesła i turlał się po podłodze. Od czasu do czasu bezskutecznie próbując się uspokoić. Zachowanie sugerowało, że podczas gry łyknęli sobie po kielichu, może nawet kilka.
- Jaki znowu wiatr? To ty chyba masz wiatry. Aż dziw, że jeszcze ci dupy nie rozerwało. Przeproś! - Ostatnie słowo brunet burknął z delikatnym ruchem głowy.
Naruto podszedł do dziewczyny. Klęknął, po czym zaczął w nieco przesadzony sposób przepraszać machając rękoma w górę i dół. Ona tylko kiwnęła, że wszystko w porządku. On wyszczerzył się do kumpla i wróciła do stolika dalej grać.
- Kiba, gramy! Przestań już cieszyć ryja, bo ci się makijaż rozmaże. - Naruto rzucił kośćmi. Zdawało się, że całe zajście nie zrobiło na nim wrażania.
Kiba podniósł się z trudem i zasiadł do gry.
Sasuke usiadł koło Hinaty. Kurama pokazał zęby i cicho zawarczał. Madeo wślizgnął się na kolana swojego pana, a następnie zwrócił się w kierunku rudzielca. Siła zwierzęcia była zależna od umiejętności pana, dlatego ani Kurama, ani Akamaru nie podskakiwali wężowi. On miał nad nimi sporą przewagę i rządził w tym pokoju. Rudzielec zszedł z łóżka bruneta i powędrował na miejscówkę blondyna.
- Kurama, jak mi zniszczyć cokolwiek to nogi z dupy powyrywam i za jaja powieszę!
- Daj spokój. Nie ruszy, bo to Hinata szyła, a ją lubi. - Kiba pocieszył kumpla. Rzucił kośćmi i wydarł się głośno. - Wygrałem!!! Ha ha ha!! Twoje zadanie to breakdance na ścianie!
- Znowu? Dawaj coś nowego!
- Ja chcę jeszcze raz to zobaczyć! Dawaj żabciu!
- Choć. - Sasuke wystarczająco cicho odezwał się do dziewczyny, aby tylko ona go usłyszała.
Zarzucił jej płaszcz na ramiona, swój też włożył, po czym razem z Madeo wyszli z pokoju. Hyuga nie bardzo chciała wychodzić. Nie zaprotestowała, bo szok po rzucie Naruto jeszcze nie minął. Teraz szła ze spuszczoną głową. Sasuke trzymał ją za nadgarstek i ciągnął w stronę placu treningowego. Gdy doszli zrzucił z siebie płaszcz i zawiesił na jednej z wystających gałęzi.
- Jak ci minął dzisiejszy dzień? - Zapytał zwyczajnym tonem. Planował odpowiednio poprowadzić rozmowę i nieco odwrócić kota ogonem.
- Dobrze.
Sasuke podszedł do schowka i wyciągnął z niego dwa kije. Jeden z nich podał dziewczynie.
- Słyszałem, że udało ci się zyskać szacunek Goro.
- Goro wydaje się miłą osobą. - Hinata dobrze wspomina spotkanie z nim, choć momentami zdawało się, że jest nieufny.
- Mylisz się. - Pochwycił delikatnie jej podbródek i uniósł w górę, aby w końcu na niego spojrzała. - Sho jest miły dla wszystkich. Goro nie lubi ludzi. Bardzo długo twierdził, że należy nas wygnać z wioski. Ciężko zapracować na jego szacunek. Choć jest nauczycielem, to do tej pory naznaczył tylko pięć ludzkich osób. - Nie planował zdradzać Hinacie, że ona jest szóstą. - Kiedyś myślałem o nim źle. Dopiero, gdy zrozumiałem czym jest wioska, jego tok myślenia stał się czytelny również dla mnie.
Puścił jej podbródek i stanął przed nią.
- Postaraj się naśladować moje ruchy, tak jakbyś była moim odbicie w lustrze. - Przyjął pozycję, ale Hinata nie zrobiła tego samego.
- Czemu miałabym to robić?
- Kilka dni temu zaproponowałem ci, że pomogę ci odkryć swoje ninju. Twierdziłaś, że chcesz abym cię uczył. Coś się zmieniło?
Spędziła we wiosce zaledwie kilka dni, a już zapomniała po co tu przybyła. Przez chwilę pomyślała, że to jej nowy dom. Teraz poczuła wielki ucisk na sercu. No tak, pewnie gdy się nauczy, będzie musiała odejść. Bez przekonania przyjęła pozycję i zaczęła naśladować Sasuke. Wykonywał wszystkie ruchy powoli, aby mogła spokojnie nadążyć.
