Szok czy rozpacz? Decyzja Kakashiego dla dwójki młodych osób
stojących przed nim, to jak policzek w twarz na przebudzenie z pięknego snu. Na
początku oboje nie wiedzieli jak się odnieść do sytuacji. Hinata spojrzała na Sasuke.
Liczyła na jakiekolwiek wsparcie. On swoje spojrzenie utkwił w mistrzu. To była
wersja bruneta jakiej się bała.
- To jakiś żart? - Ton głosu młodszego wojownika nie
sugerował zadowolenia. On był przerażający. Białooka poczuła jak włosy się jej
jeżą na skórze.
- W żadnym wypadku. Decyzja zapadła i nie ulegnie zmianie.
Pokój dziewcząt jest już gotowy na nową współlokatorkę.
- Hinata, zostaw nas samych.
- Ale…
- Wyjdź! - Brunet nie spojrzał na nią. Chciała zostać i
uczestniczyć w rozmowie, licząc, że będzie mogła wpłynąć na odwołanie
przeprowadzki. Chciała zabiegać o pozostanie, ale Sasuke odwrócił się w jej
stronę. - Wyjdź i poczekaj w naszym pokoju.
Tym razem się nie sprzeciwiała. Kroki stawiała powoli. Czuła
jak nogi jej się trzęsą, a w głowie wiruje. To nie może być prawda! Nie teraz,
gdy wszystko zaczęło się układać.
W pomieszczeniu powietrze zrobiło się ciężkie. Kakashi
zachowywał się zwyczajnie. On nie jedno już przeżył w swoim życiu, co nauczyło
go trzymać emocje na wodzy. Młody miał szkołę życia przed sobą. Od niego biła
wściekłość. Mimo wszystko udawało mu się nie wybuchnąć i nie spalić wszystkiego
na swojej drodze.
- Hinata nie będzie mieszkać z Sakurą. - Słowa zostały
wypowiedziane na kształt stwierdzenia, które zakłada się za pewniak, a każdy
obecny może jedynie się z tym zgodzić.
- Będzie, jeszcze dziś się do niej wprowadzi.
- Nie zgadzam się!
- Nikt nie pyta cię o zgodę. Dla twojej wiadomości, Sasuke.
Ty masz ją szkolić i zaopiekować się nią podczas wypraw. Fakt, gdzie spędza
noce, cię nie dotyczy.
- Czy Różowe Czupiradło ma coś wspólnego z twoją decyzją?
- Nie.
- A podjąłeś ją bo? - Był pewny, że to sprawka Sakury.
- To jedyne słuszne rozwiązanie, które ochroni ciebie i
Hinatę przez popełnieniem błędu.
- O czym ty do cholery mówisz? - Sasuke nie krzyknął. Uniósł
jedynie odrobinę głos.
- Opowiedziałem ci wystarczająco dużo, byś wiedział jak się
zachować, a czego nie wolno ci robić.
- Co to ma do rzeczy?
- Hinata jest zaręczona. Sypiając z nią, mącisz jej w głowie.
- W końcu postanowił przejść do sedna.
- Więc to cię boli. Ona nie interesuje mnie jako kobieta.
Sypiam nie z nią, a przy niej i to tylko dlatego, żeby pomóc się jej uspokoić,
gdy śnią jej się koszmary.
- To nie ma znaczenia jakie są powody. Nie powinieneś tego
robić. Jej matka na pewno by się na coś takiego nie zgodziła.
- Ona nie żyje, więc w tej chwili niewiele ma do powiedzenia.
- Ona nie, ale ja owszem. Decyzja zapadła, a tobie nie
pozostało nic innego jak ją zaakceptować. Skoro Hinata ma w nocy koszmary, to
Sakura będzie wiedziała jak jej pomóc.
- Nie wydaje mi się by okazała się pomocna. Jeśli zależy ci
bym nie spał przy niej, to każ jej zamieszkać z Ivi.
- Co by to zmieniło? - Kakashi uniósł brwi i uśmiechnął się
do ucznia. - Między tobą i Ivi coś jest. No chyba, że się mylę, a ty
przysięgniesz, że z nią nie sypiasz, ani nie nocujesz w jej pokoju? - Odpowiedź
nie padła. Każdy wiedział o ich relacjach, choć otwarcie się nie przyznali. -
Dlatego Hinata nigdy nie zamieszka z Ivi.
- Czemu akurat Sakura? Każdy, tylko nie ona.
