czwartek, 3 września 2015

Rozdział 29 Święto Arirana




Sasuke dał Ivi odczytać, ze swoich myśli, przebieg spotkania z wielką trójką. W ten sposób dowiedziała się kim jest Hinata. Młodsza śmiała się z tego jaką szopkę urządził Sasuke. Skrytykowała jego zachowanie podczas spotkania. On niezadowolony z jej słów, przycisnął ją swoim ciężarem do łóżka i kazał to odszczekać. Ponieważ dziewczyna nie miała takiego zamiaru, brunet niby za karę zaczął ją całować i rozbierać. Ivi zawsze wiedziała jak poprawić jego humor, a taki sposób działa na każdego mężczyznę. Nie wierzyła, że ujawniona przed niego rozmowa, mogła tak namieszać mu w głowie. Sasuke wczorajszego dnia, przed snem powiedział, że potrzebuje czasu. Ona mu go da, a gdy powie jej co się stało, będzie przy nim bez względu na wszystko.
Po upojnych chwilach brunet zdradził, że Kiba i Naruto przyłapali go jak śpi z Hinatą. Dla Ivi to nie było zaskoczeniem. Od początku nie wierzyła, że uda mu się coś takiego ukryć na dłuższą metę. Chłopak stwierdził, że nie zostaje mu nic, jak zastraszyć ich, by trzymali buzie na kłódkę. Ivi pocieszyła go.  Jeśli jemu się nie uda, to naśle na nich Mad. Czarnowłosa wojowniczka była postrachem wśród wojowników. Jej siła, spryt, umiejętności i nieprzewidywalność przerażały każdego, kto miał wystarczająco dużo oleju w głowie. Z nią nikt nie chciał zadzierać, do tego stopnia, że nigdy nie naśmiewano się z jej jedynej słabości. Ivi postanowiła pokazać Hinacie co jeszcze można robić dzięki Mad, nie ryzykując, że ktoś będzie chciał zakłócić ich spokój. We trzy udały się do ciepłego źródła. Gdy dotarły na miejsce, Ivi od razu zaczęła się rozbierać do bielizny. Mad stanęła, wciągnęła wystarczająco dużo energii, wyciągnęła katanę, wbiła ją w zmienię, a cienka warstewka gęstej mgły rozeszła się w każdą stronę w mgnieniu oka. Klimat zrobił się nieco mroczny.
- Czysto. - Zakomunikowała wojowniczka.
- No dalej Hinata. Możesz się rozbierać, nikt cię tu nie będzie podglądał. - Ivi zrzuciła z siebie bieliznę. Bez najmniejszej oznaki krępacji, przemaszerowała bliżej i wskoczyła do wody.
Nie było głęboko. Przy brzegach, ułożono kamienie, na których można wygodnie usiąść i się oprzeć. Woda wówczas sięgała po szyję. Dla Hyugi, to była bardzo niekomfortowa sytuacja. Ona nie przywykła do nagości, nawet przy kobietach. Krępowała się, ale Mad zrobiła dla niej zasłonkę z mgły. Biała otoczka opadła dopiero, gdy białooka weszła do wody. To prawie jak kąpiel we wannie, tylko zamiast w zamkniętej łazience, była na świeżym powietrzu w odkrytej scenerii.
- Nikt tu nie przyjdzie? - Nieśmiało zapytała nowicjuszka kąpieli na dworze.
- Możliwe, że Tameri się pojawi. Nikt poza nią się nie odważy. Mgła to nie tylko zasłona, to ostrzeżenie. - Odpowiadała uszczęśliwiona Ivi.
- Co to oznacza? - Hyuga zbyt mało jeszcze wiedziała.
- Mad jest jedną z najlepszych wojowniczek we wiosce. Najlepsza z ludzi. Zadarcie z nią, to jak proszenie się o śmierć. Dlatego mężczyźni tu nie podejdą. Niewielu jest takich, którzy mogliby to zrobić, ale oni szanują naszą prywatność.
- Jak na przykład Sasuke?
Najmłodsza zaczęła się śmiać. Mad spojrzała na Hinatę z lekkim uśmiechem i uniosła lewa brew. Już ona by mu dała, gdyby tu przyszedł.
- Chyba nie wyraziłam się jasno. - Zaczęła swoje sprostowanie. - Mad jest najsilniejsza z ludzkich wojowników, nie licząc Kakashiego i Jirayii. Lepsza od Sasuke, dlatego on też tu się nie pojawi. Rezygnujemy z kąpieli tylko, gdy Zboczony Pustelnik wraca i to dla jego dobra. W takich chwilach się nie broni, więc prawdopodobnie Mad by go skatowała.
Hinata spojrzała z uznaniem na starszą koleżankę. Jak to możliwe, że jest aż tak silna? Czy to znaczy, że  w tym świecie płeć nie ma znaczenia?
Tak jak ostrzegała najmłodsza, dołączyła do nich jedynie córka wodza. Ona podobnie jak Ivi, nie wstydziła się swojego nagiego ciała. Nie miała czego, było idealne i piękne. Hinata przyglądał jej się ukradkiem. Dwie wspaniałe wojowniczki rozmawiały o tym, że to święto jest nudne i już nie mogą doczekać się, gdy małe słońce będzie górowało. Ponieważ Hyuga niewiele rozumiała, trzpiotka wytłumaczyła sens.
Święto Arirana, czyli większego słońca, to obchody w którym dziękuje się wszystkim oświeconym, za ich mądrość i troskę o spokojne życie. To po prostu Dzień Oświeconych. Są śpiewy, tańce, przedstawienia przygotowane przez dorosłych, dzieci i zwierzęta.
Po tym jak Ivi nakreśliła Hinacie zarys całego dnia, nowa mieszkanka cieszyła się, że będzie mogła wziąć udział w tak ważnym wydarzeniu. Gdy mniejsze słońce będzie górować na niebie, we wiosce odbędzie się Dzień Wojowników. Ivi ostrzegła, że to bardzo kontrastujące ze sobą dni i wtedy nie można być niczego pewnym. Hyuga odetchnęła z ulgą, gdy na pożegnanie, jej jedyna przyjaciółka kazała się nie martwić poranną wpadką. Jej zdaniem Sasuke jakoś z tego wybrnie. W najgorszym wypadku obie będą na czarnej liście Sakury. Białooka cieszyła się, że Ivi nie jest zła na nią. Tego obawiała się najbardziej.
W nocy Sasuke przyszedł wcześniej niż zwykle. Jego koledzy wiedzieli, że sypia w swoim łóżku z Hinatą. Nie musiał się już ukrywać. Powiedział im co trzeba i liczył, że zapamiętają jego ostrzeżenie.