- Ufasz mi? - Chłopak zadał pytanie. Hinata przystanęła, a jej wzrok powędrował w dół. - Nie zatrzymuj się. Jeśli masz się nauczyć układu, to musisz go robić bez względu na otoczenie. Zacznijmy od nowa.
Dziewczyna pokiwała głową. Ponownie przyjęli początkową pozycję i zaczęli wymachiwać kijami.
- Postaraj się podzielić swoją uwagę na kij i na rozmowę ze mną. Ponownie pytam o to samo. Ufasz mi, Hinato?
Ona czuła falę ciepła jaka ją ogarnęła. Bała się odpowiedzi i jego reakcji.
- Nie wiem. - Wypowiedziała cicho.
- W tej wiosce zaufanie ma bardzo duże znaczenie. Gdy staję na nocnej warcie, mieszkańcy ufają mi i kładą się spać wiedząc, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby nikt nie zakłócił ich snu. Przyprowadziłem cię tutaj i teraz jestem odpowiedzialny za to, abyś nie zrobiła krzywdy żadnemu z mieszkańców.
- Ja miałabym kogoś skrzywdzić? - Hyuga stanęła nie wierząc w to co słyszy. Dlaczego on ją o coś takiego posądza?
- Ty mi to powiedź. - Zamachnął się i wytrącił jej kij w rąk. W kilku ruchach dobił ją do drzewa, a jedną ręką wbił sztylet zaraz przy jej głowie.
Dziewczyna spojrzała na ostrze koło jej ucha, po czym na mordercze spojrzenie bruneta. Byli teraz sami, na dworze było szaro, a ona nie mogła wydobyć z siebie żadnego głosu. Chciałaby krzyknąć i wezwać pomoc. Tylko kogo zawoła? Nie jest u siebie i wątpi by ktokolwiek przyszedł jej z pomocą.
- Codziennie, gdy wstaję rano zastanawiam się kim jesteś, Hinato. Choć mijają dni, to nie dostaję żadnej odpowiedzi, a pytania się wyłącznie mnożą. Jakim cudem przekonałaś do siebie takiego uparciucha jak Goro? Czemu Kurama lgnie do ciebie, jakbyś to ty była jego panią? Gdy pytam o twoją przeszłość, zalewasz się łzami. Skąd mam mieć pewność, że jesteś tu w dobrych intencjach? Jak mam ci ufać, skoro wzbudzasz tak wiele pytań. Poprosiłem Ivi o pomoc. Ona miała z twoich myśli wyczytać odpowiedzi, które by mnie uspokoiły. Zamiast tego pojawiło się nowe, jeszcze bardziej frustrujące od poprzednich. - Widział jej przerażenie, oraz to jak na niego patrzyła. Celowo zrobił pauzę, aby ostatnie zdanie utkwiło jej w pamięci. - Dlaczego nie mając w sobie ani trochę ninju jesteś w stanie zablokować wszystkie myśli przed Ivi?
Hinacie przez chwilę śmignęło wiele czarnych scenariuszy przez głowę. Żaden z nich się nie sprawdził. Ostatnie pytanie bruneta, to był prawdziwy szok. Jeśli jeszcze chwilę temu myślała, że nie wie komu może zaufać, a kogo powinna unikać, to teraz jest jeszcze bardziej skołowana. Sasuke poprosił Ivi, aby ona odczytała jej myśli. Czy to oznacza, że wszyscy ją okłamują? W sercu otworzyła się niezabliźniona jeszcze rana. W jej myślach pojawiło się jedno zdanie, które przykleiło się do niej jak rzep i nie chciało zniknąć: Gdziekolwiek bym nie poszła, nic nie znaczę dla innych.
Miała dość bycia marionetką w cudzych rękach. Gdyby jej dusza nie była zniszczona, mogłaby zrozumieć sens wypowiedzi bruneta. Choć jego obawa była logiczna, ona całość odczytała w inny sposób. Pierwsze łzy spłynęły po policzkach dziewczyny. Bała się go. Sasuke ciągle nie mógł się przyzwyczaić do jej niekontrolowanych wybuchów płaczu. Domyślał się jak może za chwilę wyglądać stan w którym się znajdzie. Schował broń i dał krok w tył. Hinata osunęła się w dół. Siadła na ziemi, twarz ukryła w dłoniach. Dała upust całemu dzisiejszemu dniu. Ponownie czuła się okłamywana. Sasuke czekał, aż ona się wypłacze. Nie mógł jej teraz przytulić i pocieszyć. Jego plan zakładał inny przebieg. Minęło koło dziesięciu minut zanim dziewczyna przestała szlochać. Nie podniosła głowy. Nie chciała na niego spojrzeć.