- Sakura jest jedynym i najlepszym sposobem na oddzielenie
was od siebie. Skup się wyłącznie na jej szkoleniu.
- Planowałeś to od początku? Zwlekałeś do dziś tylko dlatego,
żebym nie mógł się wycofać i zrezygnować z bycia jej opiekunem?
- Nie zakładałem, że tak dosadnie weźmiesz się za zadanie,
które ci powierzyłem.
- Po tym co od ciebie usłyszałem, nie przypuszczałem, że
będziesz ją traktował jak zabawkę, z którą można robić co się chce. - Wymiana
słów zeszła na nieprzyjemny tor.
- Dosyć. - Kakashi klepnął otwartą dłonią w stolik. - Znałem
jej matkę i widziałem jak postrzegają ją inni. Nawet jeśli Hinata ma koszmary,
to powinna sobie z nimi poradzić sama. Oddzielam was nie tylko dla jej dobra,
ale także dla twojego. Ona jest tu tymczasowo. Gdy nauczy się tego co
konieczne, odejdzie, a wtedy nie może mieć tu nikogo kto by ją zatrzymał.
- Ja jej nie zatrzymuję i nie będę tego robić. Nic mnie nie
obchodzi co się z nią stanie. Równie dobrze możesz zająć moje miejsce i sam ją
nauczyć czego trzeba. W końcu ty najlepiej wiesz co jest dla innych najlepsze.
- Jego wyjściu akompaniował huk zamykających się drzwi.
- Och Sasuke. - Kakashi pochylił głowę. Dłonią potarł się po
skroni. - Oby moje podejrzenia się nie sprawdziły, a historia nie zatoczyła
koła.
Brunet był tak wściekły, że każdy kogo mijał od razu schodził
mu z drogi. Nikt nie zapytał co się stało. On nie myślał, po prostu szedł przed
siebie. Nim się zorientował stał w drzwiach pokoju dziewcząt. Mad nie było. Ona
w ogóle rzadko bywała u siebie. Większość czasu spędzała na wykonywaniu zadań,
a w wolne chwile trenuje. Ivi podniosła głowę i spojrzała na gościa. Oderwała
się od swojego zajęcia i podeszła kilka kroków. Sasuke jako jedyny uwielbiał
jej zdolność. Nie był typem osoby, która otwarcie mówi o swoich problemach.
Szatynka sama potrafiła wyciągnąć z niego wszystkie potrzebne informacje, a on
po prostu musiał nie blokować się przed nią.
- Żartujesz? - Nowe informacje również dla niej były szokiem.
- Nie żartujesz. - Ruchem głowy potwierdził, że to fakty. - Ale jak? Po co? Co
to za chory, popieprzony pomysł?
Przez kolejne pół godziny panowała cisza. Oboje leżeli na
łóżku. Dziewczyna głaskała włosy chłopaka. Lubiła bawić się jego czarnymi
kosmykami, które nadzwyczaj łatwo sterczały w górę.
- Co teraz będzie? - To ona przełamała ciszę.
- Nie wiem. - Był spokojny, mimo że ciągle odczuwał irytację
na wspomnienie rozmowy z mistrzem. - Najchętniej wypisałabym się z całej tej
zabawy w opiekuna.
- Nie mów tak. Ona ci ufa i jeśli ją teraz zostawisz, to może
się w sobie zamknąć jeszcze bardziej.
- To nie moja sprawa.
- Oboje wiemy, że tak nie jest. - Na to stwierdzenie nie
odpowiedział. - Może Kakashi ma rację z tym aby was nieco od siebie oddzielić.
- Wypowiedziała słowa spokojnie i dość cicho. On spojrzał na nią nieco
zdziwiony.
- Czy ty jesteś zazdrosna?
- Głupol! - Popukała go w czoło. Naprawdę tak pomyślał. Ona
zazdrosna o niego? Jeszcze się taki nie narodził, który wywołałby w niej
zazdrość. - Odkąd Hinata się pojawiła, ty się zmieniłeś.
- Co ty za głupoty wygadujesz?
- Tylko mi nie mów, że sam tego nie zauważyłeś. Dużo łatwiej
cię zdenerwować i wyprowadzić z równowagi. Popadasz w skrajności. Motasz się
sam w sobie. W stosunku do kobiet zawsze byłeś nieczułym i szorstki gościem, a
Hinata już pierwszego dnia wyciągnęła z ciebie twoją najlepszą naturę. Mi
zajęło to pół roku. Podkreślić należy, że nie ma innej kobiety, która miałaby
po co w ogóle startować. - Nie odpowiadał, bo wiedział, że ona w jego oczach
widziała potwierdzenie swoich słów.