Dzień rozpoczął się dużo wcześniej niż zazwyczaj. Tym razem Hinata została obudzona przez wesołych kolegów z pokoju. Miała przyjść do Ivi, gdy wstanie, dlatego nie zwlekając, udała się do pokoju przyjaciółki. Zapukała i weszła. Dziewczyna kazała jej podejść. Trzpiotka siedziała na swoim łóżku, a przed nią ulokowany był Sasuke w samej bieliźnie. Hinata pomyślała, że przeszkodziła w intymnej chwili. Dopiero po chwili, gdy dostrzegła w rękach dziewczyny pędzel, wykonała jej polecenie. Usiadła na łóżku i przyglądała się pracy młodszej z dziewcząt. Hyuga nie przypuszczała, że Ivi potrafi tak pięknie malować. Zachwycała się pracą koleżanki. Zarys sugerował, że na plecach chłopaka będzie wymalowany ogromny wąż, podobny do Madeo.
- Jak ty to robisz? - Zapytała nie mogąc pohamować swojej ciekawości.
- Ja? - Wesoły głosik odpowiedział jej od razu. - Poruszam ręką, a reszta robi się sama. - Uśmiechnęła się promieniście. Chłopak będący teraz jej płótnem nie odzywał się, ani nie ruszał.
- Pierwszy raz widzę aby ktoś tak pięknie malował.
- Jesteś rozkoszna. Zmienisz zdanie jak zobaczysz wodza i jego dzieci. Ich malują najzdolniejsze z kobiet. Ja przy nich jestem amatorką.
- W takim razie ja jestem beztalenciem.
To wywołało śmiech u najmłodszej. Patrząc na plecy Sasuke, Hyuga chciałaby stworzyć coś tak niezwykłego.
Siedzieli w spokoju przez jakiś piętnaście minut, gdy do pokoju weszła Mad. Ivi wskazała jej miejsce, gdzie są przygotowane ubrania dla niej. Najstarsza z towarzystwa weszła za parawan i zaczęła się przebierać. Rozległo się głośne pukanie, ale gość nie poczekał na pozwolenie by wejść. Drzwi otworzyły się z hukiem. Nie było mowy o spokoju. Do pokoju wpadł Naruto wrzeszcząc coś niezrozumiałego. Dał zaledwie kilka kroków, gdy sznurek zakończony dwoma kulkami oplótł mu nogi, a on grzmotnął na podłogę. Sprawczyni jego stanu stanęła jedną nogą na jego plecach i docisnęła bliżej podłogi.
- Pozwoliłam wejść? - Mad wypowiedziała słowa spokojnie. Jedną dłonią trzymała spory kawałek materiału, którym zasłaniała nagą klatkę piersiową.
- Nie wiem. - Odpowiedź padła równie spokojnie.
Wszyscy przyglądali się i zastanawiali co dalej będzie. Czarnowłosa docisnęła go mocniej i powtórzyła swoje pytanie. On potulnie przyznał, że nie czekał na odpowiedź, bo był pewny że jej nie ma. Sasuke prychnął. Taka sytuacja w ogóle go nie dziwiła.
- Zanim każe ci stąd odpełznąć, mów co cię sprowadza. - Głos wojowniczki nie zmienił się ani odrobinkę. Ona nie lubiła, gdy ktoś jej przeszkadzał, kiedy się przebierała. Nawet brunet uważał, aby nie zakłócić jej spokoju w takiej chwili.
- Ja do Ivi. - Uniósł głowę i spojrzał błagalnie na młodszą z lokatorek.
- Nie. - Odpowiedziała dziewczyna i wróciła do malowania bruneta.
- Jak to nie? Przecież ja jeszcze nie powiedziałem o co mi chodzi.
- Już wszystko wiem i nie zgadzam się.
Naruto popukał głową w podłogę. Na pewno wiedziała, bo spojrzała mu w oczy, więc nie musi nic mówić.
- Ivi, proszę. Będę grzeczny i obiecuję, że…
- Nie! Ty zawsze obiecujesz i nigdy nie jesteś w stanie usiedzieć w spokoju. Idź szukać szczęścia w innym miejscu.
- Słyszałeś? Wynocha! - Mad zabrała nogę. Ponownie udała się za parawan, gdzie dokończyła ubieranie.
Naruto odplątał nogi, rozmasował obolałe miejsca i podszedł do najmłodszej. Klęknął przed nią, złożył dłonie i spojrzał błagalnym wzrokiem.
- Proszę. - To była jego najsłodsza mina. Ciężko było mu odmówić gdy tak patrzył, dlatego Ivi uważała, by nie zwrócić wzroku w jego stronę.
- Czy ty mógłbyś przede mną nie klękać? To wygląda jakbyś chciał mi zrobić loda. - Słowa bruneta rozbawiły mieszkanki pokoju. Trzecia z dziewcząt nie załapała co to oznacza.
Sasuke zgromił kumpla spojrzeniem. Tym tekstem chciał go nieco wypłoszyć. Naruto uderzył przyjaciela, on poruszając się wpadł na pędzel Ivi.
- Zabiję! - Wykrzyknęła trzpiotka. Jej wzrok sugerował, że wcale nie żartuje. - Zabiję i spalę! Wynocha! - Wrzasnęła na niego, ale on zdążył się ogarnąć i ponownie zrobić swoją najsłodszą minkę. Nigdy nie mogła zrozumieć, jak Sakura była w stanie lekceważyć jego spojrzenie.