- Chodź, musimy już wracać.
Zaprowadził ją do pokoju. Było już ciemno i bardzo cicho. Jedyny dźwięk jaki rozchodził się w pomieszczeniu to synchroniczne chrapanie dwóch lokatorów. Naruto i Kiba zasnęli w ubraniach na swoich łóżkach. Sasuke zostawił Hinatę samą i wrócił na pole treningowe. Rozmowa nie poszła po jego myśli. Hinata nie tak miała zareagować. Powinna żądać od niego wyjaśnień, a ona tylko się rozpłakała. Był wkurzony i wiedział, że nie zaśnie zanim nie wyładuje swojej złości. Owinął dłonie i zaczął okładać jeden z wbitych pali. Przy kopnięciu bal złamał się i runął na ziemię. Sasuke jeszcze bardziej się rozzłościł. Zamachnął się i już miał uderzyć w kolejny słup, gdy silna dłoń zablokowała jego uderzenie.
- Zostaw słupki dla uczniów. Jeśli chcesz się sprawdzić, to spróbuj z kimś kto może ci oddać. - Kankuro obserwował go z lakonicznym spojrzeniem.
- Ciężko kogoś znaleźć o tej porze.
- No to masz szczęście, bo właśnie go znalazłeś.
Kankuro puścił jego rękę i stanął przed nim w zwyczajnej pozycji. Ewidentnie lekceważył swojego przeciwnika. Był wyższy od bruneta o połowę głowy, miał pięć lat więcej na karku i był najsilniejszy z wojowników, co niejednokrotnie udowodnił. Dla każdego z wojowników sparing z najsilniejszym to prawdziwy zaszczyt. Dla Sasuke to był dobry pomysł. Przybrał swój najbardziej kpiący uśmieszek i od razu zaczął walkę. Chciał zmylić Władcę Marionetek, ale nim zdołał uderzyć, leżał na łopatkach.
- Złość zaśmieca umysł. Popełniasz błędy na które nie pozwalam żadnemu z moich uczniów.
- Za dużo gadasz. - Sasuke był dobry i nie planował dać satysfakcji starszemu koledze.
Chwilę wyczekiwali na kolejne starcie. Tym razem zaatakował przyszły wódź wioski. Jego doświadczenie i lata poświęcone najcięższym treningom dawały mu przewagę której nie jedna z osób mu zazdrościła. Sasuke zblokował jego dwa pierwsze uderzenia. Trzecie trafiło go w ramie, czwarte w brzuch, a piąte powaliło na ziemię. Nim miał szanse się podnieść Kankuro przyblokował go do podłoża, sztylet przystawił do gardła.
- Jesteś trupem. Wycisz umysł i wyrzuć złość, może wtedy będziesz miał jakiekolwiek szanse.
- Pewność siebie jest równie niebezpieczna jak złość.
Sasuke rozżarzył swoje ciało. On mógł wytrzymać wysoką temperaturę, ale Kankuro nie. Odskoczył czując co się święci.
- Pewność siebie to nie wada, tylko wymóg. Jako wojownik musisz być pewny swojej siły i umiejętności.
Choć Sasuke wstał, to starszy postanowił zakończyć już pojedynek.
- Nigdy nie wygrasz póki będzie tobą rządzić złość. Wtedy twój umysł działa zbyt chaotycznie.
Kankuro zablokował ciało bruneta swoją mocą. Wymierzył mu dwa silne uderzenia w twarz, a później kopniakiem posłał go na odległość dziesięciu metrów.
- Połóż się spać zanim zrobisz coś głupiego.
- Swoją drogą co taka szycha jak ty robi tu o tej porze. - Sasuke podniósł się do siadu i wydawało się że nie oberwał zbyt mocno.
- Szukam kogoś.
- Na polu treningowym? - Zakpił młodszy. - Znalazłeś?
Kankuro przyjrzał się siedzącemu chłopakowi. Przez chwilę zastanawiał się, czy Sasuke nie mógłby być tym kogo on szuka. Miał predyspozycje, był nauczycielem, ale... No właśnie, to ale było zbyt duże.
- Nie. Osoby której potrzebuje nie ma tu. Jak to wy mówicie? Aha, dobranoc Sasuke.