- To tylko dowodzi, że powinienem się jak najszybciej
wycofać.
- Sasuke, - odgarnęła jego włosy, po czym wtuliła się w jego
szyję - pomóż jej. - Wyszeptała mu do ucha. Nie chciała, by widział jak ciężko
wypowiedzieć jej te słowa. - Proszę, nie zostawiaj jej teraz, gdy potrzebuje
cię jeszcze bardziej niż wcześniej. Tylko ty możesz wpłynąć na Sakurę.
- Ivi... - Nie wiedział co jej na to odpowiedzieć. Zawsze
potrafiła go zaskoczyć.
- Proszę.
- Co jeśli odmówię.
- No wiesz co?! - Oderwała się i uderzyła go w ramie. -
Wielki Sasuke nie da sobie rady z jakąś rozwrzeszczaną, natrętną babą?
Myślałam, że stać cię na więcej. Rozczarowałeś mnie.
Poderwał się, swoim ciałem docisnął ją do łóżka.
- Odszczekaj to!
- Ani myślę. Byłam pewna, że nie boisz się żadnego wyzwania,
a teraz użalasz się nad sobą jak mała bojaźliwa dziewczynka, bo twoja uczennica
wpada w łapy Różowej. Jesteś tchórzem.
- Przesadziłaś. Tym razem złoję ci skórę i będę patrzył, czy
aby równo puchnie. - Odwrócił ją, podciągnął spódniczkę w górę, a majki
ściągnął w dół. Jego oczom ukazał się bardzo przyjemny widoczek. Powinien ją
strzelić, tak jak twierdził, ale miał spore opory przed wprowadzeniem kary w
życie. - Masz jeszcze szanse odszczekać to co powiedziałaś. - W duchu liczył,
że to zrobi. Nie chciał jej sprawiać bólu, ale honor ma swoją cenę.
- Nie rzucam słów na wiatr. Proponuję jednak inne
rozwiązanie.
- Jakie? - Docisnął ją mocniej i czekał na propozycję.
- Załóżmy się. Jeśli nie zrezygnujesz i mimo wszelkich
przeciwności będziesz wspierał Hinatę, aż odkryje ninju, to ja odszczekam każde
słowo, które skalało twoją dumę. Jeśli się poddasz, to ty przyznasz się do
swojej porażki.
- Ty podstępna lisico. - Ivi cicho się zaśmiała, a on już
wiedział, że podeszła go na tyle sprytnie, że nie może się nie zgodzić. - Jeśli
wygram chcę więcej nagród.
- Co byś jeszcze chciał?
- Trzy życzenia, bez żadnych ograniczeń. Zrobisz dokładnie to
co ci każę i nie będziesz kręcić nosem.
- Co?! - On też był cwany. Wiadomo, że się zgodzi. - Życzenia
działają w dwie strony. Jeśli przegrasz, to ja będę miała życzenia bez
ograniczeń.
- Zgoda.
Sasuke ją puścił. Dziewczyna podniosła się. Stali na
przeciwko siebie. W jego myślach pojawiło się słowo, które zawsze ciężko
przechodziło mu przez gardło. "Dziękuję." Ta rozmowa ukierunkowała
jego myśli w dobrym kierunku. Mętlik nieco zelżał. Hinata, to dziewczyna, która
mieszka z nimi na tylko jakiś czas. Odejdzie, a wraz a nią, znikną wszystkie
jego problemy. Brunet podszedł do szatynki. Pochwycił jej podbródek, a ustami
przylgnął do jej warg. Wiedział co powinien zrobić. Jego celem było wygranie
zakładu, więc czas najwyższy przystąpić do działania.
Gdy wyszedł Ivi poczuła ukłucie w sercu. Jej zdolność
potrafiła jeszcze coś do czego nigdy nikomu się nie przyznała. Jej przeczucia w
dziewięćdziesięciu procentach się spełniały. Tego dnia, gdy on zamknął za sobą
drzwi, wiedziała, że go straci. Nie czuła zazdrości, tylko smutek. Sasuke jest
jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Nie neguje jej zdolności, ani
próżnych zachowań. Lubi ją taką jaka jest. Choć często nie ma dla niej czasu,
to ma pewność, że zawsze gdy będzie go potrzebowała, on się zjawi. Co ją czeka,
kiedy go przy niej nie będzie? Czy pustkę jaką po sobie zostawi, będzie w
stanie załatać? Rzuciła się na łóżko. Pięścią zaczęła uderzać w poduszkę.