- Przepraszam, to przez Dupka. Sprowokował mnie. To był ostatni raz. Będę grzeczny i spełnię każdą twoją zachciankę. - W jego oczach widziała o co prosił. Widziała też więcej. To czego nie chciał powiedzieć nikomu, ale przed nią nie mógł ukryć. To dlatego ona nie mogła mu odmówić.
- Nie mogę. - Zaczęła odpowiadać spokojnie. - Nie wyrobię się. Nie jestem nawet w połowie malowania Sasuke. Muszę jeszcze zająć się Mad, a później przygotować się wspólnie z Hinatą. Nie zdążę cię pomalować. Przykro mi.
- Ale cokolwiek, nie musi być nic niezwykłego. Mogą być same symbole. Wiesz, że jeśli ja coś nabazgram to będzie gorzej niż gdybym poszedł goły.
- To mogłoby być ciekawe. - Ivi zamyśliła się nad taką opcją. Nawet jeśli Naruto jest gapą, to budowę ma kuszącą. Jej uśmieszek zdradzał jej myśli. Do rzeczywistości przywołało ją chrząknięcie Sasuke. Spojrzała w czarne tęczówki i parsknęła śmiechem. Jej kochanek przejawiał oznakę zazdrości, co stanowiło nowość. - Nie da rady, abym ja cię pomalowała. Musisz poszukać gdzieś indziej. Z tego co wiem, to każdy jest teraz pochłonięty przygotowaniami, ale… - Uśmiechnęła się tak szeroko, że wszystkie ząbki świeciły.
- Jesteś wspaniała! Najfajniejsza ze wszystkich kobiet we wiosce. - Chłopak zrzucił swoją koszulkę i usiadł koło kolegi. Ivi zdzieliła go ręką po plecach. On się skrzywił i odwrócił do niej.
- Ja cię nie pomaluję. Mówiłam, że nie ma czasu. Poproś Hinatę. Ona nie ma co robić.
Hyuga nim przyswoiła sobie informacje jakie dopiero co padły, przed nią klękał blondyn i prosił o to samo co Ivi. Tłumaczyła, że nie wie jak i nigdy tego nie robiła. Nie dała rady odmówić. Podobnie jak najmłodsza z dziewcząt, nie potrafiła przeciwstawić się jego spojrzeniu. Ivi namalowała zarys, udzieliła jej kilka wskazówek i podpowiadała, gdy miała wątpliwości. Ciało to nie kartka papieru, dlatego trzeba wiedzieć jak do tego podejść.
Naruto nie ułatwiał koleżance zadania. On po prostu nie potrafił siedzieć i się nie ruszać. Nawet gdy się starał, to udawało mu się na góra pięć minut. Przez takie zachowanie doprowadził do sytuacji, że Hinata wyciągnęła za linię. Spoglądała i nie wiedziała co teraz z tym zrobić. Ivi zauważyła to i zawołała Mad. Czarnowłosa stanęła przed blondynem. Pochyliła się, kunajem uniosła jego brodę w górę.
- Za każdym razem gdy się poruszysz rzucę w ciebie jednym kunajem. Pierwszy będzie ostrzegawczy, ale każdy kolejny trafi w cel. Jeśli nie chcesz zacząć imprezy, umazany we własnej krwi, to siedź i się nie ruszaj. - Jej spojrzenie podziałało nawet na Hinatę. Ciągle nie mogła się zdecydować czy lubić tą dziewczynę, czy starać się jej unikać. Na pewno nie chciała z nią zadzierać.
Mad usiadła na przeciwko chłopaka. Nie minęło dziesięć minut, a Naruto odwrócił głowę. Kunaj wbił się w stołek na którym siedział, zaraz koło jego krocza. Blondyn widząc to, gdzie jest broń, odskoczył do tyłu i wpadł na Hinatę. Kulka z farbą, jaką trzymała dziewczyna, wypadła jej z ręki i schowała się między jej piersiami. Naruto odwrócił się i zaczął przepraszać. Chcąc pomóc, wsadził dłoń za kulką. Hyuga opierała się o łóżko. Zaskoczenie, szok i nietypowa sytuacja wyłączyły jej myślenie. Podobnie zareagowała para siedząca koło nich. Ivi spoglądała mrużąc oczy. Sasuke uniósł wysoko brwi. Nie zareagował, ale gdyby on zrobił coś takiego jego kobiecie, to na ostrzeżeniu by się nie skończyło. Jedynie wojowniczka wiedziała co trzeba zrobić. Lewą ręką złapała go za włosy, a prawą podsunęła ostrze do gardła.
- Powoli zabierz dłoń, albo stracisz coś więcej niż palce. - Tym razem nie była spokojna. Jej głos przepełniała nutka szaleństwa.