Brunet siedział kilka minut zanim wstał. Zastanawiał się co dalej. Lanie od Kankuro nieco go uspokoiło. W ostateczności stwierdził, że powinien zachować się tak jak zawsze, czyli mieć wszystko w dupie. Poszedł do Ivi. Nie wszedł do środka. Madeo czekał tam na niego. Poinformował go o niespokojnych snach Hinaty. Westchnął ciężko i zmienił kierunek swojej drogi. Pieprzone poczucie obowiązku połączone z prośbą Kakashiego zaczęło go irytować. Miał głęboko w swoim poważaniu reakcję Hinaty. Położył się koło niej i powstrzymał nadchodzący atak paniki. Podczas jednego z ataków dziewczyna się obudziła. Najpierw była mu wdzięczna, że przy niej jest, później gdy przypomniała sobie przebieg minionego dnia, poczuła się dziwnie. Sasuke zachowywał się jakby nic się nie stało, dlatego ona również jakoś przez to przebrnęła i z trudem zasnęła.
Rano w pokoju nie pojawiła się Ivi. Zamiast niej w drzwiach stanął Sasuke. Zabrał Hinatę na śniadanie, później musiała czekać aż on skończy swoje codzienne obowiązki we wiosce. Obserwowała bruneta jak zachowuje się przy innych. Nie trudno było zauważyć, że kobiety lgną do niego, a on lekceważy je wszystkie. Hinata musiała przyznać, że jest dla nich jeszcze bardziej lodowaty niż dla niej.