- Przeklęta zdolność. Nie wystarczy, że widzę i czuję więcej
niż inni? Dlaczego ja? Nie prosiłam o to.
Na plecach poczuła dłoń. Nie musiała wciągać mocy z
otoczenia, aby dowiedzieć się kto koło niej jest. Wystarczył dotyk czarnowłosej
wojowniczki, by Ivi poczuła wszystkie myśli jakie chciała jej teraz przekazać.
Choć młodsza poczuła się bezpieczniej, to zareagowała nie adekwatnie do
sytuacji. Jej skrywane emocje zaczęły się z niej wylewać, a ona zaczęła łkać w
poduszkę. W przyjaźni dziewcząt było połączenie, którego nawet one nie potrafiły
wytłumaczyć. Były jak siostry, a czasem miały wrażenie, że są jedną duszą
rozbitą na dwa ciała. Rozumiały się bez słów i wspierały w każdej trudnej
sytuacji, ale nawet one miały przed sobą sekret którego nie zdradziły. Jedną
jedyną rzecz zarezerwowaną wyłącznie dla siebie. Ivi ukrywała, że potrafi
przewidzieć wiele rzeczy, które się dopiero wydarzą. Sekret Mad był jej
katalizatorem do przemiany jaką przeszła, gdy była nastolatką. To za jego
sprawą zaczęła trenować i dążyć do doskonałości jako wojowniczka.
To była najtrudniejsza rozmowa z jaką przyszło mu się
zmierzyć. Wysłał Madeo z wiadomością. Na prośbę się nie zdecydował. Słowa
głosiły, że będzie nad strumieniem i chce by ona tam przyszła. To, że się
pojawi było pewne. Sakura ma na jego punkcie bzika i czasem zastanawiał się jak
dużo jest w stanie dla niego zrobić. Tak jak przypuszczał, pojawiła się.
Wystrojona, umalowana, wdzięcząca i z tym wkurwiającym go uśmieszkiem. Ona jest
w stu procentach przeciwieństwem Hinaty. Może dlatego tak bardzo polubił nową
koleżankę. Co stanie się, gdy one się skumają? Jeśli Różowe Czupiradło zmieni
Białooką, to on wypisuje się z całego procesu jej szkolenia.
- Dostałam wiadomość.
Skinął jej jedynie głową. Przecież to oczywiste, że ją
dostała. Madeo wrócił do niego kwadrans temu i już mu przekazał. Nawet bez tego
by wiedział, bo jej obecność jest wystarczającym dowodem. Jak ma z nią
rozmawiać, skoro nawet to jedno krótkie zdanie z jej ust, już go wkurwia?
Przede wszystkim musiał się wyciszyć. Wziął głęboki wdech.
- Siadaj. - To pierwsze polecenie jakie wydał. Nie chciał, aby
patrzyła na niego z góry.
Pożałował, że nie sprecyzował miejsca gdzie ma usiąść, bo ona posadziła swoją
pupę zaraz obok. Była teraz blisko niego. Zbyt blisko. Zapach tego, czym się
psiknęła drażnił jego nozdrza. Czy ona wylała na siebie zawartość przeznaczoną
na tydzień? W głowie odtwarzał sobie słowa Ivi. Wytrzyma tylko dlatego, by
udowodnić małej trzpiotce, że potrafi okiełznać nawet taką zmorę jak Sakura. Wygra
ten zakład i z dziką rozkoszą odbierze swoją nagrodę.
- To miło, że mnie tu zaprosiłeś. - Sakura wpatrywała się w
niego z uwielbieniem. Jej bóstwo siedzi teraz koło niej. To krótka chwila
szczęścia, która mogłaby trwać wieczność.
- Masz coś wspólnego z przeprowadzką Hinaty? - Musiał przejść
do rzeczy zanim nie wytrzyma i wybuchnie. Jak ona mogła pomyśleć, że ją
zaprosił? Żyłka zapulsowała mu na skroni.
- Ja? To decyzja Kakashiego.
- Kto mu powiedział?
- Nie wiem. - Skłamała. Doskonale wiedziała jak powinny
brzmieć prawidłowe odpowiedzi na jego pytania.