Naruto przełknął głośno ślinę. Wykonał polecenie koleżanki i zabrał dłoń. Hinata robiła się coraz bardziej czerwona. Gdy Ivi pomagała jej zmyć farbę i dała coś do przebrania, pozostała dwójka związała wesołego chłopaka. Tym razem blondyn nie mógł się poruszyć. Był tak unieruchomiony, że żadną siłą się nie wydostanie. Hyudze malowanie szło jeszcze trudniej niż na początku. Ciągle była zawstydzona i skrępowana. Choć w pokoju rozmawiano na inne tematy, ona cały czas czuła dłoń blondyna w miejscu, którego nie powinien dotknąć. Ivi skończyła malowanie węża na plecach i symboli ognia na klatce piersiowej Sasuke. On podziękował i wyszedł. Złapała oddech, po czym zabrała się za Mad. Dziewczyna ubrana była w spodnie sięgające do połowy łydki, a góra zasłaniała jej jedynie piersi. Z tyły kilka sznureczków oplatało dolną część pleców. W ten sposób powstało miejsce na malunek. Tam powstała para mrocznych, czerwonych ślepiów należących do nieznanego Hinacie zwierzęcia. Czarne futro rozjaśniały białe kły. Bez względu kogo przedstawiał malunek, Hyuga miała nadzieję, że nigdy nie spotka tego stwora.
Sasuke wrócił z koszykiem kwiatów. Ten był przygotowany zgodnie z zamówieniem dziewczyny. Wojownicy malowali swoje ciała, a oświeceni przystrajali się kwiatami. Ivi wolała dla siebie drugą opcję. Dla Hinaty przewidziała coś podobnego do swojego stroju, ale o wiele mniej odważnego. Młodsza z dziewcząt pomogła skończyć Hinacie z malowaniem blondyna. Odwiązały go. On starał się dostrzec co ma na ciele. Był zachwycony, choć malunek zostawiał wiele do życzenia. Podziękował obu dziewczętom pocałunkiem w policzek. Hinata dostała dwa. Jeden jako podziękowanie, a drugi w ramach przeprosin. Wybiegł z pokoju, a one obie odetchnęły z ulgą, po czym zaśmiały się ze swojej synchronicznej reakcji.
Zdążyły zaledwie kwadrans przed rozpoczęciem. Ivi miała na sobie kwiecisty top bardziej przypominający biustonosz niż bluzkę. Spódniczka miniówka, włosy delikatnie podpięte. Prawie całe ciało spowijała siatka utkana z różnych kwiatków. Hinata czuła się skrępowana, ale nie na tyle by zrezygnować z wyjścia. Pierwszy raz jej pępek był odkryty. Nie rzucał się w oczy, bo łańcuszki płatków zwisały z górnej części i sięgały aż za kolano. Spódnica z pod spodu zasłaniała wystarczająco dużo, by nie czuła dyskomfortu. Włosy miała częściowo rozpuszczone, a pozostałe upięte w fantazyjny sposób. Patrząc na swoje odbicie, czuła się jak mieszkanka wioski. W końcu spełniało się jej marzenie. Będąc tutaj, stawała się częścią planety. W dodatku nie była sama. Chciała zachować powagę, ale wzruszenie przeszywające jej skrzywdzone serduszko, doprowadziło do wydostania się emocji na zewnątrz. Znowu była beksą. Łzy spłynęły po policzkach, a ona pociągnęła noskiem.
- Hinata coś się stało? - Zatroskanym głosem spytała młodsza z dziewcząt. Już od dłuższego czasu były tylko we dwie. Do tej pory śmiały się ze swoich poczynań. Stan w jakim znalazła się starsza z nich był zaskoczeniem dla młodszej.
- Nie, ja po prostu… - Nie wiedziała jak wyrazić swoje myśli, a tym bardziej uczucia. - Przepraszam. - Pochyliła głowę i starała się zapanować na swoim stanem.
- Hinata. - Ivi podeszła i chusteczką otarła jej łzy. - Wyglądasz pięknie, ale jak dalej będziesz płakać, to rozmyjesz makijaż i będę musiała zacząć od początku. Chyba nie chcesz spóźnić się na pierwszą imprezę, którą z nami spędzisz. - Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy. - Będzie dobrze. Jestem pewna, że ten dzień zapamiętasz do końca życia.
- Na pewno. Dziękuję ci.
Ivi objęła mocno Hinatę. Chciała ją w ten sposób wesprzeć. Nieoczekiwanie poczuła wielkie uczucie pustości. Brakowało w niej wszystkiego, łącznie z powietrzem. Jej płuca zaczęły krzyczeć o chociaż jeden haust kojącego tlenu. Zamiast tego był tylko ból. Zawroty głowy zamroczyły jej świadomość i wypędziły wszystkie myśli, poza odczuwanym bólem. Hinata ją puściła i wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko wróciło do normy. Ivi starała się nie dać po sobie poznać czego była przed chwilą świadkiem. Nie miała wątpliwości, że to co poczuła miało związek z dziewczyną i jej stanem. Jeśli to część jej skrzywdzonej duszy, to droga jaką musi przebyć, by móc osiągnąć zakładany cel, jest dużo dłuższa niż ktokolwiek zakładał.
- Cieszę się, że cię poznałam i że tu jesteś. - Choć Ivi zawsze starała się ukrywać swoje uczucia, również przed Sasuke, to pomyślała, że szczerość w stosunku do Hinaty będzie dobrą drogą dla ich obu. Ścisnęła jej dłoń. - Teraz wszystko się zmieni. - Ponownie otarła jej twarz i poprawiła makijaż. Były gotowe do wyjścia.