........................................................................................



...............................................


......................................................................................


No to mam poślizg. Nie mogę obiecać, że nie będzie podobnie z następnym rozdziałem. Niedługo wyjeżdżam na urlop i raczej nie będę miała dostępu do kompa. Jeśli uda mi się coś napisać wcześniej, to spoko, ale jeśli nie, to będzie dłuższa przerwa.

Życzenie Brackiego zrealizowane. Aya z Twoim będzie trudniej :) Słowo, że Obito się kiedyś pojawi, ale jeszcze nie teraz. Za to dedykuję Ci obrazki z tego rozdziału ;p


......................................................................................

Bonusik:





6 komentarzy:

  1. Jakoś nie lubię tego twojego Naruciaka~~ Irytuję mnie! Ale nie przeczę obejrzałabym tego breakdance w jego wykonaniu :3
    Sasuke brzydalu nie doprowadzaj do płaczu Hinaty! Chyba ją z kimś pomylił jak myślał że zażąda wyjaśnień... -.-
    Ciekawo czego a raczej kogo szukał Kankuro. Jakoś tak przez myśl mi przeszło że tego drugiego nauczyciela dla Hiny.. Mam racje?? *^*
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jap!! Twoje przypuszczenia się dobre, co do Kankuro i jego poszukiwań.
      Kiedyś gdy rozmawiałam z osobą, która czyta wszystko zanim wstawię, to też usłyszałam, że Naruto jakiego opisuje jest dziwny. Cóż mogę powiedzieć, poza tym, że on jest roztrzepany, wesoły, gapowaty i niezdarny. Daleko mu do ideału, ale on po prostu taki jest. Może polubisz go, gdy będzie go więcej.

      Usuń
  2. Gra w kości była świetna xd W przeciwieństwie do Ayi, ja lubie Naruciaka w twoim wydaniu :) Też bym chciała zobaczyć blondyna tańczącego breakdanca na ścianie x) Sasuke jest narwany i to strasznie jeśli chodzi o Hinate. Rozumiem, że może wzbudzać jego podejrzenia, ale chyba przecież widzi, że ona się boi i jest dobra dla ludzi. Taa on nie może być jej nauczycielem. No cóż, stracił troche w moich oczach... Dobrze, że Kankuro go troche naprostował poprzez sparing. No jestem ciekawa o co chodzi z tą relacją Ivi i Uchihy. I nadal czekam na kare dla Sakury xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą karą dla Sakury, to... to nie będzie takie proste. Zresztą sami niedługo zobaczycie.
      Fajnie, że Ty lubisz mojego Naruciaka. On też się bardzo z tego cieszy :)))
      Sasuke nie jest zły. On chciał dobrze, tylko źle się za to zabrał. Z facetami tak czasem bywa, no nie?
      Sasuke i Ivi to przyjaciele :)))

      Usuń
  3. Wow! Robi się naprawdę ciekawie :) Naruto mi się mega podoba. Jest taki Narutowy ( oprócz momentów z Kuramą, bo wtedy się na niego złoszczę). Sasuke coraz bardziej mi się podoba. Za to Sakura wnerwia jak już dawno nie wnerwiała. Nienawidzę tej kobiety, za to Ivi uwielbiam ! Jest taka kochana i taka fajna.
    Dobrze znasz moją opinię o Kankurou, ale muszę przyznać, że stworzyłaś go tak, że nawet ja zaczynam go lubić.
    Hinata trochę mnie zaczyna denerwować tym swoim ciągłym płaczem. Kocham tę istotkę, ale no na miłość boską, ile można! ROzumiem jej ból i problemy, ale BE A MAN !
    Kakashi <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 ( chociaż mógłby być częściej haha)
    obiecuję, że spróbuję skończyć jak najszybciej aby być na świeżo :D
    P.S Na płomieniu pojawił się rozdział a na Konosze pojawi się może jutro.
    Życzę weny w pisaniu, duuuuużo czasu i duuuuużo weny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że dodałaś rozdział. Wychodzi na to, że czytałam go w tym samym czasie kiedy Ty Pośród Gwiazd :)
      Cieszę się, że podobają Ci się moje postacie (nie wliczając Hinaty, która teraz wszystkich denerwuje). Kakashiego nie będzie zbyt dużo, ale od czasu do czasu się pojawi. No i co najważniejsze, to pozytywna postać.
      o tak!!! Pragnę więcej czasu, a gdy go dostanę to zaszaleję :)))))))

      Usuń