Sasuke nie uwierzył. Mógłby się z nią kłócić, czy też
wyciągnąć informacje siłą. W normalnych okolicznościach szkoda by mu było
czasu. Teraz chciałby to wiedzieć, ale powstrzyma się, bo nie po to ją tu
sprowadził.
- Hinata przeszła w życiu coś złego. - Zaczął mówić spokojnie
patrząc przed siebie. - Coś, co bardzo zniszczyło jej psychikę.
- Co to takiego? - Sakura słysząc jego słowa czuła skrajne
emocje. Radość, bo on z nią rozmawia bez zgryźliwego tonu. Smutek, bo słowa
zaniepokoiły również ją. Dezorientację, bo nie wiedziała czemu jej to mówi.
- Tego nikt jeszcze nie wie. - Odpowiedział jej, choć jej
pytanie też go zirytowało. Przerwała mu, a on nie skończył swojej przemowy. - W
nocy ma koszmary. Gdy mieszkała z nami, to na mnie spadł obowiązek pomocy jej.
Teraz, gdy będzie spać w waszym pokoju, któraś z was powinna się nią zająć.
Spojrzał w stronę dziewczyny. To pierwszy ich kontakt
wzrokowy, w którym on nie krzyczy, ani nie mówi nic krzywdzącego. Nie czuła też
wrogości jaką zwykle ją obdarzał.
- Ja się nią zaopiekuję.
- To dobrze. - Mógł zakończyć rozmowę. Wstał lecz jeszcze
chwilę na nią spojrzał. - Chciałbym, aby Madeo był przy Hinacie dzisiejszej
nocy. Masz coś przeciwko?
- Nie. Może u nas spać jeśli tylko chcesz.
- Więc będzie. - Odwrócił się i poszedł przed siebie.
- Sasuke… - Ona wypowiedziała jego imię dość cicho. Chciałaby
jeszcze chwilę czasu z nim spędzić. Mogliby po prostu przy sobie siedzieć. Jego
obecność to już sukces. Gdyby tylko nie był taki chłodny i nieprzyjemny dla
niej. Oddałaby mu wszystko w zamian za bycie przy nim choć godzinkę dziennie.
- Sakura, ... - Stał tyłem do niej. Chyba powinien jej
podziękować, ale słowo to w ułamku sekundy stało się trudne do wypowiedzenia.
Otworzył usta, lecz dźwięki utkwiły w krtani. - Do zobaczenia. - To mógł z
siebie wyrzucić. Nie kłamał. Był pewny, że tej nocy się spotkają, a ich rozmowa
to bardzo okrojony wstęp do tego co nadejdzie.
Dziewczyna wstała. Zaciskała pięści, zaczęła tupać w miejscu.
Oczy Sakury błyszczały, a usta wykrzywiały się w przerażającym uśmiechu. Jej
wewnętrzna strona wiwatowała ze szczęścia. O tak!! Hinata jest kluczem do
zbliżenia się do Sasuke. Zaopiekuje się nową osobą, by zrobić dobre wrażenie
na ukochanym. On zda sobie sprawę z tego, jaka jest troskliwa i cudowna, a
wtedy na bank się w niej zakocha. To był plan doskonały i to wszystko dzięki
jej przebiegłości i sprytowi.
Shikamaru szybko się zmył, gdy Naruto zaproponował swoją
pomoc. Kiba też się dołączył, więc Choji poszedł coś zjeść. Hinata czuła się
bardzo zaniepokojona. Sasuke nie wracał, a ona nie wiedziała co o tym myśleć.
Ostatecznie pojawiła się Ivi i wyjaśniła jej, że miał coś innego do
załatwienia.
- Nie smuć się. - Koło niej usiadł blondyn. Poczochrał jej
włosy, by nieco ją rozweselić. - Przecież nie wyprowadzasz się na inną planetę.
Zawsze możesz tu przyjść, jeśli tylko będziesz chciała.
Kurama również podszedł. Położył jej głowę na kolanach, a
swoimi słodkimi oczkami obserwował jej reakcje. Hinata podrapała go za uchem.
- To już nie będzie to samo. - Odpowiedziała im smutnym głosem.
- Co nie znaczy, że będzie gorzej. Bez względu na to z kim
będziesz mieszkać, dla mnie jesteś tą samą osobą. - Ivi usiadła koło niej i
mocno do siebie przytuliła.