Spacerując na plac główny, gdzie miały się odbyć uroczystości, witały się skinieniem głowy z każdym z mieszkańców. Muzyka i śpiewy już brzmiały na każdym kroku. Pokaz rozpoczął się od występów najmłodszych. Dopiero gdy dzieci skończyły, wódz wyszedł na środek i powitał wszystkich zgromadzonych. Ivi miała rację, co do talentów innych kobiet. Malunek na ciele Rasy wyglądał jak żywy. Przedstawiał jedną z najbardziej niebezpiecznych roślin mięsożernych. Obie postanowiły, że postarają się podejść do niego jak najbliżej, aby móc przyjrzeć się dziełu. Koło wodza stała dwójka jego dzieci. Malunki Tameri przedstawiały szarżujący wicher rozwiewający wszystko na różne strony. Kankuro miał piątkę zwierząt, a wśród nich był także matatabi. Te trzy osoby bez wątpienia miały dzisiejszego dnia najpiękniejsze tatuaże. Po przemowie Rasa osobiście złożył podziękowania dwóm kobietom. Jedną z nich Hinata już znała. To była Szamanka, która sprawdzała w niej obecność ninju. Druga z nich, znacznie starsza była autorką malowidła na ciele wodza. On zawsze osobiście dziękował tylko tym osobom. Reszta otrzymywała jedne wspólne słowa podsumowujące ich prace. Każdy skinął głową i zatupał nogami. To takie oklaski w wykonaniu tego plemienia. Kankuro jako przyszły następca również wypowiedział kilka zdań. Ivi tłumaczyła Hinacie co dokładnie ogłasza chłopak. On zachował się nieco inaczej niż jego ojciec. Osobiście podziękował najpierw szamance, potem swojemu opiekunowi, za to że nauczył go wszystkiego co powinien wiedzieć o oświeconych, a później podszedł do każdego kto posiadał tytuł nauczyciela. Wszystkim wręczał kwiatka i dla każdego znalazł kilka dobrych słów. Na końcu stanął przed jedną z dziewcząt. Ona nie była nauczycielką. Nie miała nawet rozwiniętego ninju do poziomu trzeciego. To była najmłodsza córka kobiety, która malowała Rasę. Odziedziczyła talent po matce i to ona maluje potomków wodza. Jest rok starsza od Kankuro, ale jej choroba dodaje jej co najmniej pięć lat. Ivi tłumaczyła wszystko Hyudze, widząc jej zaciekawienie wskazaną osobą.
- Jeśli chciałabyś się nauczyć malować, to ona jest w tym najlepsza i na pewno udzieli ci kilku lekcji. - Te słowa zapaliły małe światełko w myślał białookiej. Byłoby cudownie umieć tworzyć cuda na ciałach innych.
Dało się zauważyć, że kobieta ledwo stała na nogach. Jej choroba wysuszała jej organizm i nikt nie był w stanie jej pomóc.
Po oficjalnych podziękowaniach, kilkoro z wybranych osób spośród oświeconych, podziękowało Rasie i Kankuro za ich opiekę nad bezpieczeństwem wioski. To wojownicy poświęcali swoje życia, aby im żyło się bezpiecznie i pozostali doceniali to na każdym kroku.
Występy zwierząt to jeden wielki śmiech, dla osób, które znały dobrze każdego z mieszkańców, jego zwierzątko i typowe zachowania pana. Dlaczego? Bo zwierzęta udawały swoich właścicieli. Skecz często oparty był na faktach i wydarzeniach jakie miały miejsce we wiosce. Pojawiła się również scena z tego jak drzwi do pokoju Sho zostały wywarzone kopniakiem Mad, a potem jak dziewczyna szybko ucieka i zostawia resztę. Najwięcej śmiechu było, gdy “nowy Sho” próbował wstawić drzwi. Postawił je, a one zamiast zostać na miejscu, przywaliły go i tak pozostał, aż pojawiło się wybawienie z zewnątrz.
Ponownie Rasa przykuł uwagę wszystkich zgromadzonych. Tym razem zaprosił do siebie Hinatę. Ona podeszła zdezorientowana. Nie rozumiała też kolejnych słów jakie wypowiadał do zgromadzonych. Dziewczyna obejrzała się szukając wzrokiem Ivi. Przyjaciółka pokazała jej, że wszystko jest dobrze i obdarzyła ciepłym uśmiechem. Rasa ogłosił, że dzisiejszą ceremonie prowadzi jego syn. To nikogo nie zaskoczyło. Każdy wiedział, że Kankuro jest przyszłym następcą i choć czasem niektórzy mówili o Gaarze, to nie zapowiadało się, aby Rasa wybrał młodszego z synów. Władca Marionetek stanął przed nią z poważną miną, która towarzyszyła mu od samego początku. Najpierw wypowiedział słowa do zgromadzonych w swoim ojczystym języku. Gdy skończył zwrócił się do Hinaty.
- Za chwilę nadam ci opiekunów. Będą cię uczyć naszych zwyczajów i zasad. Pomogą ci w odkryciu i rozwinięciu ninju. Będą też służyć dobrą radą zawsze wtedy, gdy będziesz tego potrzebowała. Czy jesteś gotowa?
- Tak. - Choć potwierdziła, to nie czuła się gotowa. Było wręcz przeciwnie. Ona już miała osobę, która miała jej pomóc. Nie wypadało zaprotestować, dlatego milczała.
Kankuro wezwał oświeconego i wojownika. Jako pierwszy po jej lewej stronie stanął Goro. Wśród zebranych zapanowało wielkie zdziwienie i niezrozumienie. Jak osoba nie lubiąca ludzi, może być opiekunem ludzkiej kobiety? Sasuke stanął po prawej stronie dziewczyny. Szepnął jej, aby się nie stresowała. Ona odwróciła się w jego stronę i poczuła ulgę. Znała obu opiekunów i lubiła.
Kankuro przeprowadził ceremonie. Wypowiadając odpowiednie słowa na czole Hinaty narysował koło. To miało symbolizować pustkę, która ma zostać zapełniona wiedzą i umiejętnościami. Podszedł do Goro. On otrzymał koło z falą w środku. Taka linia to znak mądrości i wiedzy. Sasuke jako wojownik otrzymał koło z błyskawicą. On miał dbać o bezpieczeństwo i pokazać jej świat poza wioską. Cała trójka klęknęła. Opiekuni powtórzyli słowa przysięgi. Mieszkańcy zaczęli tupać i wiwatować.
- Hinato, witam cię we Wiosce Ukrytej w Liściach. Teraz jesteś oficjalnie jedną z nas. - Kankuro skinął do niej głową. Choć nie uśmiechnął się, to ton głosu był bardzo przyjemny.
- Dziękuję.
Kontynuacją uroczystości było ogromne ognisko i tańce. Hinata stała szczęśliwa w towarzystwie Ivi i Mad. Nie mogła się przestać uśmiechać. Zapamięta ten dzień do końca życia, tak jak twierdziła jeszcze kilka godzin temu jej jedyna przyjaciółka. Do towarzystwa podszedł Sasuke. Zabawnie wyglądał ze znaczkiem na czole.
- Dziś wieczorem robimy imprezę w naszym pokoju. Czujcie się zaproszone.
- O dziękuję wielki łaskawco. Będą jakieś atrakcje? - Najmłodsza z dziewcząt lubiła takie spotkania.
- Naruto narwał białe fasolki. Czas je wykorzystać.
- W takim razie będziemy.
Po chwili do nich podbiegł Naruto. Nie pytając o nic pociągnął Hinatę za rękę i wciągnął do zabawy. Sasuke odszedł i obserwował z oddali jak mieszkańcy bawią się wokół ogniska. On nie uczestniczył w tego typu zbiegowiskach. Wolał stać na uboczu i się przyglądać. Mad i Tameri się ulotniły. Pewnie poszły porzucać do celu, albo objąć wartę. Żadna z nich nie planowała brykać po parkiecie. Brunet skupił swoją uwagę na Hinacie, która znajdowała się w objęciach Sho. Koło niego stanął Kakashi.  
- Zniknęły mi z barku dwie butelki dobrego wina. Nie wiesz co mogłoby się z nimi stać? - Siwowłosy rzucił swoje pytanie obojętnie w przestrzeń.
- Kiedy to się stało? - Ton Sasuke również niczego nie zdradzał.
- W tym czasie, gdy mnie nie było.
- Może gdybyś kazał Mad pilnować swojego lokum zamiast mnie, to nic by ci nie zginęło.
Kakashi uśmiechnął się pod nosem. Odpowiedź aż biła po oczach. Widział, że chłopak uważnie obserwuje Hinatę, więc i on uczynił to samo, co jego uczeń. Po ich głowach krążyły różne myśli. Siwowłosy zastanawiał się, co na jego miejscu zrobiłaby Toki. Ona zawsze miała dobre pomysły. Teraz los jej córki spoczywa w rękach mieszkańców wioski i jego. To o wiele trudniejsze zadanie do wykonania, niż te, którego podjął się piętnaście lat temu. Na jego barki zrzucono wielką odpowiedzialność. Westchnął ciężko. Za stary był na takie rzeczy.
- Chyba jej się tu podoba. - Rozmowę ponownie zaczął starszy z nich.
- Na to wygląda. - Stwierdzanie o kogo chodzi było bezcelowe. Oboje spoglądali w ten sam punkt, to też Sasuke od razu wiedział, że tematem rozmowy była Hinata.
- Jest tu kilka dni i już zaskarbiła sobie sympatię innych. Rozumiem, że Sho chce ją poznać, ale Goro? Jak ona to zrobiła?
- Nie wiem.
Między nimi ponownie zapanowała cisza. Po kilku minutach to młodszy postanowił zadać pytanie.
- Czy on widział w niej to co ja widzę? - Jego wzrok dokładnie śledził każdy ruch dziewczyny.
- Nie mam zielonego pojęcia. - Kakashi skupił swoją uwagę na uczniu. Znał to spojrzenie, choć widywał niegdyś na twarzy należącej do kogoś innego. - Nie mniej myślę, że jest to bardzo prawdopodobne.
- W takim razie nie rozumiem tego co zrobił.
Po tych słowach Sasuke odszedł w sobie znanym kierunku. Kakashi spoglądał na jego oddalającą się sylwetkę. Był pewny, że chłopak jeszcze analizuje ich ostatnią rozmowę. Czas koi wszelkie rany i uspokaja szarżujące myśli.
- Pewnego dnia oboje poznamy odpowiedzi na swoje pytania. Tylko co to zmieni?

Na końcu, gdy przyszedł czas na zakończenie uroczystości, Rasa wyszedł ponownie na środek. To co ogłosił zaskoczyło wszystkich. Za rok o tej porze, w święto Arirana odbędą się zaślubiny Kankuro oraz oficjalne ogłoszenie go wodzem. Jego syn stał, nawet nie drgnął. Wśród obecnych zaczęto snuć domysły, kto jest wybranką wojownika.
- On nic nie wiedział. - Ivi wypowiedziała słowa tak, by tylko Hinata ją usłyszała. - Rasa go nie uprzedził.
Hyuga przyglądała się przyszłemu wodzu. Jego sytuacja tak bardzo przypominała jej, że była sobie w stanie wyobrazić co on teraz czuje.

Kankuro odprowadził ojca do jego lokum. Starszy wiedział, że tak będzie. Zapewne chce usłyszeć wyjaśnienia. Gdyby tak postąpił w stosunku do Tameri albo Gaary, to pewne jest, że żaden z nich nie zachowałoby spokoju. Tym bardziej upewniał się w słuszności swoich wyborów. Cisza trwała jeszcze chwilę po zamknięciu drzwi.
- Sądziłem, że do mnie należy decyzja kiedy będę się wiązał, a tymczasem dowiaduję się jako ostatni. - W końcu przemówił młodszy. Chciał mieć to już za sobą i wyjść.
- Dałem ci wystarczająco dużo czasu, ale ty się ociągasz. Gdy byłem w twoim wieku, ty stawiałeś swoje pierwsze kroki, a twoja matka nosiła pod sercem Tameri.
- Nie jestem tobą.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Decyzja zapadła. Masz rok na wybranie odpowiedniej kobiety.
- Jeszcze jakieś życzenia, czy może już sam mi wybrałeś kim ma być?
- Ma być płodna, aby dać ci godnego następcę.
- To jedyny warunek?
- Najważniejszy.
Chłopak zaczął kierować się do drzwi.
- Kankuro, powinieneś wybrać kobietę spośród Oświeconych.
- Radzisz mi jako wódz, czy jako ojciec?
- Jako jeden i drugi. - To była najlepsza rada jaką mógł mu dać, ale nie potrafił tego ująć w odpowiednie słowa.
-  O wiele łatwiej byłoby mi się do niej odnieść, gdyby powiedział mi to jedynie ojciec.
Drzwi trzasnęły. Rasa był pewny, że syn podejmie właściwą decyzję. Wątpił też, aby wrócili do tej rozmowy. Dla niego to też będzie ciężki rok, ale już ostatni. Gdy przekaże pałeczkę Kankuro, zastanowi się co dalej ze sobą zrobić.