- Nie mogę zamieszkać z tobą i Mad?
- Niestety. - Dziewczyna spuściła głowę. - Kakashi jak się
uprze, to nie przekonasz osła.
- Hinata, przecież Sakurka jest wspaniałą dziewczyną. Na
pewno się zaprzyjaźnicie, skoro nie będziesz więcej spała z Sasuke. Jakby co,
ja będę cię odwiedzał codziennie! - Blondyn wykrzyknął ostatnie zdanie z ręką
trzymaną na sercu. Po chwili oberwał kijem po głowie. - Ała! Za co? - Zaczął
masować obolałe miejsce.
- Będziesz tam łaził dla Sakury, więc po co okłamujesz
Hinatę? - Kiba miał dość poważną minę. Taka reakcja bardziej pasowała do Sasuke
niż do niego.
Naruto zerwał się z łóżka i zaczął ganiać kumpla krzycząc, że
ma to odszczekać. Dziewczęta obserwowały ich jak się ganiają i przezywają przy
okazji.
- Ciężko uwierzyć, że to dorośli faceci, co nie? - Ivi oparła
się o ścianę. Obie zaczęły się śmiać.
Naruto miał dość bezsensownego biegania za kumplem. Wskoczył na stolik,
a później na Kibę. Szatyn chciał zrzucić z siebie kumpla. Oboje wywalili się na
mebel. Nieszczęsny stolik rozkraczył się ponownie.
W całym pokoju rozniósł się głośny śmiech przerywany
nawoływaniami chłopców, że coś ich boli przez upadek.
- Wiecie jaki jest najlepszy sposób na złagodzenie bólu? -
Blondyn kipiał radością, która zarażała każdego. - Robimy imprezę!
- Ty to jesteś jednak kretyn! - Kiba podszedł i mocno
przywalił mu w plecy. Kurama zawarczał na szatyna, a jego sierść na grzbiecie
się zjeżyła. - Jak chcesz zrobić imprezę, skoro nie mamy alkoholu?
- W takim razie ruszamy na polowanie. Kto się przyłączy? -
Naruto wyciągnął przed siebie dłoń.
- A co mi tam. Wchodzę w to! - Jako pierwsza swoją dłoń
dołożyła Ivi. Po chwili również Hinata i Kiba wykonali ten sam gest.
Naruto jeszcze bardziej wyszczerzył swoje ząbki.
- W takim razie ruszamy na łowy!
......................................................................................
Witam starych i nowych
czytelników.
Nie mam pomysłu na rysunek, który by mnie zadowolił, dlatego wstawiłam gifa.
Chcę ponownie podziękować tym, którzy komentują moje posty. Dla mnie wasze słowa są bardzo ważne. Za każdym razem, gdy dodaję nowy rozdział, z niecierpliwością wyczekuję waszej opinii na jego temat.
witaj :) rozdział jest świetny już nie mogę się doczekać aż wszystko nabierze tempa. Szkoda że Hinata nie będzie już mieszkać z chłopakami... Jestem strasznie ciekawa dalszej akcji opowiadania, swoim stylem fabułe przedstawiasz tak że czytelnik (przynajmniej ja ;)) nie może cie doczekać kolejnego rozdziału i zastanawia się czym jeszcze zaskoczysz :).Życzę ogromu weny :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za pozytywne słowa. Zawsze go dostaję komentarz, mam ochotę usiąść i pisać dalej.
UsuńMyślę, że jeszcze kilka razy uda mi się zaskoczyć.
Świetny rozdział : ) Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Pisz szybo. Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńDziękować za pochwałę. Piszę, piszę. Nie mam co prawda zbyt wiele czasu na to, ale staram się by powstał jak najszybciej.
UsuńRozdział jak zwykle świetny i z niecierpliwością czekam na następny! Strasznie szybko piszesz nowe rozdziały O.O ja też chcę tak umieć!!
OdpowiedzUsuńWeny!
~~Aya~~
Ja piszę szybko? Ciekawe co byś powiedziała, jakbyś zobaczyła jak często wstawia notki Ayame :) Ona potrafi kilka w jednym tygodniu :)
UsuńFajnie, że Ci się podobał rozdział. Następny już niedługo ;)
Ayame?
Usuń~~Aya~~
Jap. To ta dziewczyna, która dodała komentarz w tym poście 14 września :) a to jej blog http://zagubionyksiazeita.blogspot.com/
Usuń