Po ognisku wybrane osoby udały się do pokoju chłopców. Zaskoczeniem było pojawienie się Sakury i Ino. Sasuke wziął na stronę Naruto i zapytał co one robią w ich pokoju. Okazało się, że wybuchowa dziewczyna przez przypadek dowiedziała się o imprezie. Zrobiła mu awanturę, że jej nie zaprosił. Blondyn przepraszał i prosił, aby też przyszła. Jak ona, to i Ino. Kiba był zadowolony. On i blondyna od dawna są w przerwanym związku. Raz są parą, raz nie. Wszystko zależy od humorków dziewczyny. Za pierwszym razem, gdy ona z nim zerwała, Kiba rozpaczał, chodził do niej i przepraszał. Po piątym rozstaniu traktuje to jako normę i wie, że cokolwiek by się wydarzyło, ona po kilku dniach mu wybaczy i sama będzie chciała wrócić. Dlatego teraz słowa “zrywam z tobą” kompletnie go nie ruszają i zawsze robi to na co ma ochotę. Nikt nie wnika w ich relacje, bo takie zachowanie jest dalekie od normalności.
Sasuke ostrzegł przyjaciela, że obecność Sakury i Ivi pod tak małym metrażem może mieć fatalne skutki. Wątpił też, aby on się dobrze bawił.
Blondyn rozdał pierwszą partię białych fasolek. Hinata trzymała swoją i przyglądała się. Nie była pewna, czy powinna ją zjeść. Koło niej stanął Sasuke. Złapał za fasolkę dziewczyny i sam ją połknął.
- Ty nie dostaniesz. - Udzielił krótką odpowiedź jej zdziwionemu spojrzeniu. Ivi oburzyła się jego zachowaniem i uderzając go pięścią w ramie, kazała przynieść drugą. - Nie ma mowy. Hinata po jednej zachowuje się jak ty po sześciu. Dla niej mam coś innego.
Jako jedyna otrzymała kubek z trunkiem. Był na tyle łagodny, że miał jej nie powalić na samym początku.
Sakura nie była zachwycona obecnością Ivi. Ta osoba działała jej na nerwy. Jeszcze większą złość generował fakt, że ona i Hinata stały się sobie bliskie. Sasuke chcąc unikać natrętnej fanki, cały czas kręcił się koło dwóch wspomnianych dziewcząt. Wszystko skąplikowało się nieco, gdy Kiba po piątej fasolce wygadał na głos, że Sasuke i Hinata śpią razem w łóżku chłopaka. Sakura z wielkim wysiłkiem zachowywała spokój. Nie wybuchła, ale w głowie knuła plan co z tym zrobić.

Następny dzień nie przyniósł pomyślnych wieści szczególnie dla nowej mieszkanki. Ona i Sasuke zostali wezwani do siwowłosego. Oboje minęli dwójkę znajomych, stojących pod drzwiami. Kakashi wydawał się bardzo poważny.
- Nie zajmę wam dużo czasu. Hinato, głównie o ciebie mi chodzi. Uważam, że nie powinnaś mieszkać z chłopcami. Spakujesz wszystkie swoje rzeczy, a Shikamaru i Choji pomogą ci je przenieść do twojego nowego pokoju.
- Gdzie teraz będę mieszkać? - Dziewczyna zapytała niepewnie. Wcale nie chciała się wyprowadzać.
- Z Sakurą i Ino.


........................................................................................




......................................................................................


Na samym początku podkreślę, że Kakashi miał swoje powody, aby podjąć taką decyzję. Poznacie je w następnym rozdziale. Żeby nie było, to ja ostrzegałam, że się wyda i ktoś na tym ucierpi :)

Rozdział jest najdłuższy ze wszystkich jakie do tej pory wstawiłam. To taka mała rekompensata za zwłokę. Miłego czytania i do następnego.



2 komentarze:

  1. To znaczy że Hina już nie będzie spać z Sasuke?!! *bardzo nieszczęśliwa minka
    Ja nie chcę!! T.T
    Rozdział jak dla mnie super ale mogłabyś troszkę więcej na temat tego święta powiedzieć.
    Weny!
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mogłabym. Mój plan zakładał, że rozdział miał się dokładnie tak zakończyć. Gdybym bardziej opisała przebieg święta, albo imprezy w pokoju chłopców, to pewnie musiałabym go podzielić. Nie chcę tego robić, bo uwierz mi, że sporo jeszcze do napisania.
      Jest też jeszcze jeden powód. Miałam ostatnio zaćmienie umysłu. Miało być zabawnie, ale ja raczej przechodziłam okres bez humoru. Za napisanie tego rozdziału zabierałam się wielokrotnie i ciągle coś mi nie pasowało. Nie jestem do końca zadowolona ze efektu finalnego, dlatego dziękuję za pozytywną opinię.

      Usuń